Ogrom emocji w Chorzowie

25.09.21Utworzono
/uploads/assets/3683/clearex.png
Po pierwszej połowie nie spodziewaliśmy się raczej tak emocjonującego spotkania, a tym bardziej kiedy FC Reiter Toruń prowadził już 2:0. Clearex Chorzów potrafił jednak się podnieść, a tym samym w ostatnich minutach wyszarpać bardzo cenny punkt.

- Wyjazd do Białegostoku był dla nas ważnym meczem. Z Piatem prowadziliśmy 3:1, a mimo to przegraliśmy. W Białymstoku się odbudowaliśmy, wygraliśmy i teraz chcemy iść za ciosem. Widać na tle rywali, z którymi FC Reiter już zagrał, że wyglądają dobrze. Jest to zespół doświadczony z pomysłem na grę. Jesteśmy do tego przygotowani, mamy też kilka wariantów, które myślę powinny zaskoczyć rywali – zapowiadał Andrzej Szłapa, trener Clearexu.

- Nie patrzymy wstecz. Zespół z Chorzowa jest przebudowany, więc niekoniecznie ta sama taktyka zadziała, co we wcześniejszych spotkaniach z Clearexem. Bardzo mocno liczę dzisiaj na pierwsze punkty. Dwie pierwsze kolejki pokazały ze byliśmy różnorzędnymi rywalami dla Rekordu i Constractu – mówił z nadzieją Łukasz Żebrowski, szkoleniowiec torunian.

Początek spotkania był bardzo spokojny. Żadna z drużyn nie ryzykowała szaleńczych ataków, choć było widać, że to Clearex próbuje narzucić swój styl rywalom. Otworzyć wynik próbowali m.in. Przemysław Dewucki i Maciej Mizgajski, ale ich strzały były kolejno blokowane przez Kamila Naparłę oraz Mateusza Waszaka.

Swoje okazje z czasem po drugiej stronie boiska miał tez Kolumbijczyk, Daniel Gallego Garcia, ale on także nie potrafił pokonać defensywy przeciwnika.

Nowy nabytek torunian był zresztą najbliżej przechytrzenia Rafała Krzyśki, kiedy to w 16. minucie trafił w słupek, ale na jego szczęście to nie był jeszcze koniec spotkania.

W tej samej minucie sędzia odgwizdał bowiem szósty faul Clearexu, a to oznaczało przedłużony rzut karny dla przyjezdnych. W tej sytuacji do piłki podszedł Marcin Mrówczyński, który nie pomylił się, pewnie uderzając i tym samym otwierając wynik spotkania.

Zmienić wynik gospodarze mogli tuż po przerwie, ale po rzucie wolnym i dwóch dobitkach piłki do bramki nie byli w stanie wpakować ani Dewucki, ani Krzysztof Salisz, ani Sebastian Brocki.

A co się nie udało Clearexowi, zrobili ponownie gracze FC Reiter Toruń. Konkretnie uczynił to Patryk Szczepaniak. Strzelając z dalszej odległości piłka przeleciała jeszcze pod nogą Rafała Krzyśki, po czym wpadła do siatki.

Zamknąć spotkanie mógł kapitan przyjezdnych, Marcin Mikołajewicz. Akcję jeszcze na własnej połowie rozpoczął Daniel Gallego Garcia, minął trzech rywali, zagrał do Mrówczyńskiego, ten wystawił piłkę Mikołajewiczowi, ale ta po jego uderzeniu obiła jedynie słupek bramki Krzyśki i wciąż mieliśmy 2:0.

Emocje na trzy minuty przed końcem przywrócił jeszcze Przemysław Dewucki. Chorzowianie wykorzystali fakt otrzymania drugiej żółtej kartki przez Marcina Mrówczyńskiego i choć przedłużony rzut karny Macieja Mizgajskiego został jeszcze obroniony przez Naparłę, to chwilę później po silnym strzale Dewuckiego golkiper gości musiał już skapitulować.

Rezultat 2:1 nie widniał jednak zbyt długo na tablicy wyników. Kilkanaście sekund późnej drogę do siatki odnalazł bowiem Brocki, co ostatecznie ustaliło wynik spotkania na 2:2.


CLEAREX CHORZÓW – FC REITER TORUŃ 2:2 (0:1)

Bramki: Przemysław Dewucki (38), Sebastian Brocki (38) – Marcin Mrówczyński (16), Patryk Szczepaniak (25)


Autor: Łukasz Leski

Fot. Clearex Chorzów