I liga. Jaka to była runda?

28.12.17Utworzono
/uploads/assets/656/1 liga.jpg
W drugi weekend stycznia wznowią zmagania pierwszoligowcy. Co prawda ekipy z Lublina i Jelcza – Laskowic mają jeszcze zaległe spotkanie do rozegrania, śmiało można jednak podsumowywać to, co się wydarzyło jesienią na zapleczu Futsal Ekstraklasy. Jaka to była runda?

 

Jeżeli spojrzymy na hierarchię w obu grupach można powiedzieć, że w pierwszej rundzie nie było sensacji. Stawkę otwierają drużyny, które przed sezonem były wymieniane w gronie murowanych faworytów do walki o awans. I jeżeli jeszcze w przypadku grupy południowej Orzeł miał wahania formy, tak w przypadku Czerwonych Diabłów z Chojnic nie ma mowy o żadnych wątpliwościach. Red Devils mają dzisiaj dziewięć punktów przewagi nad drugim miejscem.

 

Im dalej jednak w las... tym w grupie północnej trudniej wskazać ekipę, która jest faworytem w walce o baraż. Nawet bowiem szósty AZS UW Warszawa może mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie wiosennej fazy rozgrywek. W najlepszej sytuacji są obecnie ekipy z Lubawy, Białegostoku i beniaminek z Kartuz – z drugiej jednak strony drużyny te mają więcej porażek niż pozostali rywale, a dobre spotkania przeplatają tymi zdecydowanie gorszymi, notując potknięcia z ekipami niżej notowanymi. Beniaminek jako jedyny potrafił wygrać z Red Devils, z dwoma konkurentami w walce o podium nie zdobył jednak ani jednego punktu.

 

W grupie południowej sytuacja zdecydowanie bardziej zagmatwana. Pięć czołowych ekip dzielą cztery punkty, trzeba jednak pamiętać, że Orzeł ma zaległe spotkanie. Tyle samo punktów co lider ma obecnie GKS Tychy, jedno „oczko” mniej GSF Gliwice – te dwie śląskie ekipy przez długą część pierwszej rundy przewodziły stawce. Ostatniego słowa nie powiedziała jeszcze zapewne Odra Opole, która wniosła sporo świeżości do rozgrywek pierwszej ligi, jak i Gwiazda Ruda Śląska. Do czołówki może dołączyć jeszcze ekipa z Lublina – musi jednak wygrać na własnym terenie z liderem.

 

W tej układance co tydzień dochodziło do jednego – dwóch meczów na szczycie. Wszyscy notowali słabsze momenty, najlepiej poradzili sobie z tym gracze z Dolnego Śląska. Co ciekawe czołowe ekipy lepiej radziły sobie na wyjazdach niż na własnym terenie. Zarówno bowiem Orzeł, GKS Tychy jak i Odra na wyjazdach były bezbłędne. Coś jednak za coś... Tyszanie i Odra na własnym terenie przegrali aż trzy mecze. Miejsca gliwiczan i Odry pokazują jak wielką siłą w tej grupie są beniaminkowie.

 

Również sytuacja na dole tabeli jest bardzo ciekawa. Tylko dwie drużyny zanotowały w pierwszej rundzie po jednym zwycięstwie – Unisław Team i Remedium z Pyskowic. Nawet jednak te ekipy nie są pozbawione szans na utrzymanie. Gdańszczanie natomiast – przedostatnie miejsce w grupie północnej – stracili blisko 70 bramek. To najgorszy wynik w całej lidze.

 

Sytuacja w tabeli pokazuje, że rozgrywki I ligi są ciekawe. Ale to nie wszystko. Bardzo dobra postawa beniaminków, najsilniejsza pozycja spadkowicza, w klubach pojawia się coraz większa liczba doświadczonych zawodników, z reprezentantami Polski na czele, trenowanymi również przez selekcjonerów naszej kadry. Mecze toczą się w coraz lepszych warunkach, które ogląda coraz większa publika. - Jestem pozytywnie zaskoczony warunkami, które zastałem w pierwszej lidze. Kluby się starają, a to jest bardzo ważne – mówił po jednym z meczów bramkarz lidera grupy południowej, Maciej Foltyn.