Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
W hali były 3 tysiące osób. – Propozycja, aby grać w Koszalinie, wyszła od zawodników – mówił jeden z bohaterów spotkania, strzelec dwóch goli, Michał Kubik. – Pomysł okazał się słuszny: była pełna hala, był doping, który świetnie słyszeliśmy i nas napędzał. Szacunek dla kibiców.
Zanim kibice natchnęli naszych futsalistów, zwłaszcza w drugiej połowie, widać było wielką nerwowość w poczynaniach naszej drużyny.
- Nerwów było sporo – przyznał trener Andrzej Bianga. – Ale byliśmy gotowi na zwycięstwo. W pierwszej połowie, od stanu 2:0 popełniliśmy sporo błędów. Ale to jest futsal: zawsze są błędy. Na szczęście zrobiliśmy ich mniej, niż Węgrzy. A potem wybroniliśmy się w grze w osłabieniu. To było bardzo ważne. W przerwie stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Musieliśmy poprawić skuteczność, opanować emocje, które udzieliły nam się w pierwszej połowie. Jednak mentalnie byliśmy gotowi na zwycięstwo. Zawodnicy ruszyli w drugiej części meczu na rywali. Dali z siebie tyle, ile mogli. No i po 16 latach wywalczyliśmy awans na wielką imprezę.
- Ostatnie sekundy były dla nas bardzo trudne – dodał Kubik. – Ale je przetrzymaliśmy i jest awans. W przerwie sami na siebie byliśmy źli, bo praktycznie sami sobie strzeliliśmy dwa gole. Gdy przetrzymaliśmy grę 3 na 4 w polu, to wyszliśmy na drugą połowę strasznie zmotywowani. Trzeba było opanować emocje. Każdy z nas przed meczem układał sobie w głowie jakiś scenariusz, lecz to co wydarzyło się na boisku w pierwszej połowie spowodowało nerwowość. Jednak wytrzymaliśmy. Pokazaliśmy, że jesteśmy profesjonalnymi futsalistami.
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Fot. Sławomir Pankowski, TVP3 Szczecin