Po wygranej na inaugurację z GI Malepszy Leszno 4:1, wczoraj Legia pokonała w Opolu Dremana 3:0. Czyli ograła piątą i dziesiątą drużynę poprzedniego sezonu. W dwóch meczach straciła tylko jedną bramkę, najmniej w lidze.
I właśnie ten zaledwie jeden stracony gol jest kluczem do sukcesu warszawian. Legia nie zaprezentowała w Opolu porywającego futsalu, ale grała skutecznie z tyłu.
Oczywiście duża w tym zasługa bramkarza, Tomasza Warszawskiego. - Graliśmy z zespołami uważanymi za faworytów, ze świetnymi indywidualnościami i rzeczywiście: to obrona okazała się w tych dwóch meczach kluczem do zwycięstwa - przyznaje Warszawski. - Uważam jednak, że poza umiejętnościami i taktyką dużą rolę odgrywa charakter. A my niewątpliwie w tych dwóch meczach pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która nie boi się niczego i może rywalizować ze świetnymi zespołami.
Co dalej? Legia w dalszej przyszłości chce zostać mistrzem Polski, ale na razie skupia się na tym sezonie i kolejnych meczach. Terminarz jest dla niej korzystny: teraz czekają ją starcia z innymi beniaminkami - Górnikiem Polkowice oraz AZS UG Gdańsk. Zobaczymy, gdzie warszawski klub będzie w tabeli po czwartej kolejce. A potem przyjdą mecze z Rekordem Bielsko-Biała, Constractem Lubawa oraz Clearexem Chorzów.
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Legia Futsal Warszawa