Korczyński: Cały czas niwelujemy dystans do europejskiej czołówki

14.01.22Utworzono
/uploads/assets/3907/f7f3482bf347a2e488e8aa01380c6edb.jpg
Na dzisiejszej konferencji prasowej w Łodzi poza przedstawieniem grupy powołanych zawodników na mistrzostwa Europy, selekcjoner kadry odpowiedział również na kilka pytań dziennikarzy. Poruszone zostały m.in. kwestie naszych grupowych rywali, ale i tego jak koronawirus wpłynął na końcowe plany reprezentacji.

Na Mistrzostwa Europy powołanych zostało 14 zawodników – dwóch bramkarzy oraz dwunastu zawodników z pola. Z kogo Błażej Korczyński musiał zrezygnować i dlaczego?

- Na ostatniej prostej zrezygnowaliśmy z Krzysztofa Elsnera. Niestety Krzysiek, który grał dobre eliminacje i był w bardzo dobrej formie, w grudniu przytrafiła mu się kontuzja – naciągnął łydkę, przez co ten okres rekonwalescencji niestety nie pozwolił mu dojść do pełnej formy i choć wyglądał dobrze, to najsłabiej w grupie. Poza tym trzecim bramkarzem będzie Łukasz Blaszczyk, który poleci z nami jako rezerwowy bramkarz, natomiast nie ma go w czternastce, więc jeśli żadnemu z golkiperów nie przytrafi się kontuzja, to też nie zagra – przedstawił sytuację selekcjoner.

Ostatnia prosta to również dbanie przez sztab reprezentacji o każdy szczegół, a przede wszystkim o zdrowie zawodników. Z tego tez względu plany na najbliższe dni reprezentacji zostały nieco zmienione:

- Jeśli chodzi o sprawy covidowe, to UEFA jest restrykcyjna. Tylko kontuzja zawodnika mogłaby sprawdzić, że będziemy mogli dowołać innego gracza lub przypadek, gdy będziemy mieli mniej niż siedmiu zawodników do dyspozycji, a więc połowa składu. Jeśli zatem jeden lub dwóch graczy będzie miało pozytywny test, to nie będziemy mogli ich wymienić. Był plan, aby zawodnicy wrócili na jeden dzień do domu. Sam chciałem żeby odpoczęli z rodzinami, ale sytuacja jest taka, że postanowiliśmy nie ryzykować, aby dzień przed dopuścić do drużyny ewentualne zakażenie.

Trener reprezentacji nie zdecyduje się też na wybór podstawowego golkipera, a wszystko ma być przedstawiane w dniu meczowym:

- Myślę, że nie będziemy takiej decyzji podejmować, tym bardziej, że jest jeszcze trochę czasu. Skład wyjściowy podamy w dniu meczu i nie widzę potrzeby robić tego wcześniej.

Po dwumeczu ze Słowenią mogliśmy usłyszeć m.in. o tym, że był to pozytywny sparing ze względu na to, że był to rywal podobny do Chorwatów. A czy Słowacja – nasz drugi przeciwnik może przypominać Czechów, z którymi mierzyliśmy się w eliminacjach?

- Słowacja to jest całkowicie inna struktura zespołu. Tak jak w Czechach liderem jest Michal Seidler, tak nieporównywalnie w Słowacji jest nim Tomas Drahovsky. Bez niego reprezentacja by nie istniała, są to dwa inne zespoły, grające w innych strategiach, dlatego tego bym nie porównywał – ocenił Korczyński.

Jaki jest zatem cel na najbliższe mistrzostwa Europy? I czy podstawą, aby o tym myśleć mogą być np. cztery punkty zdobyte w meczach z Chorwacją i Słowacją?

- Chcielibyśmy wygrać wszystkie trzy mecze w grupie. Oczywiście to pierwsze spotkanie będzie bardzo ważne, natomiast to z iloma punktami wyjdziemy jest dla mnie mniej istotne. Możemy wyjść nawet z trzema punktami, bo to jest naszym celem, aby awansować. Oczywiście to nie będzie łatwe. Chorwaci są teraz na piątym miejscu w rankingu UEFA i jest to drużyna bardzo mocna. W eliminacjach dwa razy gładko pokonała Ukrainę, więc jest to zespół naprawdę trudny, nie mówiąc już o Rosji, ale i nie lekceważąc Słowacji – zaznaczył trener. – Awans do ćwierćfinału będzie odebrany dobrze, wszystko powyżej będzie bardzo dużym osiągnięciem. Chciałbym być zadowolony z gry chłopaków, z tego co wypracowaliśmy – jeśli przełożymy to na parkiet, to musi się stać jakaś katastrofa, abyśmy nie wyszli z grupy.

A czy są podstawy do tego, aby myśleć urwaniu punktów Rosjanom, czy nawet o czymś więcej, niż tylko awans z grupy?

- Nie ma co zakrzywiać rzeczywistości i trzeba sobie z nią radzić. Cały czas niwelujemy dystans do europejskiej czołówki. Pokazuje to ranking, to że jesteśmy losowani z trzeciego, a nie czwartego koszyka, to że potrafiliśmy zremisować z wicemistrzami świata na poprzednim EURO, teraz zremisować z mistrzami Europy i świata. To pokazuje, że stać nas może nie na cykliczne, ale pojedyncze dobre mecze. Jest zatem realne, że taka sytuacja zdarzy się też na tym turnieju, bo i te zespoły nie są od nas tak daleko, aby to było bujanie w obłokach – zakończył Błażej Korczyński.

Jak daleko Polska zajdzie zatem na EURO? Pierwszy mecz już w najbliższy piątek, 21 stycznia o godzinie 20.30. Transmisja wszystkich spotkań biało-czerwonych w TVP Sport.


Autor: Łukasz Leski

Fot. Łączy nas piłka