Orzeł ograł wicemistrza, ale wylądował poza podium

22.05.19Utworzono
/uploads/assets/1835/46272298971_fd2a45d742_k.jpg
Do trzech razy sztuka. Takie zdanie można było usłyszeć na trybunach Centrum Sportu i Rekreacji z ust miejscowych kibiców po meczu Acany Orła Jelcz-Laskowice z FC Toruń. Beniaminek z Dolnego Śląska pokonał, po niezłym dla oka meczu, 7:3 świeżo upieczonego wicemistrza Polski.

Dobre zawody rozegrał Adriano Foglia. Brazylijczyk z włoskim paszportem zdobył gola, a jego podania kilkakrotnie otwierały kolegom z drużyny drogę do bramki.


- W końcu wygrywamy z Toruniem. Szkoda, że to zwycięstwo nic nam tak naprawdę nie daje, bo walkę o medal przegraliśmy wcześniej. Kibice zobaczyli dzisiaj niezłe zawody, padło 10 goli i sporo się działo. Jestem zadowolony z gry w defensywie, wysokiego pressingu oraz skuteczności. Podobnie chcemy zagrać w Gliwicach – powiedział na gorąco po końcowej syrenie trener Orła, Jesus Lopez Garcia.


Kluczowym momentem spotkania była 28. minuta, kiedy przy stanie 3:3 z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Krysztof Elsner. Podopieczni Lopeza Garcii w ciągu 60 sekund zdobyli dwa gole i prowadzenia nie oddali już do samego końca. Trener Łukasz Żebrowski mógł mieć momentami pretensje do swoich graczy o zbyt nonszalancką grę w defensywie.


- Sporo przydarzyło nam się dzisiaj prostych błędów i strat na własnej połowie, ponieważ brakowało 100-procentowej koncentracji. Takie rzeczy czasem zdarzają się w meczach, kiedy stawka nie jest wysoka. Z drugiej strony Elsner został ukarany czerwoną kartką, chwilę po naszej niewykorzystanej 100-  procentowej okazji, kiedy rywal ruszył z kontratakiem. Błyskawicznie straciliśmy dwa gole, a Foglia rozmontował naszą defensywę – stwierdził trener Żebrowski.


- W potyczkach z FC Toruń traciliśmy w tym sezonie tak kuriozalne bramki, że odetchnąć z ulgą można było dopiero po końcowej syrenie - zdradził Maciej Foltyn, golkiper Acany Orła. - Dzisiaj po każdej prawie przebitce w naszym polu karnym rywal jakimś cudem miał przed sobą pustą bramkę. Do tego jeszcze gol samobójczy. Dobrze, że udało nam się wygrać i udanie pożegnać z własnymi kibicami, bo na trzecią porażkę z ekipą z Grodu Kopernika nie zasłużyliśmy – zdradził Maciej Foltyn, golkiper Acany Orła.


Torunian czeka w ostatniej kolejce prestiżowa potyczka z Rekordem Bielsko-Biała, który już przed kilkoma tygodniami zapewnił sobie mistrzowski tytuł. Pomarańczowo-Czarni już raz w tym sezonie zdołali pokonać bielszczan, ale działo się to w Grodzie Kopernika. Na Podbeskidzie jadą jednak nie tylko wziąć udział w fecie i odebrać srebrne medale.


- Nas nie trzeba jakoś specjalnie mobilizować przed starciem z mistrzem Polski. Będzie okazja, żeby pokazać się z dobrej strony i napsuć jeszcze trochę krwi Rekordowi. Wierzę, że udanie zakończymy ten sezon. Jesteśmy zadowoleni, ponieważ w końcu brąz udało nam się przebić w srebro – oznajmił Kamil Domański, gracz FC Toruń.


Przed rozpoczęciem obecnego sezonu Futsal Ekstraklasy wielu ekspertów uważało Acanę Orła za czarnego konia rozgrywek. Beniaminek długo liczył się w walce o medale, jednak ostatecznie zakończy zmagania tuż za podium. Ten wynik należy jednak uznać za sukces.


- Moim zdaniem, czwarte miejsce to cenne osiągnięcie. Jesteśmy w obecnej kampanii beniaminkiem, wielu zawodników doszło do nas latem, trochę czasu zajęło nam zgrywanie całego zespołu i nauczenie się Futsal Ekstraklasy. Długo biliśmy się o medal, jesteśmy w czołówce, więc trudno nie być zadowolonym – zakończył popularny „Chus”, trener Acany.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdj. Jarosław Frąckowiak