Sobota18.05.2024, 19:00
Przed rozpoczęciem spotkania GI Malepszy Futsal Leszno z Dremanem Opole Komprachcice wydawało się, że jeśli gospodarze marzą jeszcze o zajęciu miejsca w pierwszej czwórce to najbliższym meczem mogą zrobić w tym kierunku spory krok. W przypadku zainkasowania kompletu punktów podopieczni Tomasza Trznadla zbliżali się do zespołu z Komprachcic na odległość siedmiu „oczek”.
Leszczynianie nie mieli jednak wielu argumentów w starciu z wyżej notowanym rywalem. Od początku spotkania zarysowała się przewaga gości, którzy już do przerwy wypracowali sobie względnie bezpieczne, dwubramkowe prowadzenie. Jako pierwszy do siatki gospodarzy trafił w 6. minucie Chuva. Gdy wydawało się, że takim rezultatem zakończy się pierwsza odsłona gry, drugiego gola dla przyjezdnych zdobył Tomasz Lutecki i z leszczyńskich futsalistów zeszło nieco powietrze.
Na drugą odsłonę gospodarze wyszli jednak żądni zmiany rezultatu i sztuka ta udała im się bardzo szybko. Nieco ponad minuty potrzebował bowiem na zdobycie gola kontaktowego Marcin Firańczyk. Radość leszczynian trwała jednak bardzo krótko – zaledwie po kilkudziesięciu sekundach do siatki trafił Vini i goście z Komprachcic ponownie objęli dwubramkowe prowadzenie. Dzieła zniszczenia dopełnił w 30. minucie Tomasz Lutecki, ustrzelając tym samym dublet.
Zwycięstwo w Lesznie sprawiło, że podopieczni Jarosława Patałucha wciąż mogą myśleć o zdobyciu medalu mistrzostw Polski. Aktualnie futsaliści z Komprachcic mają w dorobku 40 punktów i do trzeciego w tabeli Constractu tracą cztery „oczka”. GI Malepszy Futsal Leszno wciąż zajmuje wysokie, szóste miejsce, ale musi powoli oglądać się za siebie, grupa pościgowa bowiem nie śpi.
GI MALEPSZY FUTSAL LESZNO – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 1:4 (0:2)
Bramki: Marcin Firańczyk 22’ – Chuva 6’, Tomasz Lutecki 19’, 30’, Vini 23’
Zdecydowanie więcej problemów niż Dreman mieli z odniesieniem zwycięstwa „Konstruktorzy”. W teorii wydawało się, że czeka ich stosunkowo łatwy mecz – Red Devils przed rozpoczęciem meczu zajmowali bowiem 12. miejsce, nie mając wcale okazałej przewagi nad strefą spadkową. „Czerwone Diabły” zagrały jednak bardzo ambitnie i naprawdę mocno postraszyły faworyta, który musiał srogo się napocić, aby wywieźć z Chojnic komplet punktów.
Wszystko zaczęło się jednak zgodnie z planem. Goście od początku spotkania przejęli inicjatywę, choć długo nie byli w stanie udokumentować jej zdobyciem gola. Udało się to dopiero w 12. minucie, kiedy rezultat spotkania otworzył Deco. Goście z Lubawy nie poszli jednak za ciosem i przed przerwą kibice zgromadzeni na hali w Chojnicach już nie obejrzeli.
Druga odsłona zaczęła się jednak od potężnego trzęsienia ziemi. Nie minęły bowiem cztery minuty, a „kopciuszek” wyszedł na prowadzenie! Do wyrównania doprowadził Janis Pastars, dla którego było to szóste trafienie w tym sezonie. Kibice zgromadzeni na hali w Chojnicach nie przestali jeszcze fetować trafienia wyrównującego, a gospodarze już prowadzili. Tym razem do siatki „Konstruktorów” trafił Patryk Kubiszewski.
Goście z Lubawy pokazali jednak charakter godny wielkiej drużyny. Niespełna 10 minut od objęcia prowadzenia przez „Czerwone Diabły” Constract wyszedł bowiem na trzybramkowe prowadzenie! Do remisu w 26. minucie doprowadził Tomasz Kriezel, a minutę później po trafieniu Jakuba Raszkowskiego lubawianie już prowadzili. Dla najskuteczniejszego strzelca STATSCORE Futsal Ekstraklasy było to już 24. trafienie w bieżącym sezonie.
„Konstruktorzy” nie zamierzali jednak ściągać nogi z gazu i kilka minut później w praktyce „zamknęli” spotkanie. Najpierw do siatki gospodarzy trafił Kacper Sendlewski, a następnie dzieła zniszczenia dopełnił Tomasz Kriezel. Gospodarze do końca ambitnie walczyli o odwrócenie losów spotkania, ale ewidentnie widać było, że cztery szybkie ciosy od Constractu bardzo mocno podcięły im skrzydła.
RED DEVILS CHOJNICE – CONSTRACT LUBAWA 2:5 (0:1)
Bramki: Janis Pastars 22’, Patryk Kubiszewski 24’ – Deco 12’, Tomasz Kriezel 26’, 33’, Jakub Raszkowski 27’, Kacper Sendlewski 30’
Autor: Paweł Staniszewski
Fot. Paweł Jakubowski