Najpierw finały, potem transfery?

07.01.22Utworzono
/uploads/assets/3889/grubalski259.jpg
12 dni do finałów mistrzostw Europy w Holandii. Wierzymy w sukces reprezentacji Polski, ale dziś zastanowimy się nad EURO pod kątem indywidualnym.

Występ w finałach mistrzostw Europy to marzenie każdego zawodnika na Starym Kontynencie. Z tej najważniejszej strony: każdy ma swoje ambicje, a sukces z reprezentacją jest czymś szczególnym. Znamy wielu wybitnych sportowców, którzy osiągali świetne wyniki indywidualnie, czy w klubach - ale nie mogli osiągnąć wymarzonego sukcesu z kadrą (np. Leo Messi nie został mistrzem świata, a Robert Lewandowski wciąż czeka na medal z reprezentacją).

 

Z drugiej strony - występ w mistrzostwach Europy to szansa na indywidualny sukces. A dobra indywidualna postawa to okazja na osobisty rozwój: np. poprzez zmianę klubu na zagraniczny. Czyli na transfer.

 

Na zagraniczne transfery naszych futsalistów wciąż czekamy. W kadrze na EURO mamy tylko jednego zawodnika, który nie gra w Polsce: bramkarza Michała Kałużę. Liczyliśmy bardzo mocno, że to się zmieni po poprzednich finałach mistrzostw Europy w Słowenii. - Jeżeli Polska się zaprezentuje dobrze, na pewno więcej oczu będzie patrzyło na naszą kadrę - mówił swego czasu Marcin Firańczyk, który jako jeden z nielicznych wyjechał za granicę, by teraz powrócić z Włoch do Polski. Nasza reprezentacja w poprzednim roku zremisowała w eliminacjach z Portugalią, awansowała na EURO: to co teraz musi się stać, by zagraniczne kluby zgłosiły się po naszych futsalistów i doszło do transferów?

 

- Moim zdaniem są w Polsce zawodnicy, którzy mogliby sobie poradzić w jakchiś ligach zagranicznych - przyznaje nasz zagraniczny rodzynek w kadrze, Michał Kałuża. - Jednak sam wiem po sobie, że decyzja związana z wyjazdem nie jest łatwa. Początki nie należą do najłatwiejszych, tym bardziej jeżeli wyjeżdża się samemu lub nie ma rodaka, która pomoże w aklimatyzacji. Myślę, że to może być główny czynnik, który blokuje niektórych przez spróbowaniem swoich sił za granicą. Poprzednie mistrzostwa Europy może nie tyle, że nie pomogły, co nie napłynęło dużo ofert do zawodników naszej reprezentacji, którzy wtedy występowali w Słowenii. Byliśmy też wszyscy debiutantami i mimo niezłego rezultatu z reprezentacją Rosji (1:1), to ostatecznie nie namieszaliśmy w tym turnieju, nie wychodząc z grupy. Mam nadzieję, że tym razem będzie zupełnie inaczej, pokażemy się z jak najlepszej strony, a grając dobrze, robiąc niezły wynik, to na pewno zostaniemy dostrzeżeni przez wszystkich w Europie.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Paweł Jakubowski / Constract Lubawa