Możemy się rozwijać także na naszym podwórku

28.06.18Utworzono
/uploads/assets/1159/Budniak.jpg
Rozmowa z Pawłem Budniakiem, najlepszym zawodnikiem minionego sezonu Futsal Ekstraklasy

- Czy dodzwoniłem się do najlepszego zawodnika Futsal Ekstraklasy?

- Tego nie wiem. Nie mnie to oceniać, takiego wyboru dokonali inni, ale bardzo się z tego cieszę, bo w tak szerokim gronie jest to spore wyróżnienie. To miłe i buduje do dalszej pracy.

 

- A Twoim zdaniem, kto należał do najlepszych?

- Musiałbym się zastanowić bo na pewno wielu zawodników byłoby z naszej drużyny. Mówię o takich, którzy grali równo i mieli udział w zdobyciu trzech trofeów. Myślę, że większość pochodziłaby właśnie z Rekordu.

 

- Z każdym kolejnym sezonem strzelasz coraz więcej bramek, to ile ustrzelisz w przyszłych rozgrywkach?

- Ja nie jestem zawodnikiem, którego grę ocenia się poprzez liczbę strzelonych bramek. Jestem typem zawodnika, który raczej stara się kreować grę i dogrywać piłki, ale akurat w tym sezonie udało się tyle tych goli strzelić. Może to dlatego, że mieliśmy na tyle mocny skład i uwaga rywali skupiała się na innych partnerach, przez co ja miałem więcej swobody?

 

- 22 bramki na tej pozycji jest bardzo dobrym wynikiem. Czy równie skuteczny będziesz na europejskich parkietach?

- Tego chciałbym sobie i całej drużynie życzyć. Chcemy osiągnąć znacznie więcej niż w tamtym roku, gdzie w Europie zaprezentowaliśmy się poniżej oczekiwań. Życzyłbym sobie zagrać lepiej, niż ostatnio w main round i postarać się powalczyć o dalszy etap Ligi Mistrzów.

 

- Spoglądając w Twoje piłkarskie CV, widzę dwa mecze w piłkarskiej ekstraklasie w barwach ŁKS, czy spodziewałeś się, że później życie pokieruje w stronę futsalu?

- To był świadomy wybór. Rzeczywiście zagrałem dwa oficjalne mecze w piłkarskiej ekstraklasie, ale też było tego trochę w Pucharze Ekstraklasy czy Pucharze Polski. Grałem także w innych zespołach jak np. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Górnik Wieliczka. Zmiana dużego boiska na halę była dla mnie czymś naturalnym. Zawsze lubiłem grać na małej przestrzeni, gdzie jest niewiele czasu i trzeba szybko podejmować decyzję, może stąd taki wybór? To, że mam dużo więcej kontaktów z piłką i więcej zależy ode mnie także miało wpływ na zmianę boiska.

 

- Kiedy byłeś dzieciakiem, marzyłeś o grze w Barcelonie i Realu. A teraz będąc nieco starszym dzieciakiem, jakie są Twoje marzenia?

- Teraz marzę o Lidze Mistrzów, zagraniu jeszcze w reprezentacji Polski, występie na fajnej imprezie. Nie marzę o wielkich transferach, bo uważam, że jeśli będziemy z każdym dniem ciężko trenować, to możemy wypracować coś wspaniałego tutaj u nas, na polskim podwórku. Trzeba o to walczyć i się rozwijać. Przykłady możemy znaleźć w Europie, na przykład spoglądając na taki Kazachstan, który co roku się rozwija. Oczywiście był tam napływ naturalizowanych zawodników, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że ich krajowi zawodnicy także poczynili postępy.

 

- Skąd wziął się pseudonim "Magic"?

- A to już dawne, szkolne czasy. Zawodnicy z boiska mówili tak na mnie ze względu na moje boiskowe sztuczki, które uwielbiałem. Bardzo lubiłem operować piłką, grać nią i... może czasami za długo trzymać, ale finalnie wyszło mi to na dobre, co pokazał ten sezon.

 

- Może ten pseudonim sprawi, że w magiczny sposób spełnią się Twoje futsalowe marzenia?

- Mam taką nadzieję... Właśnie taką mam nadzieję.

 

Rozmawiał: Marcin Dworzyński

Fot. Rekord Bielsko-Biała