Emocje do samego końca

21.11.20Utworzono
/uploads/assets/2784/panova.jpg
Nie mogli się nudzić kibice obserwujący dwa ostatnie sobotnie mecze w Statscore Futsal Ekstraklasie. W Gliwicach wygrali goście z Lęborka, natomiast w Toruniu doszło do podziału punktów, ale patrząc przez pryzmat ostatnich sekund, to goście mogą odczuwać lekki niedosyt.

W Gliwicach wszyscy zdawali sobie sprawę, że mecz z beniaminkiem na własnym terenie to idealna szansa na podreperowanie skromnego dorobku punktowego. Dobrze jednak rozpoczęli gracze z Lęborka, którzy w czwartej minucie objęli prowadzenie po trafieniu Artura Narewskiego. Miejscowi w trudnych sytuacjach mogą liczyć na Zbigniewa Mirgę i to on doprowadził do wyrównania. Skuteczniejsi w pierwszej połowie byli jednak goście – drugiego gola strzelił Dominik Depta. W kilku kolejnych próbach niewiele graczom beniaminka zabrakło – chociażby strzał Mateusza Madziąga zatrzymał się na słupku. Po drugiej stronie minimalnie się pomylił Wojciech Kędziora.

 

To, co goście zmarnowali przed przerwą wykorzystali w drugiej odsłonie. Tym razem na listę strzelców po akcji indywidualnej wpisał się Bonifacio. Efektowne trafienie autorstwa Patrika Zatovica o tyle zmieniło obraz gry, że emocje w tym spotkaniu były do samego końca. W ostatnich sekundach nadzieje gliwiczan rozwiał strzałem z całego boiska do pustej bramki Madziąg. Po końcowej syrenie z trzech punktów cieszyli się więc goście, a gospodarze jeszcze mocniej utknęli na samym dole ligowej tabeli.

 

Mecze torunian z Red Dragons Pniewy mają długą i bogatą historię. W meczach tych drużyn wiele się działo i chociaż tym razem kibice nie oglądali festiwalu strzeleckiego, to jednak zażartej walki nie brakowało, zwłaszcza w ostatnich minutach. Gospodarze już w drugiej minucie cieszyli się z gola Marcina Mikołajewicza, ale później w głównych rolach z obu stron występowali bramkarze.

 

Po przerwie nie było inaczej. Dopiero w 28. minucie bramkarza gospodarzy pokonał Mateusz Kostecki, który idealnie znalazł się pod bramką przy strzale jednego z graczy Red Dragons. Po chwili goście mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale Krzysztof Iwanek bardzo dobrze zachował się przy próbie Andreya Bakłanowa. Torunianie po raz drugi wyszli na prowadzenie, gdy piłkę do siatki skierował Marcin Mrówczyński, ale po rzucie rożnym i błędzie Iwanka do wyrównania doprowadził Piotr Błaszyk. Ostatecznie jednak bramkarzowi koledzy z FC Toruń mogą podziękować, gdyż w ostatniej akcji uratował on drużynę – piłkę meczową miał bowiem Kostecki. - Pniewy miały sytuacje by ten mecz wygrać, ale myśmy wcześniej mieli też okazje. Trzeba uszanować ten jeden punkt, ale z perspektywy całego meczu mieliśmy więcej sytuacji – mówił po meczu trener FC Toruń, Łukasz Żebrowski. - Prowadziliśmy grę, powinniśmy wygrać. Rywal jednak niewygodny, mimo że w niepełnym składzie. Szkoda, że ta ostatnia piłka nie wpadła, bo byłby to sprawiedliwy wynik – komentował natomiast na gorąco Łukasz Frajtag, trener Red Dragons Pniewy.


P.A. Nova Gliwice – LSSS Team Lębork 2:4 (1:2)

Bramki: Mirga, Zatović – Narewski, Depta, Bonifacio, Madziąg


FC Reiter Toruń – Red Dragons Pniewy 2:2 (1:0)

Bramki: Mikołajewicz, Mrówczyński – Błaszyk, Kostecki