Ktoś chciał wylosować końcowy wynik

14.03.19Utworzono
/uploads/assets/1695/widuch58.jpg
Rozmowa z Michałem Widuchem, bramkarzem Piasta Gliwice.

W środę Piast Gliwice w dramatycznych okolicznościach pokonał na wyjeździe Clearex Chorzów (6:5) i awansował do półfinału Pucharu Polski. Zespół trenera Klaudiusza Hirscha w drugiej rundzie rozgrywek Futsal Ekstraklasy imponuje formą, wygrał 6 z 7 ligowych spotkań i nadal ma realną szansę na awans do grupy mistrzowskiej.

 

Ważną postacią w zespole „Rycerzy Wiosny” jest Michał Widuch. 26-letni golkiper doskonale pamięta falstart z początku sezonu i moment, kiedy niektórzy na zespole położyli już krzyżyk. Z nami porozmawiał zaraz po końcowej syrenie ćwierćfinałowego spotkania, które niespodziewanie przesiedział na ławce rezerwowych.


- Jeszcze na godzinę przed meczem pucharowym z Clearexem widniałeś w składzie jako podstawowy golkiper i miałeś zagrać w pierwszej piątce. Jednak na parkiecie pojawił się od pierwszej minuty Maciej Rozmus. Skąd taka decyzja?


- O tym, że w pucharowym starciu z Clearexem zasiądę na ławce rezerwowych dowiedziałem się na kilka minut przed zakończeniem rozgrzewki. Trener postanowił dać szansę Maciejowi Rozmusowi, który od dawna nie miał okazji zagrać w tak ważnym meczu o stawkę, a dla każdego golkipera bardzo ważne jest ogranie. Żaden, nawet najlepszy, trening nie zastąpi potyczki w lidze czy pucharze. Rozmus wszedł do bramki niejako z marszu i bardzo nam pomógł. Był pewnym punktem naszej defensywy i zaliczył kilka świetnych interwencji. Należą mu się gratulacje za ten występ.


- W czym tkwi siła Waszego zespołu? W ciągu kilka dni dwukrotnie pokonaliście Clearex, który niedawno, tutaj w Chorzowie odprawił do domu z kwitkiem rozpędzony Rekord Bielsko-Biała.


- Jesteśmy bardzo mądrą drużyną. Clearex jest niezwykle przebojowym zespołem, ma sporo indywidualności w składzie i gra czasem szalony futsal. Takim ekipom trzeba przeciwstawić się spokojem i mądrością. Przygotowując się do meczu wiedzieliśmy, jakie są największe atuty chorzowskiego zespołu, więc na parkiecie staraliśmy się je zneutralizować. Jednak dzisiaj nie wiem, czy  nam się to udało, bo mecz był szalony. Ktoś chyba na górze chciał za wszelką cenę wylosować końcowy wynik, a kibicom dostarczyć niezapomnianych emocji. Co prawda nie ustrzegliśmy się błędów i kilka razy rywal nas skontrował. Wydaje mi się, że lepiej zagraliśmy w niedzielę, w lidze. W środę Mikołaj Zastawnik nie pauzował już za kartki, wrócił do gry i trochę nam krwi napsuł.


- To uchyl rąbka tajemnicy i powiedz, co takiego pokazał trener na specjalnej tablicy taktycznej na kilkadziesiąt sekund przed końcem regulaminowego czasu gry na taktycznej tablicy? Czy to była dokładnie ta akcja, która dała wam zwycięstwo?


- Trener Hirsch ma na każdą okazję przygotowany jakiś ciekawy wariant rozegrania stałego fragmentu gry. W tym przypadku mieliśmy zrobić prosty ruch z przodu, który miał zmylić przeciwnika. Szczerze powiedziawszy, w tych emocjach, nie wiem w 100-procentach, czy to dokładnie po tym zamarkowanym zagraniu udało nam się trafić do siatki. Jednak trzeba oddać naszemu szkoleniowcowi, że wziął czas w bardzo dobrym momencie. To była już końcówka meczu, było nerwowo na parkiecie, a jemu udało się nas uspokoić. Nie mieliśmy stawiać wszystkiego na jedną kartę, ale spokojnie rozegrać piłkę i dograć ją
do niekrytego zawodnika. To wyszło nam doskonale.


- Jesteście coraz częściej nazywani „Rycerzami Wiosny”. W II rundzie przegraliście tylko jeden raz, w Bielsku-Białej z Rekordem. Świetnie gracie w Pucharze Polski, w Futsal Ekstraklasie macie realną szansę na pierwszą szóstkę.


- I tak, i nie, patrząc na terminarz i tabelę. Myślę, że walka o szóste miejsce z Red Dragons może potrwać nawet do ostatniej kolejki fazy zasadniczej. Przed nami teraz arcyważne starcie derbowe z Uniwersytetem Śląskim. Ten mecz pokaże na co nas tak naprawdę stać. W przypadku porażki lub remisu mocno skomplikujemy sobie sytuacje, a ten margines błędu na jest szeroki. Jeżeli uda nam się wygrać to będziemy blisko tej pierwszej szóstki. Jednak trzeba pamiętać o tym, że Czerwone Smoki też zanotowały świetną serię, 4 zwycięstw z rzędu. Tanio skóry nie sprzedadzą i do samego końca będą nam deptać po piętach.


- Zanotowaliście spory falstart na początku tej kampanii. Dopiero w 7. kolejce wygraliście pierwsze spotkanie. Do tego wszystkiego doszły kontuzje podstawowych graczy i pech, który długo Was nie opuszczał. Wszystko zmieniło się w przerwie świąteczno-noworocznej. Doszli nowi gracze, kontuzjowani wrócili do treningów.


- W tej całej układance najważniejsza była jednak ciężka praca, którą wykonywaliśmy na treningach. W
dodatku w dobrym momencie doszli nowi zawodnicy. Sam Douglas poprawił naszą siłę ognia i dał nam
jeszcze więcej jakości w ofensywie. Dominik Śmiałkowski szybko wskoczył do podstawowego składu i
często trafia do siatki. A wiem, że stać go na jeszcze więcej, bo to świetny zawodnik. Morale drużyny buduje się poprzez kolejne zwycięstwa. Nam tego brakowało w pierwszej części sezonu. Takiego spotkania jak to pucharowe, w pierwszej rundzie na pewno byśmy nie wygrali. Brakowało nam pewności
siebie, tego ciągu na bramkę, genu zwycięstwa. Nawet dzisiaj ten pech się od nas nie odczepił, bo urazy i kontuzje nadal nas trochę prześladują. Gramy przecież bez Mateusza Omylaka i Michała Grecza, a to
ważni dla nas zawodnicy w tej całej układance. Napędzamy się kolejnymi zwycięstwami i czujemy się mocni psychicznie.


- Należysz do czołówki polskich golkiperów i walczysz o swoje miejsce w reprezentacji Polski. Nie jest jednak o to łatwo, ponieważ w Futsal Ekstraklasie nie brakuje fachowców na ten newralgicznej pozycji.


- Jest w ekstraklasie kilku klasowych bramkarzy. Konkurencja jest spora, więc jeżeli komuś przydarzy się
słabszy okres, to często się o tym mówi. Ja w drugiej rundzie inaczej patrzę na obsadę bramki w kadrze narodowej. Wiadomo kto jest pierwszym golkiperem, a kto drugim. Wiem, że jestem w kręgu zainteresowań selekcjonera Błażeja Korczyńskiego, ale życie pokazuje, że trzeba patrzeć na to, co dzieje się tu i teraz. Cieszę się, kiedy spoglądam na tabelę w II rundzie, bo średnio nie tracimy w lidze więcej, niż dwóch goli. Mamy obecnie najlepszą defensywę w lidze. Szkoda tylko tych sześciu goli straconych w Cygańskim Lesie. Staram się robić swoje między słupkami i pomagać drużynie. Mogę liczyć na spore wsparcie kolegów, którzy mocno pracują z tyłu. Jeżeli przyjdzie powołanie do kadry to na pewno się ucieszę, bo dla każdego to spora nobilitacja. Skupiam się jednak na grze w lidze, gdzie dobre występy na pewno zostaną zauważone. Opiekun bramkarzy w kadrze, Tomasz Ulfik na bieżąco monitoruje formę potencjalnych kadrowiczów.

 

Rozmawiał: Rafał Szlaga

Zdj. Irek Dorożański