Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
- Gatta jest wyżej w tabeli, ale my również mamy swoje cele i chcemy zgarnąć trzy punkty – zapowiadał przed spotkaniem bramkarz Piasta, Michał Widuch. Gliwiczanie zaczęli mecz ostrożnie, a bramkarz gospodarzy musiał od pierwszych sekund być bardzo czujny. Podobnie jednak jego vis a vis, czyli Dariusz Słowiński. Z jednej strony próbowali chociażby Daniel Krawczyk czy Mateusz Olczak, po drugiej stronie bardzo bliski celu był Marcin Czech, nie wykorzystali dogodnych sytuacji również Marek Bugański i Krzysztof Piskorz. Gliwiczanie mieli więcej z gry, ale z gola cieszyli się goście. Stoicki spokój i spryt – tym wykazał się Krawczyk dając prowadzenie swojej drużynie.
Bardzo ważny moment nastąpił tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie. Drugą żółtą kartkę ujrzał Igor Sobalczyk i goście od tego momentu musieli sobie radzić już bez tego doświadczonego zawodnika. Po chwili grę w przewadze wykorzystał Grecz. Gospodarze złapali wiatr w żagle, ale Słowiński nie dawał się zaskoczyć. Jego koledzy nie pozostawali dłużni: po próbach Mariusz Milewskiego, Krawczyka czy Michała Marciniaka kibiom Piasta mocniej zabiły serca. Przy strzałach tych dwóch ostatnich gospodarzy ratowały słupki.
I gdy wydawało się, że Gatta zaczyna kontrolować wydarzenia przy ulicy Jasnej jedna z akcji gości zakończyła się ostrym starciem na pograniczu pola karnego. Piast wyszedł z błyskawicznym kontratakiem, który zakończył się bramką Lucasa. Gatta po tej stracie wycofała bramkarza, ale ten manewr im się nie opłacił. Po chwili Grecz uderzeniem niemal z całego boiska dał trzecią bramkę gospodarzom. W ostatnich sekundach emocji nie brakowało, zwiększył je jeszcze Krawczyk, którego trafienie dało gościom nadzieje, ale ostatnie słowo należało do Grecza.
Piast Gliwice – Gatta Active Zduńska Wola 4:2 (0:1)
Bramki: Grecz 3 (22, 36, 40), Lucas (35) – Krawczyk 2 (13, 40)
Dla gospodarzy pojedynek z ekipą z Podlasia był meczem „o 6 punktów”, bo z kim zdobywać punkty, jeżeli nie z beniaminkiem, i to w meczu na własnym terenie. Takie pytania mogli sobie zadawać kibice w Wieliczce, ale już pierwsze minuty mogły budzić ich niepokój. Bo lepiej na parkiecie poczynali sobie goście, grali odważniej i stwarzali sobie więcej klarownych okazji. W trzeciej minucie, po dośrodkowaniu z lewej strony piłkę z bliska wepchnął do siatki Mateusz Lisowski. Do przerwy goście prowadzili 3:1, bo dwie kolejne bramki dopisał niezawodny w ostatnich tygodniach Lisnychenko – łącznie z dzisiejszymi trafieniami w trzech ostatnich meczach zdobył 7 bramek! Gospodarzom w pierwszej połowie przywrócił wiarę Piotr Myszor, ale to było zdecydowanie za mało...
W drugiej połowie przez długie minuty, zwłaszcza pod względem skuteczności, oglądaliśmy dość jednostronny pojedynek. Na listę strzelców wpisywali się kolejno: Marcin Firańczyk, Patryk Hryckiewicz, Michał Osypiuk i raz jeszcze Lisnychenko. Przy stanie 7:1 wyniki „poprawili” - z punktu widzenia fanów gospodarzy - Paweł Hady i Myszor, ale to także z tego względu, że goście do końca grali ofensywnie i szukali kolejnych bramek. Ostatecznie wyjechali z Wieliczki z trzema punktami.
MKF Solne Miasto Wieliczka – MOKS Słoneczny Stok Białystok 3:7 (1:3)
Bramki: Myszor 2 (10, 40), Hady (38) – Lisnychenko 3 (8, 14, 38), Lisowski (3), Firańczyk (24), Hryckiewicz (32), Osypiuk (33)
foto: Piast Gliwice