Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Na strachu się skończyło

19.11.22Utworzono
/uploads/assets/4618/311780650_190373993496650_7756639498153124220_n.jpg
Po pierwszych minutach spotkania Rekord Bielsko-Biała – MOKS Słoneczny Stok Jagiellonia Białystok wydawało się, że może dojść do sporej sensacji. Na tym się jednak tylko skończyło, a Rekordziści po lepszej drugiej połowie powrócili na fotel lidera.

W spotkaniu otwierającym weekend z 11. kolejką FOGO Futsal Ekstraklasy faworyt był  znany bardzo dobrze od samego początku. Wicemistrzowie Polski niezwykli tracić punkty z drużyną z Białegostoku, a jakby tego było mało, gracze z Podlasia przyjechali w wyjątkowo okrojonym składzie, co mogło zwiastować spore problemy w drugiej części spotkania.

W pierwszej połowie przyjezdni potrafili jednak zagrozić bramce Krzysztofa Iwanka i to skutecznie. Szczególnie aktywny był Ołeksandr Kołesnykow. I o ile Ukrainiec nie był w stanie wpisać się na listę strzelców np. bezpośrednio z rzutu wolnego, to już po akcji prawym skrzydłem udało się to zrobić. Kołesynkow poradził sobie z Mikołajem Zastawnikiem, nie przestraszył się Michała Kubika i płaskim strzałem dał swojej drużynie prowadzenie.

Nie minęło wiele czasu, a dosyć niespodziewanie było już 0:2! Autorem gola znów był Kołesynkow, który po szybkim kontrataku razem z Helverem Tachackiem kolejny raz wbił piłkę do bramki Rekordzistów.

Złapać kontakt bielszczanom udało się w 11. minucie w dość prosty sposób – z rzutu rożnego po ziemi zagrał Matheus Ferreira, zaś z pola karnego przy lewym słupku uderzył Jani Korpela i mieliśmy 1:2. Do remisu, jeszcze przed przerwą doprowadził zaś Michał Marek. Umieszczając futsalówkę w siatce z najbliższej odległości pivot bielszczan stał się tym samym najlepszym strzelcem w historii Rekordu na parkietach FOGO Futsal Ekstraklasy, wyprzedzając w tej klasyfikacji Andrzeja Szala.

Po zmianie stron przedmeczowe przypuszczenia szybko znalazły swoje odzwierciedlenie. Najpierw po akcji Matheusa prawą stroną i zagraniu do środka piłkę inteligentnie przepuścił Sebastian Leszczak. Dzięki temu ta trafiła do Pawła Budniaka, który już bez większych problemów położył na ziemi Kamila Dobreńkę i dał swojej drużynie po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie.

Na to momentalnie odpowiedział Matheus – i to dosłownie bo zaledwie sześć sekund później. Brazylijczyk dołożył kolejną cegiełkę do dorobku bramkowego swojego zespołu, choć tym razem już sam zdecydował się na pokonanie golkipera rywali. A że wciąż mu było mało, to też kilka minut później dołożył kolejną asystę z rzutu wolnego – znów przy bramce Janiego Korpela, który płaskim strzałem, jeszcze po stopie Kołesnykowa, skompletował dublet.

W końcowych minutach goście postawili na grę z wycofanym bramkarzem. Ani to, ani nawet przedłużony rzut karny nie przyczyniły się jednak do zmniejszenia strat. Zrobił to dopiero Piotr Skiepko, który po zastawieniu się przed Sebastianem Leszczakiem na wysokości pola karnego i obrocie, mimo momentalnego wsparcia Michała Marka, wpakował piłkę do bramki tuż przy lewym słupku.

Więcej bramek już jednak nie padło i Rekord mógł cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Tym samym bielszczanie wskoczyli ponownie na fotel lidera, zaś białostoczanie pozostali w strefie spadkowej.


REKORD BIELSKO-BIAŁA – MOKS SŁONECZNY STOK JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 5:3 (2:2)

Bramki: Jani Korpela 11, 27 Michał Marek 18, Paweł Budniak 23, Matheus Ferreira 23 – Ołeksandr Kołesynkow 8, 9, Piotr Skiepko 38.


Fot. Paweł Mruczek