Maszyna ruszyła

11.10.20Utworzono
/uploads/assets/2616/pataluch.jpg
Czekali, czekali - i się doczekali. Beniaminek Fit-Morning Gredar Brzeg zdobył pierwsze punkty w STATSCORE Futsal Ekstraklasie, po wygranej 8:1 ze Słonecznym Stokiem Białystok. Poniżej rozmowa z trenerem Jarosławem Patałuchem.

- Jak bardzo trener cieszy się ze zwycięstwa?

- Był to niewątpliwie ważny i historyczny dzień dla naszego klubu i miasta, co było widać po ostatnim gwizdku sędziego. Radość w całym klubie i Brzegu była ogromna. Pomimo, że jesteśmy beniaminkiem, odczuwaliśmy dużą presję oraz dochodziły do nas głosy niezadowolenia z dotychczas uzyskiwanych wyników. Tym bardziej cieszę się, że drużyna odpowiedziała w najlepszy z możliwych sposobów, czyli okazałym zwycięstwem przed własną publicznością. 

 

- Co trener myślał po golu na 0:1? Że to jednak może być nie dziś...?

- Nie. Wręcz przeciwnie. Do momentu utraty bramki mieliśmy optyczną przewagę i dochodziliśmy do wielu sytuacji bramkowych. Owszem w głowie pojawiło się pytanie „Czemu znów pierwsi tracimy bramkę?”, ale od razu zwróciłem się do zawodników, żeby nie przejmowali się tym, tylko kontynuowali swoją grę, a bramki zaraz nadejdą. Nie myliłem się i po trzech minutach prowadziliśmy już 3:1. Cieszy mnie bardzo, jak drużyna zareagowała. Pewnie przesadzę, ale proszę mi uwierzyć, w tym dniu moi zawodnicy byli tak mocno zdeterminowani, aby odnieść zwycięstwo, że nieważne z kim by grali - to trzy punkty zostałyby w Brzegu.

 

- A co trener pomyślał po ostatnim gwizdku sędziego?

- Ostatni tydzień od meczu z Lęborkiem poprzez mecz w Chojnicach cały zespół żył pod dużą presją. Graliśmy już naprawdę w dobrym stylu, ale brakowało efektów w postaci punktów. Potrzebowaliśmy właśnie takiego meczu, w którym wyraźnie pokazaliśmy,że obraliśmy dobry kierunek. Oczywiście to zwycięstwo jest jak „kropla w morzu”, ale jest pierwsze i najważniejsze. Da ono większą pewność siebie zawodnikom, o którą się obawiałem po pięciu kolejnych porażkach. Więc nietrudno zgadnąć, co pomyślałem sobie po ostatnim gwizdku sędziego – „Wreszcie”. Gdzieś w komentarzach na naszym klubowym funpagu jeden z naszych fanów zamieścił określenie, które chyba najlepiej opisuje obecne emocje: „Maszyna ruszyła”. Idąc tym tokiem rozumowania, muszę teraz dbać o to, by ta „maszyna” była ciągle „naoliwiona” i w ruchu. Mam nadzieję, że nie zatrzyma się za szybko.

 

- Trzy gole Victora Andrade - po to przybył do Brzegu: by strzelać.

- Tak, oczywiście. Victor jest zawodnikiem o nieprzeciętnych umiejętnościach, mającym tworzyć przewagę sytuacyjną oraz wykańczać akcje ofensywne. Victor potrzebował także czasu, aby powrócić do swojej dyspozycji. Efekty zaczynamy powoli obserwować. Jednak jest jeszcze kilka aspektów nad którymi wciąż pracuje i które musi poprawić, a dopiero wtedy kibice zobaczą na co w pełni go stać. Ale w drużynie mam też wielu innych zawodników, którzy potrafią strzelać bramki.

 

- To był najprzyjemniejszy dzień w karierze trenerskiej...?

- Jestem jeszcze stosunkowo „młodym” trenerem i wciąż muszę dużo się uczyć, moja „kariera” trenerska jest jeszcze dosyć krótka. Ale oczywiście jest kilka wydarzeń, które utkwiły mi dość wyraźnie w pamięci i na pewno będzie to też dzisiejsza wygrana. Ważne dni to także w roli drugiego trenera u boku Jesusa Lopeza Garcii, awans  z KS Acaną Orłem Jelcz-Laskowice do ekstraklasy, z tym samym klubem w odwrotnej roli brązowy medal MMP w kat U-18. W zespole z Brzegu jestem od  stycznia 2019 r. i pamiętam bardzo dobrze wszystkie mecze, ale wyróżnię tu przede wszystkim pierwszy mój mecz z klubem i wygraną w Tychach oraz awans do STATSCORE Futsal Ekstraklasy. Mam nadzieję, że te najprzyjemniejsze dni dopiero przede mną, a niewątpliwie kolejnym z nich byłby dzień, w którym utrzymamy się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w tym sezonie.

 

- Jak trener ocenia szanse Gredaru na utrzymanie się?

- Na pewno nie jest to łatwe zadanie, gdyż rywalizacja w tym sezonie jest bardzo duża i bardzo długa. Jest ona także utrudniona sytuacją epidemiologiczną. Ale biorąc pod uwagę tylko sportowe aspekty, jestem zdania, że jeżeli będziemy utrzymywać taki poziom koncentracji i zaangażowania jak w ostatnim meczu, to cel jakim jest utrzymanie zostanie osiągnięty. Najważniejsze, żebyśmy nie popełniali już szkolnych błędów i „nie rozdawali” rywalom prezentów. O grę w ofensywie jestem spokojny, bo w swoich szeregach mamy wielu kreatywnych zawodników.

 

Zdj. Paweł Mruczek