Majorka po raz trzeci. Po raz pierwszy z awansem?

26.11.24Utworzono
/uploads/assets/6087/36405.jpg
Już jutro Rekord Bielsko-Biała rozpocznie drugą w swojej historii przygodę w Elite Round Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę wszystkich mistrzów Polski, będzie to trzeci z rzędu występ naszych reprezentantów na tym etapie najlepszych klubowych rozgrywek w Europie, a zarazem trzeci z rzędu na Majorce. Czy po raz pierwszy zakończy się on awansem do Final Four?

Kiedy po raz ostatni Rekord Bielsko-Biała rywalizował w Elite Round Ligi Mistrzów, FOGO Futsal Ekstraklasa liczyła zaledwie 12 zespołów, z których dziś na najwyższym poziomie mamy zaledwie połowę, a w czołówce klasyfikacji strzelców byli Ołeksandr Bondar - obecny trener We-Metu Kamienica Królewska oraz Daniel Krawczyk, który niedawno zakończył swoją sportową karierę.

Zupełnie inaczej wyglądały też wtedy nadzieje kibiców w Polsce, związane z występem Rekordzistów w Barcelonie. Przyglądając się wspomnieniom z tamtych wydarzeń, nie będzie mylnym wrażeniem, że Elite Round było dla wszystkich wręcz wymarzonym celem. W końcu tamten występ z poprzednim awansem dzieliło aż osiem lat, gdy w Elite Round rywalizowała nieistniejąca już Akademia FC Pniewy.

Więcej, pięknych wspomnień nie zamazały wtedy nawet trzy porażki z mistrzami Rosji, Serbii oraz gospodarzami turnieju, wielką FC Barcelona, z którą przecież Rekord w pewnym momencie nawet prowadził 1:0 po bramce Alexa Viany.

Dziś o takim scenariuszu nikt jednak nie myśli i mistrzowie Polski mówią jasno, że lecą na Majorkę po Final Four:

- Jest jeden plan, żeby awansować. Musimy wygrać wszystkie mecze. Będzie trochę inaczej, więc drużyny pewnie psychologicznie inaczej do tego podejdą. My też musimy to zrobić. Może jeden mecz będzie można zremisować, jakby się dobrze ułożyło, ale wiadomo - jak chce się zremisować, to często się przegrywa, więc plan jest taki, aby awansować - nie ma planu minimum i maksimum - zapowiada w klubowej telewizji Rekordu Michał Marek, który reprezentował Rekord sześć lat temu w Elite Round.

Obok Michała Marka, z obecnych graczy Rekordu grali wtedy także Bartłomiej Nawrat, Paweł Budniak, Kamil Surmiak oraz Michał Kubik, który w tamtym sezonie Ligi Mistrzów zdobył najwięcej bramek - 10. Co ciekawe, na podium znaleźli się wtedy także Marek i Bondar - obaj po dziewięć bramek, a do trójki Rekordzistów dołączyć był w stanie tylko Ferrao z Barcelony, który także zanotował dziewięć trafień.

W pierwszym środowym spotkaniu Rekordziści zmierzą się MIMEL-em Lucenec, który od sezonu 2019/20 nie schodzi z tronu słowackiej ekstraklasy. Dla obecnych mistrzów z kraju naszych południowych sąsiadów będzie to debiut w fazie Elite Round Ligi Mistrzów. W poprzedniej rundzie Słowacy odprawili mistrzów Finlandii, Gruzji oraz Malty, ale znajdując się w ścieżce B byli losowani z najniższego koszyka.

Nie oznacza to jednak, że możemy dopisywać tu sobie komplet punktów. W czołówce klasyfikacji strzelców słowackiej ekstraklasy, na pięciu zawodników, czterech reprezentuje właśnie MIMEL. Są to Juan Romero, który znajduje się na czele tej listy - 10 bramek, a także Marcilio z 9 bramkami, który był jednocześnie najlepszym strzelcem swojej drużyny w Main Round oraz Luka Vuletić - 6 bramek i Adam Vrabel - 5 bramek. Pod względem drużynowym MIMEL znajduje się pozycji lidera słowackiej sześciozespołowej ekstraklasy i po ośmiu rozegranych ma na swoim koncie komplet 24 punktów z bilansem bramkowym 54:13. Drugi w tabeli zespół - Nove Zamky po pięciu meczach ma zaledwie 10 oczek - tyle samo, co trzecie Levice, które rozegrały osiem spotkań.

W drugim meczu poprzeczka pójdzie znacznie w górę, bo też bielszczanom przyjdzie zmierzyć się z aktualnym mistrzem Kazachstanu – FK Semej, który z piedestału zrzucił wielki Kajrat Ałmaty. Dla klubu, którego siedziba mieści się w tej samej strefie czasowej, co Indie, będzie to absolutny debiut w Elite Round. Nic zresztą dziwnego, bo też jak podała strona Rekordu, klub został założony 9 czerwca 2023, czyli niedługo po tym, gdy w naszym kraju mistrzostwo Polski świętował Constract Lubawa.

Duże nakłady finansowe, a dzięki temu ściągnięcie m.in. wspomnianego Ferrao czy słynnego bramkarza Leo Higuity, pomogły jednak w zaledwie rok sięgnąć najpierw po krajowe mistrzostwo, a następnie awansować do Elite Round Ligi Mistrzów. Choć nie bez problemów. Kazachowie przegrali w pierwszym meczu 4:6 z portugalskim Sportingiem, następnie ulegli swoim krajanom z Kajratu 1:5 i dopiero w ostatnim pokonali węgierski Haladas 6:1.

W ostatnim meczu, być może decydującym o awansie, na Rekordzistów czekać będzie bardzo dobrze nam znana hiszpańska Palma Futsal - gospodarz całego turnieju, a także jedyny pogromca mistrzów Polski w Europie od sezonu 2022/23.

Klub z Majorki mocno upodobał sobie rozgrywki Ligi Mistrzów. Począwszy od wspomnianego sezonu 2022/23, w którym debiutował w Europie, na siedem turniejów, w których brał udział, aż pięciokrotnie był ich organizatorem - ten rozpoczynający się jutro będzie już ich szóstym.

W dwóch z nich udział brali zawodnicy Piasta Gliwice oraz Constractu Lubawa. Pierwsi ulegli 0:5, drudzy przegrali 1:3. W każdym z tych sezonów Palma zresztą najpierw wygrywała całą Ligę Mistrzów, a następnie Puchar Interkontynentalny, rozgrywany z mistrzem z Ameryki Południowej.

Czy i tym razem Hiszpanie zatrzymają mistrzów Polski? W Main Round Palma nie miała sobie równych. Najpierw wygrała aż 9:1 z chorwackim Futsal Dinamo, następnie 4:0 pokonał rumuńskie United Galati, aby w ostatnim meczu wygrać 5:1 ze słoweńskim Dobovcem.

Optymizm można na pewno pokładać w meczach Rekordu w Main Round, gdzie poziom na pewno nie odstawał od Elite Round. Rekordziści nie przegrali ani z mistrzem Hiszpanii, ani z mistrzem Ukrainy, a i mistrzów Belgii potrafili pokonać na ich własnym terenie. Palma nie radzi sobie też najlepiej na krajowym podwórku. W ligowej tabeli zajmuje 5. miejsce z 17 punktami po ośmiu meczach i bilansem bramkowym 26:19, a zremisować z nią zdołała m.in. Burela, której bramki strzeże Michał Kałuża. Indywidualnie wśród strzelców wyróżnia się tam natomiast jeden zawodnik, posiadający gruzińskie obywatelstwo, Bruno Gomes - autor sześciu trafień.

Niemniej jednak faworytem tego spotkania będzie Palma, której kibice z pewnością będą mocną stroną. Nie tylko wypełnią bowiem halę do więcej niż ostatniego miejsce siedzącego, ale przez cały mecz będą prowadzić głośny i żywiołowy doping, któremu towarzyszyć będą liczne instrumenty.

Transmisje wszystkich spotkań Rekordu w aplikacji i na stronie TVP Sport.

27.11, 16:30 Rekord Bielsko-Biała - MIMEL Lucenec

28.11, 16:30 FK Semej - Rekord Bielsko-Biała

30.11, 19:30 Rekord Bielsko-Biała - Palma Futsal