Mistrzowska lekcja skuteczności

28.01.24Utworzono
/uploads/assets/5601/402648303_854620903335363_6147504172279121351_n.jpg
Constract Lubawa wygrał na wyjeździe z Legią Warszawa aż 9:3! Zawodnicy Dawida Grubalskiego wykazali się zdecydowanie lepszą skutecznością, niż ich rywale, którzy wielokrotnie obijali obramowanie bramki Victora Lopeza.

Spotkanie Legii Warszawa z Constractem Lubawa, choć mogło wydawać się jednostronną rywalizacją, zapowiadało się interesująco. Dla gospodarzy miało to być w końcu długo wyczekiwane pierwsze spotkanie przed własną publicznością w tym roku. I patrząc na kadrę Constractu, mimo słabszej ostatnio dyspozycji Legii, ta nie stała na straconej pozycji. Do stolicy nie przyjechali bowiem Tomasz Kriezel i Paweł Kaniewski, a więc podstawowa dwójka defensorów, która po ostatnim meczu była zmuszona pauzować za żółte kartki.

Linia ataku lubawian wystarczyła jednak do wypracowania sobie przewagi. Najpierw po rozegraniu akcji i wyprowadzeniu z bramki Tomasza Warszawskiego piłkę do pustej siatki skierował Martin Dosa. Następnie Pedrinho asystował z autu przy bramce Adriano Lemosa, a całość dopełnił Everton, któremu futsalówkę podeszwą wystawił Mateusz Mrowiec, dzięki czemu Brazylijczyk mógł ładną wcinką pokonać Ignacio Casillasa, który zmienił między słupkami Warszawskiego.

Nie oznacza to jednak, że Legi nie atakowała. W międzyczasie doskonałe okazje mieli Rui Pinto i Davidson Silva, którzy dwukrotnie znajdowali się w sytuacji sam na sam z Victorem Lopezem, ale za każdym razem uderzali obok lewego słupka. Blisko odpowiedzi był też Mariusz Milewski, ale na jego wcinkę akurat hiszpański golkiper nie dał się nabrać.

Udało się dopiero Michałowi Klausowi, który poradził sobie z prawej strony z Martinem Dosą i uderzył miedzy nogami bramkarza Constractu. Wydawało się, że radość szybko ugasił Mateusz Mrowiec czwartym trafieniem, ale końcówka w wykonaniu gospodarzy, przy malej pomocy przyjezdnych, była bardzo konkretna.

Najpierw ofensywne wyjście Victora Lopez wykorzystał Davidson Silva, umieszczając piłkę w pustej siatce, a tym samym zdobywając swoją 50. bramkę na parkietach FOGO Futsal Ekstraklasy. Kilka chwil później rzutu karnego nie wykorzystał Pedrinho, trafiając w poprzeczkę bramki Legii, zaś blisko złapania kontaktu tuż przed przerwą był Klaus, ale i on obił zaledwie słupek.

Po zmianie stron Legia nadal była aktywna. W słupek trafił Pinto, a także minimalnie obok bramki uderzył Rui Pinto. Niewiele brakowało Davidsonowi Silvie, ale to Constract zdobył piątego gola, którego autorem po kontrataku był Kacper Sendlewski, a następnie szóstego po trójkowej akcji Adriano, Dosy i Mrowca, gdzie na listę strzelców wpisał się ostatni z wymienionych.

Legia walczyła, Klaus kolejny raz trafił w słupek, ale lubawianie byli tego dnia skuteczni do bólu i dwie kolejne kontry zakończyły się bramkami Evertona oraz Mateusza Lisowskiego, który także asystował przy bramce Brazylijczyka.

Starty po akcji Klausa zminimalizował Adam Grzyb, ale było to raczej małe pocieszenie. Tym bardziej, że na to trafienie piękną bramką w samo okienko po indywidualnej akcji odpowiedział Maciej Jankowski i na tablicy wyników mieliśmy rezultat już 3:9!

Ten nie uległ już zmianie. Legia ani nie zmniejszyła strat, ani Constract nie dał rady dobic do dwucyfrówki. Tym samym Constract umocnił się na ligowym podium i nie zwiększył swojego dystansu do liderującego Piasta. Legia natomiast musi zacząć poważnie się obawiać. Bo jej przewaga nad zespołami z drugiej połowy tabeli stopniała błyskawicznie.


LEGIA WARSZAWA – CONSTRACT LUBAWA 3:9 (2:4)

Bramki: Michał Klaus 15, Davidson Silva 17, Adam Grzyb 35 – Martin Dosa 6, Adriano Lemos 7, Everton 9, 32, Mateusz Mrowiec 15, 29, Kacper Sendlewski 28, Mateusz Lisowski 34, Maciej Jankowski 38.


Fot. Paweł Jakubowski