Mistrzowskie zakończenie rundy

09.12.23Utworzono
/uploads/assets/5496/407846692_868575448606575_4908458748981446008_n.jpg
Ciekawy pojedynek na zakończenie rundy zaserwowali kibicom, zawodnicy GI Malepszt Arth Soft Leszno i Constract Lubawy. Osłabieni leszczynianie długo stawiali się Mistrzom Polski. O ile w pierwszej połowie mieli wystarczająco sił i długo zanosiło się na niespodziankę, o tyle druga część bezapelacyjnie należała do gości.

Do Leszna przyjechali Mistrzowie Polski. Piast w zeszłej kolejce pokazał, że można ich pokonać, ale trzeba być w najlepszej dyspozycji. Leszczynianie już przed rozpoczęciem spotkania byli osłabieni. Ze składu za kartki wypadli podstawowi zawodnicy: Daniel Gallego Garcia oraz Serhii Malyshko. Tym samym po raz pierwszy od początku sezonu trener Tomasz Trznadel jako pierwszą czwórkę wystawił: Kozhemiakę, Kolesnykova, Kąkola i Konopackiego.

 

Do dwóch razy sztuka mogliby powiedzieć leszczynianie. Za pierwszym razem, gdy Konopacki przejął piłkę i pomknął z nią na stronę przeciwników, Kozhemiaka nie zdołał zakończyć skutecznie akcji. Udało się to w 3. minucie, gdy ten sam zawodnik zapoczątkował rozegranie, ale tym razem idealnie dograł do swojego kolegi, który praktycznie wślizgiem pokonał Victora Lopeza.

 

Goście próbowali odpowiadać strzałami i to lecącymi w światło bramki, ale czterokrotnie czujny w swojej świątyni był Yevhenii Kozlov. Strzały oddawali między innymi Everton, Adriano czy Pedrinho. Victor Lopez nie pozostawał dłużny i bez problemu poradził sobie z kontrą gospodarzy.

 

Jeden, ale jakże kosztowny błąd popełnili gospodarze. Piłka uderzona przez Pedrinho trafiła rykoszetem w ramię Kolesnykova, przez co zmyliła tor lotu i zmyliła bramkarza. Tym samym Czarodziej z kraju kawy zdobył swoją setną bramkę w FOGO Futsal Ekstraklasie. Od 13. minuty lubawianie grali z pięcioma przewinieniami na koncie. Ciekawa sytuacja miała miejsce pod koniec pierwszej połowy, gdy przez prawie trzy-cztery minuty Pedrinho prowadził piłkę na własnej połowie i nie rozgrywał akcji. Bramkę do przysłowiowej szatni zdobył Adriano.

 

Na otwarcie drugiej połowy, Pedrinho mógł podwyższyć swój dorobek, ale piłka zatrzymała się na słupku. Również w tej części na parkiecie zobaczyliśmy Mateusza Lisowskiego, byłego zawodnika leszczyńskiej drużyny. Bliski pokonania Lopeza był Tangerife, ale w tej sytuacji górą był doświadczony bramkarz. 

 

Claudinho dopuścił się faulu na wychodzącym na pozycję Kąkolu. Sędziowie ukarali zawodnika gości kartką i podyktowali rzut wolny. Pozycja do jego wykonania była bardzo dobra. Wszyscy po strzale Kąkola "widzieli" już piłkę w bramce. Jak się jednak okazało futbolówka tylko odbiła się od słupka, a w Hali Trapez można było usłyszeć tylko gromkie westchnięcie zawodu. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Everton podwyższył wynik na 3:1 i zapewnił większy spokój swojej drużynie. To niezwykle ważne w obliczu faktu, że mniej więcej oba zespoły mniej więcej osoba zespoły grają z czterema faulami na koncie.

 

Po mistrzowsku podopieczni Trenera Grubalskiego rozegrali akcję na 4:1. Pedrinho wypatrzył dobrze ustawionego Adriano, który po otrzymaniu podania bez problemu umieścił piłkę pomiędzy słupkami. Na niecałe pięć minut do końca kibice zobaczyli już klasyczne rozegranie z lotnym bramkarzem. Gospodarze liczyli tym samym, że zwiększą swoje szanse w ataku. I faktycznie było bardzo blisko zmniejszenia strat, jednak piłka nie pierwszy raz dzisiaj po strzale Rajmunda Siecli wylądowała na słupku.


GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO – KS CONSTRACT LUBAWA 1:4 (1:2)

Bramki: Viacheslav Kozhemiaka 3 - Pedro Oliveira Silva 14, Adriano 20, 33, Everton Ferreira 29


fot. Paweł Jakubowski