Faworyci górą w Lęborku i Jelczu-Laskowicach

31.10.20Utworzono
/uploads/assets/2696/piastlebork.jpg
W dwóch ostatnich sobotnich meczach 10. kolejki STATSCORE Futsal Ekstraklasy obyło się bez niespodzianek. Faworyci zainkasowali punkty, a honor gospodarzy uratował dzisiaj zespół z Jelcza-Laskowic. Piast Gliwice z kolei mając świadomość, że Constract Lubawa wzbogacił swój dorobek o trzy punkty, również nie pozwolił sobie na potknięcie.

Gliwiczanie w drogę powrotną z Lęborka na Śląsk udają się w dobrych nastrojach i bogatsi o trzy punkty. Piast był faworytem potyczki z beniaminkiem, ale gospodarze po cichu liczyli na sprawienie sensacji. Już po pięciu minutach było wiadomo, że będzie o to ciężko. Otworzył wynik Mateusz Mrowiec, a po niespełna minucie drugiego gola dołożył Rafał Franz. Gospodarze co prawda jeszcze przed przerwą złapali kontakt, ale w drugiej połowie Piast utrzymał dystans.

 

Gospodarze co prawda w samej końcówce meczu, po dwóch trafieniach Mateusza Madziąga mieli nadzieje na jeden punkt, ale wcześniej gliwiczanie – przynajmniej tak się wydawało – uzyskali bezpieczną przewagę. Faworyt ostatecznie prowadzenie utrzymał, ale na pewno z samej końcówki w wykonaniu swoich zawodników trener Orlando Duarte nie będzie zadowolony.

 

W Jelczu-Laskowicach również nie było niespodzianki, ale wygrana gospodarzy nad ostatnią drużyną w tabeli 5:2 nie oznacza bynajmniej, że spotkanie to było spacerkiem. Gliwiczanie w Toruniu pokazali, że mogą sprawić psikusa, a ekipa z Dolnego Śląska mogła się o tym przekonać już w pierwszych minutach. Gracze Acany grali konsekwentnie, częściej gościli pod bramką rywali, ale pierwsi z gola cieszyli się goście. Do siatki po precyzyjnym uderzeniu trafił Jakub Węgiel. Długo jednak prowadzeniem gliwiczanie się nie nacieszyli – po niespełna 20 sekundach było już 1:1.

 

Mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie. Prowadzenie swojej drużynie dał Arkadiusz Szypczyński, a kolejne bramki zdobywali Jakub Kąkol i ponownie Mykyta Mozheiko. Goście walczyli do końca, zdołali częściowo odrobić straty, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy.

 

Po dzisiejszych meczach sytuacja na górze tabeli niewiele się zmieniła, na dole natomiast nawet nie drgnęła. Najbardziej z tego faktu są niezadowoleni w Brzegu, bo beniaminek, w przeciwieństwie do bezpośrednich rywali, grał swój mecz i dorobku punktowego nie powiększył. Porażka z AZS UW może być bolesna w skutkach. - Błędy indywidualne zadecydowały o tej przegranej. Zwłaszcza te popełnione w pierwszej połowie, ale trzeba przyznać szczerze, że po przerwie również je popełnialiśmy i mogliśmy zostać jeszcze mocniej skarceni – mówi po przegranej 2:3 z AZS UW trener ekipy z Brzegu, Jarosław Patałuch. - To był na pewno jeden z naszych słabszych występów. Mogliśmy zremisować ten mecz, ale nie zasłużyliśmy na punkty. AZS UW nie zagrał może rewelacyjnie, ale był po prostu od nas lepszy. My zagraliśmy słabo, przede wszystkim w defensywie. Moja drużyna nie przypominała zespołu z wcześniejszych meczów. Musimy wziąć się w garść – dodaje na koniec trener beniaminka.


LSSS Lębork – Piast Gliwice 3:4 (1:2)

Bramki: Madziąg x2, Villalba – Mrowiec x2, Franz, Ixemad

 

Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice – PA Nova Gliwice 5:2 (1:1)

Bramki: Mozheiko x2, Morozov, Szypczyński, Kąkol – Węgiel, Zatović


Fot. Piast Gliwice Futsal