Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Dzisiaj od pierwszych sekund pomiędzy słupkami trener Trznadel postawił na Yevhenii Kozlova. Przyjezdni na pewno chcieli poprawić błędy z sobotniego meczu i nie stracić tak wielu bramek. To udawało się do czwartej minuty kiedy to Kaniewski zagrał do Lisowskiego z rzutu rożnego, a ten nieczysto trafił w piłkę i szczęśliwie podał do Jankowskiego, co zmyliło wszystkich. Tą bramką lubawianie przybliżyli się do finału. Co prawda Daniel Gallego Garcia mógł szybko odpowiedzieć, ale Victor Lopez świetnie czyta grę na przedpolu. Już w 7. minucie trener Trznadel zaczął szukać rozwiązań i wprowadził lotnego bramkarza. W jego roli Rajmund Siecla. Piłka długimi momentami krążyła pomiędzy zawodnikami przez co gospodarze zostali zamknięci w futsalowym zamku.
O centymetry pomylił się Sendlewski, który ruszył z kontrą. O sporym szczęściu w tej sytuacji mógł mówić bramkarz i cały jego zespół. Minuty uciekały na korzyść miejscowych, którzy większość czasu pierwszej połowy musieli uważnie grać w formacji obronej. Najlepszą okazję wypracowali przyjezdni dla Rajmunda Siecli, ale futbolówka jak zaczarowana nie chciała wpaść pomiędzy słupki. Do przerwy pozostał zatem niezmieniony wynik, czyli 1:0.
Po zmienie stron akcje szybko przenosiły się z prawej na lewą stronę. Co ciekawe, odważnie wzdłuż lini bocznej z piłką pomknął bramkarz Kozlov, ale jego vis-a-vis zdążył z interwencją. Kibice oglądający ten pojedynek ponownie zobaczyli na parkiecie lotnego bramkarza wciąż brakowało jednak skutecznego pomysłu na pokonanie Lopeza.
Czarodziej z kraju kawy wrócił na parkiety FOGO Futsal Ekstraklasy wrócił w swoim stylu. Jego pierwszy strzał został zablokowany przez Tangarife, ale piłka odbiła się wprost pod jego nogi i przy dobitce nie było już pomyłki. Dwubramkowe prowadzenie powodowało, że goście znaleźli pod ścianą. To ich najwidoczniej sportowo rozłościło, bo zawodnicy zaczęli wręcz bombardować bramkę rywali, zmuszając kilkukrotnie Lopeza do trudnych interwencji. Opór przyniósł rezultat. Piłka dotarła w pole karne, a tam po małym zamieszaniu Siecla zdołał zdobyć kontaktowego gola.
Radość nie trwała długo i wszystko powróciło do poprzedniego stanu po celnym trafieniu Evertona Ferreiry. Prowadzenie podwyższył Tomasz Kriesel, który przejął piłkę i trafił do pustej bramki. Tym samym Constract Lubawa ponownie w finale spotka się z Rekordem Bielsko-Biała, a GI Malepszy Arth Soft Leszno jak przed rokiem będzie musiał stawić czoło Piastowi Gliwice.
CONSTRACT LUBAWA - GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO 4:1 (1:0)
Bramki: Maciej Jankowski 4, Pedrinho 26, Everton Ferreira 30, Tomasz Kriezel 37 - Rajmund Siecla 27