Nie ma mocnych na Dremana

05.11.23Utworzono
/uploads/assets/5396/394617497_849548067172213_3357580654470003215_n.jpg
Dreman Opole Komprachcice wygrał z We-Metem Kamienica Królewska 9:4. To już siódme zwycięstwo z rzędu zespołu z Opolszczyzny, który umocnił się w ligowym TOP5.

Po małym falstarcie Dreman mocno ruszył w górę tabeli, notując sześć kolejnych zwycięstw z rzędu. Gracze z Opolszczyzny pokonali BSF ABJ Bochnia, Jagiellonię Białystok, Rekord Bielsko-Biała, Legię Warszawa, Sośnicę Gliwice, a ostatnio aż 9:0 Eurobus Przemyśl. Trudno było zatem doszukiwać się powodów, dla których ta imponująca seria miałaby zostać przerwana. Tym bardziej, że do Opola przyjechał beniaminek z Kamienicy Królewskiej, a więc nie był to rywal z najwyższej półki.

I początkowo wszystko układało się po myśli gospodarzy, a wynik spotkania otworzył Brayan Parra Toloza, który po własnym odzyskaniu piłki i asyście Waldemara Soboty pokonał na raty Patryka Labudę. Co prawda goście szybko doprowadzili do remisu za sprawą Kewina Sidora, który również na raty trafiał do bramki Dawida Lacha, ale jeszcze przed przerwą na listę strzelców wpisali się Jakub Janczak oraz Arkadiusz Szypczyński.

Pierwszy do bramki trafił po stałym fragmencie gry i podaniu z linii autowej od Sebastiana Szadurskiego oraz przepuszczeniu piłki przez Denysa Blanka. Drugi natomiast wykończył błyskawiczną akcję – wysoki przerzut Szadurskiego na skrzydło do Blanka, natychmiastowe wbicie piłki w pole karne i gol nabiegającego pivota.

Po zmianie stron We-Met zaczął skutecznie odrabiać straty za sprawą Milintona Tijerino, który za pierwszym razem huknął z dystansu, kontrując tym samym wybitą piłkę, a za drugim ładnie wykończył wystawkę od Brayana Mery, który zastawiając się tyłem na pivocie pozwolił nadbiec Kostarykańczykowi.

Dreman odpowiedział jednak natychmiastowo, a piłkę do siatki z najbliższej odległości po podaniu Brayana Parra Tolozy wpakował Waldemar Sobota. Po kilku minutach mieliśmy już natomiast 5:3 – w tym wypadku na listę strzelców wpisał się Sebastian Szadurski, który wykorzystał dalekie zagranie Marka Bugańskiego.

I nie był to koniec. Na 6:3 podwyższył sam Bugański, kończąc trójkową akcję z Sobotą i Felipe Deyvissonem, zaś na 7:3 trafił samobójczego gola Ihor Dmitiiev, którego dość kuriozalnie nabił Bugański.

Piętnaście sekund później oglądaliśmy jednak obrazki, których chcielibyśmy mieć jak najmniej w naszej lidze. Między zawodnikami wywiązała się olbrzymia awantura, co skończyło się czerwonymi kartkami dla Sebastiana Szadurskiego, Arkadiusza Szypczyńskiego oraz Błażeja Wenty.

Grę obu zespołów trzy na trzy lepiej wykorzystał We-Met, a gola po trzeciej dobitce strzelił Wojciech Dobek. Ostatni głos należał jednak do gospodarzy, którzy jeszcze dwukrotnie pokonali Patryka Labudę. Najpierw ładną akcję Denysa Blanka wykończył Felipe, zaś wynik na 9:4 ustalił Waldemar Sobota na piętnaście sekund przed końcową syreną.

Dreman wygrał po raz siódmy z rzędu i umocnił się w czołowej piątce, która coraz bardziej ucieka reszcie stawki.


DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE – WE-MET KAMIENICA KRÓLEWSKA 9:4 (3:1)

Bramki: Brayan Parra Toloza 6, Jakub Janczak 11, Arkadiusz Szypczyński 20, Waldemar Sobota 26, 40, Sebastian Szadurski 33, Marek Bugański 35, Ihor Dmitiiev 36 (s), Felipe Deyvisson 38 – Kewin Sidor 20, Milinton Tijerino 22, 26, Wojciech Dobek 37.


Fot. sportoweopole.pl