Górnik nie składa broni. Wysokie wygrane w Chorzowie i Brzegu

27.11.21Utworzono
/uploads/assets/3814/40-8.jpg
Górnik Polkowice z pierwszym wyjazdowym zwycięstwem w historii STASTCORE Futsal Ekstraklasy. Po trzy punkty dołożyły dziś również zespoły GI Malepszy Futsal Leszno oraz Constractu Lubawa, które nie dały swoim rywalom żadnych szans.

Spotkanie w Białymstoku miało pozwolić gospodarzom awansować poza strefę spadkową i dodać nieco spokoju w kolejnych meczach. Inne plany na to starcie miał jednak Górnik Polkowice, który mógł nieco zaskoczyć kibiców wchodzących na halę już po pierwszym gwizdku sędziego.


Już w 17. sekundzie wynik otworzył bowiem najlepszy strzelec beniaminka z Dolnego Śląska, Marcel Wolan. To co mogło jednak jeszcze bardziej dziwić, to fakt pójścia za ciosem przyjezdnych i ich drugi gol, do czego raczej nie byliśmy przyzwyczajeni.


Gracze MOKS Słonecznego Stoku potrafili odpowiedzieć dopiero po trzeciej straconej bramce, zdobytej przez Marcela Michalczaka, choć i tak Kamilowi Jackiewiczowi pomógł trochę Kamil Olszewski, łatwo tracąc piłkę.


Ostatecznie do przerwy obie strony zdobyły po jeszcze jednej bramce. Na gola białostoczan błyskawicznie odpowiedział Paweł Wyżga, zaś wynik tuż przed zejściem na 2:4 do szatni ustalił Mateusz Łabieniec.


To prawidłowo zwiastowało nam emocje w drugiej części spotkania, co potwierdził w 34. minucie Michał Osypiuk, który po otrzymaniu piłki, bez przyjęcia obrócił się i nie dając szans Grzegorzowi Dudzie uderzył na 3:4.


Do remisu wciąż jednak brakowało, a to w końcówce zmusiło miejscowych do postawienia wszystkiego na jedną kartę i wycofanie bramkarza. Zamiast jednak wywalczyć jeden punkt, białostoczanie stracili kolejną bramkę za sprawa strzału do pustej bramki z własnej połowy Dawida Białego, co ustaliło nam wynik spotkania na 3:5.


Dzięki temu Górnicy wygrali swój pierwszy mecz w tym sezonie na wyjeździe i uciekli, przynajmniej do jutra, z ostatniego miejsca w tabeli.


MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK – GÓRNIK POLKOWICE (2:4) 3:5

 

Bramki: Kamil Jackiewicz (14), Mateusz Łabieniec (20), Michał Osypiuk (34) – Marcel Wolan (1), Sava Lutai (3), Marcel Michalczak (14), Paweł Wyżga (14), Dawid Biały (40).


Mierzący w 300. zwycięstwo Clearex Chorzów nie miał prostego zadania. Na Górny Śląsk przyjechała GI Malepszy Futsal Leszno, a więc najlepsza drużyna ostatnich tygodni, która mimo słabszego początku sezonu wciąż mogła dołączyć do drużyny z czołówki.
 

Swoją wysoką formę leszczynienie potwierdzili zresztą na początku meczu, gdy objęli prowadzenie. Trafienie z najbliższej odległości zanotował tu Mateusz Lisowski, jeden z najlepszych strzelców STATSCORE Futsal Ekstraklasy, który tym samym wyręczył nieco Kacpra Konopackiego, którego uderzenie chwilę wcześniej wybronił Mateusz Bednarczyk.


Na tym jednak, przynajmniej na chwilę, dobre informacje dla przyjezdnych się zakończyły. Najpierw rzut karny za faul Huberta Olszaka na Szymonie Cichym wykorzystał bowiem Mykyta Mozheiko, uderzając w lewy górny róg bramki. Chwilę potem goście wykorzystali z kolei komplet dozwolonych przewinień i przez ponad trzynaście minut musieli uważać, aby nie sprowokować przedłużonego rzutu karnego.  


A to, co mogło nieco zaskoczyć, im się udało. Co więcej, zawodnicy Tomasza Trznadla nie tylko nie popełnili już żadnego faulu, ale i objęli trzybramkowe prowadzenie, za sprawą dwóch trafień Dominika Soleckiego oraz jednego Kacpra Konopackiego, który popisał się precyzyjnym i płaskim strzałem, bezpośrednio z rzutu wolnego.


Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Zaledwie 22 sekundy po wznowieniu meczu drogę do siatki odnalazł Sebastian Wojciechowski, a że chorzowianie nie potrafili na to odpowiedzieć, potrzebne było wprowadzenie na parkiet dodatkowego zawodnika, przy jednoczesnym wycofaniu bramkarza.


To nie przyniosło im jednak większej korzyści. Zresztą leszczynianie zdołali w międzyczasie powiększyć nawet swoją przewagę i ponownie zrobili to po rzucie wolnym, choć już nie bezpośrednim. Tym razem autorem gola był Jakub Molicki, któremu piłkę na strzał wystawił Jakub Kąkol.


Szóste trafienie przyjezdnych ewidentnie dobiło Clearex, którzy gubili się już nawet przy grze w przewadze, co zresztą do bólu wykorzystali rywale – Mateusz Lisowski i Kacper Konopacki, trafiając do pustej bramki


Ostatecznie zakończyło się na wyniku 1:9. Decydującego gola zdobył Rajmund Siecla, zamykając kontratak swojej drużyny oraz całe spotkanie.


CLEAREX CHORZÓW – GI MALEPSZY FUTSAL LESZNO 1:9 (1:4)

 

Bramki: Mykyta Mozheiko (5) – Mateusz Lisowski (2, 34), Dominik Solecki (12, 20), Kacper Konopacki (15, 34), Sebastian Wojciechowski (21), Jakub Molicki (32), Rajmund Siecla (40).


W spotkaniu Fit-Morning Gredaru Brzeg z Constractem Lubawa wyraźnym faworytem byli goście, którzy jednak z ostatnich trzech spotkań wygrali tylko jedno. Podopieczni Dawida Grubalskiego ponownie zagrali jednak tak, jak przyzwyczaili do tego na początku sezonu i pewnie wypunktowali drużynę gospodarzy.

 

„Konstruktorzy” od pierwszego gwizdka arbitra starali się narzucić rywalom swój styl gry i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem nieźle. Goście posiadali inicjatywę, długo nie mogli jednak sforsować defensywy brzeżan. Sztuka ta udała im się dopiero w 10. minucie, kiedy to do siatki trafił niezawodny Pedrinho. Pomimo kolejnych szans z obu stron kibice zgromadzeni na hali w Brzegu przed przerwą nie obejrzeli już kolejnych goli i do szatni oba zespoły zeszły przy skromnym prowadzeniu Constractu.

 

Druga połowa była już jednak prawdziwym koncertem w wykonaniu podopiecznych Dawida Grubalskiego. W 23. minucie do siatki trafił Bartłomiej Piórkowski, a trzy minuty później dublet ustrzelił Pedrinho. Trzybramkowe prowadzenie w żaden sposób nie zadowalało jednak „Konstruktorów”, którzy cały czas dążyli do podwyższenia wyniku. W 35. minucie na 4-0 podwyższył Jakub Raszkowski, dla którego było to już 18. trafienie w tym sezonie STATSCORE Futsal Ekstraklasy, a kilkadziesiąt sekund później piątą bramkę dla gości zdobył Mateusz Madziąg. W 38. minucie swój moment radości przeżyli także podopieczni Romana Smirnova, honorową bramkę dla gospodarzy zdobył bowiem Viacheslav Kozhemiaka. Ostatnie słowo należało jednak do gości – a konkretnie do Pawła Ossowskiego – który na nieco ponad minutę przed końcową syreną ustalił rezultat spotkania na 6-1.

 

Wygląda zatem na to, że „Konstruktorzy” mini-kryzys mają już za sobą. Dzięki pewnemu zwycięstwu w Brzegu podopieczni Dawida Grubalskiego wciąż znajdują się w ścisłej czołówce STATSCORE Futsal Ekstraklasy. Zespół z Lubawy przynajmniej do meczów Rekordu Bielsko-Biała i Dremana Opole Komprachcice awansował na pozycję wicelidera. Fit-Morning Gredar Brzeg pozostał natomiast z 12 „oczkami”, a po tej kolejce może znaleźć się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej.


FIT-MORNING GREDAR BRZEG – CONSTRACT LUBAWA 1:6 (0:1)

 

Bramki: Viacheslav Kozhemiaka (38) – Pedrinho (10, 26), Bartłomiej Piórkowski (23), Jakub Raszkowski (35), Mateusz Madziąg (36), Paweł Ossowski (39).


Autor: Łukasz Leski i Paweł Staniszewski

Fot. Górnik Polkowice