Emocje i wygrana gospodarzy w Toruniu

22.10.18Utworzono
/uploads/assets/1357/fct.jpg
Nie ma już drużyny niepokonanej w Futsal Ekstraklasie. Po tym jak w niedzielę przegrała Gatta, w poniedziałek w Toruniu znaleziono sposób na mistrza Polski. W tabeli rzadko spotykany widok – Rekord na trzecim miejscu, ale pamiętajmy, że bielszczanie mają jedno spotkanie zaległe.

 

Nie zawiedli się Ci, którzy po meczu mistrza Polski z drużyną aspirującą do tego tytułu spodziewali się bardzo ciekawego widowiska. Gospodarze jako pierwsi w ubiegłym sezonie „zatrzymali” Rekordzistów i z takim samym nastawieniem wyszli na poniedziałkowy mecz. Już bowiem w pierwszych minutach kilkukrotnie musiał się wykazać Bartłomiej Nawrat. Najlepszą okazję miał chyba Michał Wojciechowski, ale reprezentacyjny golkiper nie dawał szans rywalom.

 

Piłkę z siatki musiał wyjąć w szóstej minucie. Dokładne podanie Krzystofa Elsnera zamienił na bramkę Remigiusz Spychalski. Goście budzili się powoli – największą ochotę do zmiany wyniku wyjawiał Michał Marek. Nadal jednak bohaterem w ekipie gości był Nawrat. Ratował bielszczan po kontrze, którą kończył Tomasz Kriezel. To wszystko zwiastowało jeszcze większe emocje w drugiej połowie.

 

I tak faktycznie było. Bielszczanie już w pierwszych sekundach chcieli wyrównać stan meczu, ale torunianie ofiarnie się bronili. Była to jednak inna drużyna Rekordu niż ta z pierwszej połowy. Efekt był jednak ten sam. Po fantastycznej indywidualnej akcji – godnej pokazywania we wszystkich telewizjach – podwyższył wynik Kriezel. Rekordziści nie zrezygnowali, a stracona bramka jeszcze bardziej zmobilizowała ich do lepszej gry.

 

W 28. minucie przypomniał gracza z turniejów Ligi Mistrzów Artur Popławski, a gdy piąty faul w trzydziestej pierwszej minucie złapali gospodarze wiadomo było, że w ostatnich fragmentach spotkania kibice na hali w Toruniu raczej spokojnie na swoich miejscach nie wysiedzą. Tym bardziej, że po czterdziestu sekundach od tego faktu goście mieli rzut karny. Nicolae Neagu zatrzymał jednak fantastycznie Popławskiego. Po chwili Wojciechowski był bliski podwyższenia wyniku, ale generalnie więcej dogodnych sytuacji w ostatnich minutach mieli gracze mistrza Polski. Kamil Surmiak przymierzył minimalnie niecelnie, a w ostatnich minutach nie dała efektu nawet gra z lotnym bramkarzem.

 

FC Toruń – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (1:0)

Bramki: Spychalski (6), Kriezel (24) – Popławski (28)

 

foto: http://sk-foto.pl/