Na osiemnastą zapowiedziano grad bramek

04.12.21Utworzono
/uploads/assets/3827/250875428_1873847042795808_2547127767787455204_n.jpg
Po emocjonujących spotkaniach w Chorzowie i w Gdańsku w najlepszych nastrojach są z pewnością gracze Clearexu, którzy pokonali Fit-Morning Gredar Brzeg 4:3. Podziałem punktów zakończyło się natomiast spotkanie AZS-u UG Futsal z MOKS Słonecznym Stokiem Białystok, w którym padł remis 6:6.

W najważniejszym meczu sezonu, jak określali to spotkanie Akademicy z Gdańska trudno było wskazać faworyta. Teoretycznie wyżej w tabeli znajdowali się goście z Białegostoku, z drugiej jednak strony jeśli gracze Wojciecha Pawickiego gdzieś punktują oraz straszą faworytów, to zdecydowanie u siebie, co pokazali niejednokrotnie szybko otwierając wynik meczu.

Tym razem pierwszą bramkę zdobyli jednak przyjezdni. Jej autorem był Mateusz Prolejko, który kompletnie zaskoczył Kacpra Sasiaka, uderzając z dalszej odległości obok prawego słupka.

To wydaje się tylko bardziej zmotywowało gospodarzy do jeszcze większego zaangażowania się w ofensywę, co odzwierciedlały statystyki. Na realną korzyść udało się je zamienić w 9. minucie. Piłkę z prawej linii autowej do Mateusza Wesserlinga wycofał Dominik Depta, ten ją mocno wbił w ple karne, a tam już bez przyjęcia, prosto do siatki skierował ją Kewin Sidor.

Na dalsze strzelanie musieliśmy poczekać do przerwy, ale z pewnością się to opłacało. Wystarczyły bowiem niecałe dwie minuty, aby najpierw prowadzenie gdańszczanom dał ich grający trener – Wojciech Pawicki, następnie odpowiedział mu szkoleniowiec MOKS-u Adrian Citko, a wszystko drugim trafieniem w tym spotkaniu zwieńczył Sidor.

Po tym ciosie zresztą białostoczanie znów odnaleźli drogę do bramki, z tym, że… do własnej, a piłkę do własnej siatki wtoczył Citko po nieporozumieniu z Szymonem Danilewiczem.

Białostoczanie próbowali odrobić zatem powiększające się straty, ale na niewiele się zdało trafienie Kamila Jackiewicza – chwilę potem hat-trikca skompletował Kewin Sidor i Akademicy ponownie mieli dwubramkową przewagę.  

To zmusiło gości do próby zagrania bez bramkarz. I choć początkowo średnio im to wychodziło to ostatecznie udało się dopiąć swego i w krótkim odstępie czasu doprowadzić do remisu, dzięki dwóm trafieniom z bliskiej odległości Krystiana Belzyta.

Gracze z Podlasia zdobyli nawet szóstą bramkę po nieskutecznej obronie Sasiaka i dobitce Mateusza Łabieńca, ale to im dało ostatecznie remis, bo też chwilę wcześniej z bramki cieszył się również Piotr Wardowski.


AZS UG FUTSAL – MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK 6:6 (1:1)

Bramki: Kewin Sidor (9, 22, 27), Wojciech Pawicki (21), Adrian Citko (24 s.), Piotr Wardowski (36) – Mateusz Prolejko (3), Adrian Citko (22), Kamil Jackiewicz (26), Krystian Belzyt (33, 35), Mateusz Łabieniec (37).


Spotkanie Clearexu z Fit-Morning Gredarem można było określić niespodziewanym spotkaniem sąsiadów w tabeli. Niespodziewanym bowiem chorzowianie z pewnością nie zakładali, że po 13. kolejce będą znajdować się dopiero na 10. miejscu, zaś w Brzegu raczej nie myśleli o tym, że będą grać na poziomie pięciokrotnych mistrzów Polski.

I choć na bramki musieliśmy trochę poczekać, to na urok tej pierwszej nie można było narzekać. Ładne minięcie Dominika Jankowskiego po lewej stronie zaprezentował Michał Grochowski, który wyłożył piłkę nadbiegającemu Dawidowi Witkowi, a temu nie pozostało nic innego jak uderzyć po dalszym słupku, otwierając tym samym rezultat spotkania.

Radość nie potrwała jednak długo. Zamieszanie w polu karnym brzeżan wykorzystał bowiem Mariusz Seget i po niecałej minucie na tablicy wyników ponownie widniał remis.

Gracze Clearexu nie poszli jednak za ciosem, a wręcz przeciwnie. Najpierw bowiem po rzucie wolnym na listę strzelców wpisał się świeżo upieczony reprezentant Rumunii, Darius Nastai, zaś wynik do przerwy na 3:1 ustalił Kacper Kędra, wykańczając podanie Witka po składnym kontrataku.

Po zmianie stron zawodnicy Andrzeja Szłapy szybko wzięli się za odrabianie strat. Zaledwie 35 sekund potrzebował bowiem Mariusz Seget, aby ponownie pokonać Andrii Zaietsa, strzelając w to samo miejsce, w które w pierwszej połowie przycelował Witek.

A o tym jak bramka ta rozochociła gospodarzy najlepiej może świadczyć fakt, że swoich okazji szukał nawet Rafał Krzyśka. Ostatecznie to jednak nie on doprowadził do remisu, a Mykyta Mozheiko, korzystając z dobrego zagrania od Krzysztofa Salisza z rzutu rożnego.

I kiedy wydawało się już, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, arbiter spotkania wskazał na przedłużony rzut karny dla Clearexu. Do tego podszedł zawodnik mający chyba najwięcej siły w swoich nogach, a więc Maciej Mizgajski, który poza mocą dołożył także precyzję, co w efekcie końcowym dało prowadzenie 4:3 na 41 sekund przed końcową syreną.

Goście próbowali jeszcze odrobić straty, wycofując bramkarza, ale nie starczyło im już na to czasu.


CLEAREX CHORZÓW – FIT-MORNING GREDAR BRZEG 4:3 (1:3)

Bramki: Mariusz Seget (10, 21), Mykyta Mozheiko (25), Maciej Mizgajski (40) – Dawid Witek (9), Darius Nastai (14), Kacper Kędra (16).


Autor: Łukasz Leski

Fot. Clearex Chorzów