Niedziela28.04.2024, 20:00
Aktualny sezon w I lidze jest bardzo wyjątkowy. Żadna z drużyn zajmujących obecnie pozycję lidera w swojej grupie nie zaznała bowiem jeszcze smaku porażki. Odmienić się to jednak może w Pucharze Polski, gdzie Widzew Łódź podejmie FC Reiter Toruń, zaś BSF ABJ Bochnia zmierzy się z Rekordem Bielsko-Biała.
Na pierwszy ogień pójdą Widzewiacy, którzy nie mają zamiaru odpuszczać, mimo iż ich głównym celem są rozgrywki ligowe.
- Wszyscy dobrze wiemy jaki herb nosimy na koszulce – reprezentując barwy Widzewa zawsze dajemy z siebie sto procent. Traktowanie ulgowo tak prestiżowych rozgrywek jak Puchar Polski po prostu nam nie przystoi. Wiadomo, że walka w lidze jest numerem jeden, ale Puchar Polski niesie ze sobą olbrzymie zalety. Największa to możliwość gry z silniejszymi zespołami, dzięki czemu wzbogacamy nasze doświadczenie. Tak właśnie traktujemy nasz wtorkowy mecz, w którym zmierzymy się z silnym przeciwnikiem, ogranym na najwyższym poziomie – mówił dla oficjalnej strony klubu Marcin Stanisławski, grajacy trener Widzewa.
O sprawienie niespodzianki nie będzie jednak łatwo, a niewiadomych jest kilka. Bo choć u łodzian doświadczenia nie brakuje – tylko Marcin Stanisławski, Michał Marciniak i Daniel Krawczyk mają w sumie zdobytych aż 679 bramek na parkietach STATSCORE Futsal Ekstraklasy – to trudno tak naprawdę powiedzieć jak cały zespół zagra, gdy nie jest już stawiany w roli faworyta. Trudno też powiedzieć jak zareaguje, gdy w meczu o stawkę będzie musiał np. gonić wynik. W bieżącym sezonie Widzew pod znaczną presją był zaledwie raz, gdy w starciu z Dynamikiem Toruń musiał odrabiać w końcówce trzybramkowe straty. I choć wtedy się udało ze znaczną nadwyżką – ze stanu 2:5 doprowadzili do 8:5 – to tu taki scenariusz można raczej wykluczyć.
Tym bardziej, że jak zaznaczał sam Stanisławski w rozmowie z łódzkisport.pl ekstraklasowe zespoły błędów nie wybaczają i praktycznie każda strata piłki przy rozegraniu równa się straconą bramką.
Widzew ma jednak broń, która może ponieść go do wymarzonego tryumfu – halę szczelnie wypełnioną kibicami.
- To, co działo się na trybunach przy Małachowskiego podczas ostatniego meczu ligowego, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Kibice Widzewa udowodnili, że znaną w całej Polsce, wspaniałą atmosferę ze stadionu przy Piłsudskiego, można przenieść do futsalowej hali. Takie wsparcie daje nie tylko naszym zawodnikom, ale nam wszystkim ogromną siłę – mówił na stronie Widzewa Michał Chmielewski, wiceprezes zarządu klubu.
Początek spotkania już dziś o godzinie 20.00.
Autor: Łukasz Leski
Fot. Kinga Sałata / Widzew Łódź