Emocje, zwroty akcji i wielkie zwycięstwa – podsumowanie 21. kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy

16.02.25Utworzono
/uploads/assets/6212/R6__9273.JPG
21. kolejka FOGO Futsal Ekstraklasy dostarczyła kibicom mnóstwo emocji i niezapomnianych momentów. GI Malepszy Arth Soft Leszno pokonało Rekord Bielsko-Biała, Dreman Exlables Opole Komprachcice stoczył szalony bój z Legią Warszawa, a BSF Bochnia uczcił pamięć Antuna Bacicia efektownym zwycięstwem. Warta uwagi była także walka Red Dragons Pniewy, którzy grali mecz „o życie”. Sprawdź, co działo się na parkietach w tej pasjonującej serii spotkań!

AZS UW DARKOMP WILANÓW – TEXOM EUROBUS PRZEMYŚL 0:8

Akademicy przystępowali do meczu w osłabionym składzie. Strapieni kontuzjami podejmowali pełen gwiazd TEXOM Eurobus Przemyśl. I to właśnie jedna z gwiazd w krótkim czasie dała prowadzenie gościom. Leo Santana tego dnia do bramki trafił aż trzy razy, co dało mu miejsce w TOP 5 tejże kolejki. Na osiem trafionych goli zapracowali również Vitinho, Nazar Szwed, Alex William i dwukrotnie Mateusz Wanat.

 

 

CONSTRACT LUBAWA – RED DEVILS CHOJNICE 6:2
Chojniczanie, podobnie jak Akademicy z Warszawy, w 21.kolejce trafili na rywala z górnej półki. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Konstruktorów byłby zaskoczeniem. Niespodzianki nie było, za to na uwagę zasługuje inne wydarzenie z tego meczu. Pedrinho po swojej bramce w pierwszej połowie spotkania przeciwko wyprzedził Oleksandra Bondara w tabeli najlepszych strzelców w historii ligi.

 

 

AZS UŚ KATOWICE – GWIAZDA RUDA ŚLĄSKA 8:4
Przyszedł czas na rewanż w śląskich derbach. W październiku góra byli katowiczanie, aczkolwiek minimalnie wygrali 4 do 3. Tym razem nie było wątpliwości. Szybkie wyjście gospodarzy na prowadzenie dało im komfort gry, a grad bramek tylko podsycił emocje. Wygrana Akademików i dopisanie trzech punktów jest ważne z perspektywy tabeli, bowiem podopieczni trenera Waniczka zajmują aktualnie ósme miejsce, dające jeszcze udział w play-off.

 

 

RED DRAGONS PNIEWY – FC REITER TORUŃ 6:2

Dla Czerwonych Smoków był to jeden z tych meczów „o życie”. Tutaj każdy punkt, każda bramka ma znaczenie. Światełko w tunelu jest, ale do tego potrzeba wspomnianych punktów, a te w meczu z FC Reiter Toruń były małym zaskoczeniem. Pniewianie po pierwszej połowie prowadzili już 3:0. W drugiej rywale próbowali odrabiać straty, ale to było za mało na niezwykle zmotywowanych gospodarzy.

 

 

WIDZEW ŁÓDŹ – PIAST GLIWICE 2:8

Dużo działo się w tym spotkaniu. Nie minęła minuta, a Piast Gliwice prowadził już 1:0, ale Erica Sylla nie pozostał mu dłużny. Po tym do bramki trafiali już gliwiczanie, chociaż jeszcze przed pierwszą połową zminimalizować straty mógł Arkadiusz Szypczyński, ale nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego. W drugiej części pojedynku dwukrotnie do bramki trafił Kamil Kucharski (przy czym jeden gol to bramka samobójcza) oraz dwie bramki zdobył Bruno.

 

 

LEGIA WARSZAWA – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 3:3

O ile po pierwszej połowie był remis 1:1, o tyle druga przyniosła ogrom emocji. Najpierw trafił Sebastian Szadurski, następnie rzutu karnego nie wykorzystał Michał Klaus, później wynik podwyższył Mateusz Mrowiec, ale Rui Pinto dał nadzieję na dogonienie rywali. Wtedy to pomiędzy strzelcem bramki, a Szadurskim doszło do małego spięcia, za co przedstawiciel Dremana został ukarany czerwoną kartką, a Pinto żółtym kartonikiem. Legioniści za sprawą Denysa Lifanova doprowadzili do wyrównania i uratowali remis.

 

 

BSF ABJ BOCHNIA – WE-MET FUTSAL CLUB GMINA SIERAKOWICE 9:0

Bochnianie uczcili pamięć swojego trenera Antuna wygrywając wysoko aż 9:0. Pierwsza bramka zapisana została jako samobójcza na koncie Dmytro Rybitskyiego. Z tą decyzją nie zgadzali się goście, którzy uważali, że piłka pozostała na linii. Więcej wątpliwości nie było. Futsaliści BSF-u z każdym kolejnym golem potwierdzali swoją dominację. Ich nowy trener Toni Corredera w wywiadzie pomeczowym powiedział „Jestem tutaj jako wsparcie, żeby pomóc zespołowi. Wierzę, że pracuję tutaj jako asystent Antuna.”

 

 

GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO – REKORD BIELSKO-BIAŁA 4:1

To było spotkanie na szczycie, gdzie faworytem był Rekord Bielsko-Biała. Sugerować to mogły między innymi statystyki, w których podopieczni trenera Lopeza dominowali w bezpośrednich wygranych. Tymczasem pierwsza połowa była wyrównana, ale nie przyniosła zmiany wyniku. W drugiej leszczynianie wymierzyli trzy ciosy w zaledwie cztery minuty. Bielszczanie próbowali złapać rywali, ale jedna bramka Matheusa Ferreiry to za mało. Szybko odpowiedział Lisowski, który mógł jeszcze podwyższyć swoją zdobycz, aczkolwiek zawodnik nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego.