Sobota19.04.2025, 14:00
Sobota19.04.2025, 15:00
Sobota19.04.2025, 16:00
Sobota19.04.2025, 16:00
Sobota19.04.2025, 17:00
Sobota19.04.2025, 18:00
Sobota19.04.2025, 18:00
Po ostatnim remisie Konstuktorów z Piastem Gliwice, Ci pierwsi spadli na pozycję wicelidera. Od pierwszego miejsca dzieli ich… zaledwie jeden punkt, jednak w obliczu nadchodzącej fazy play-off każde zwycięstwo wydaje się tym cenniejsze. W innej sytuacji są katowiczanie, którzy bronią się przed strefą spadkową. Przed meczem ich „zapas” wynosił 3 punkty.
Od początku dobrze w bramce spisywał się Kozlov Yevhenii. Jego koledzy z pola dobrze weszli w mecz, sprawiając tym samym małą niespodziankę. Na prowadzenie wyszli po stałym fragmencie gry, gdy z rzutu rożnego piłkę wybijał Matheus Lemes. Piłka leciała blisko słupka i tym zaskoczyła Grzegorza Okuniewskiego.
Strata bramki sportowo rozzłościła lubawian, którzy coraz częściej znajdowali się pod bramką rywali. Jedna z takich akcji zakończyła się sukcesem. Pedro Oliveira Silva popisał się genialnym przeglądem pola, dostrzegając niepilnowanego Raszkowskiego, który tylko „dołożył nogę” i wyrównał wynik. Rezultat mógłby być jeszcze wyższy, ale Kriezel po szybkiej kontrze trafił w słupek.
Druga bramka dla katowiczan padła po ich błędzie w defensywie. Piłkę przejął Paweł Kaniewski, wykorzystując zbyt bliskie rozgrywanie piłki we własnym polu karnym przez rywali. 15. minuta zmieniła stan meczu. Piłkę z linii bocznej wybijał Raszkowski, a na podanie wśród futsalistów z Katowic czekał osamotniony Ivan Feliz. Malaguti sprytnymi zwodami minął rywali i zapisał się na liście strzelców. Co ciekawe od tej pory większą inicjatywę mieli gospodarze. Jackowski pięknym strzałem mógł zdobyć kontaktowego gola, a jeszcze lepszą szansę miał Tomasz Golly, jednak do przerwy wynik nie uległ zmianie (1:3).
Piorunujący początek drugiej połowy w wykonaniu gości. Już w 22. minucie gola numer cztery dla swojego zespołu zdobył Jakub Raszkowski. W kolejnej akcji Malaguti cudem uratował swój zespół od straty, wybijając piłkę z linii bramkowej.
Stały fragment gry i… bramka. Pedrihno wybijał z rzutu rożnego, w polu karnym czekał Raszkowski. Jego strzał odbił Kozlov Yevhenii, ale piłka trafiła pod nogi Ivana Feliza. Ten szansy nie zmarnował i po raz drugi zapisał się na liście strzelców. Katowiczanie raz po raz próbowali przedrzeć się przez szeregi rywali. Bliski zmiany wyniku był między innymi Matheus Lemes, ale dobrze w bramce spisał się Grzegorz Okuniewski.
AZS UŚ KATOWICE – KS CONSTRACT LUBAWA 1:5 (1:3)
Bramki: Matheus Lemes 5 - Jakub Raszkowski 8, 22, Pawel Kaniewski 11, Ivan Feliz 15, 27
Fot. szostekfoto.pl