Kiedy przed minionymi rozgrywkami Acana Orzeł przechodził na półzawodowstwo można było się zastanawiać, czy zawodnicy Chusa Lopeza podtrzymają wyniki, do których przyzwyczaili swoich kibiców, a zarazem poprzeczka, którą zawiesili sobie poprzednimi sezonami, nie okaże się dla nich za wysoka.
Rozgrywki pokazały jednak, że zmiany nie tyle nie miały większego wpływu, ale i sami zawodnicy podołali wyzwaniu, utrzymując chociażby średnią punktową z sezonu 2019/20 – wtedy 1.55, teraz 1.56 – a także pozycję w lidze.
Do tego powołanie do reprezentacji Polski otrzymał Arkadiusz Szypczyński, a praca Chusa Lopeza została doceniona przez Rekord Bielsko-Biała, który właśnie po tego szkoleniowca sięgnął w miejsce Andrzeja Szłapy.
Jeśli chcielibyśmy doszukiwać się minusów, to z pewnością jelczanie zaliczyli kilka wpadek, które nie powinny się przydarzyć drużynie będącej co sezon w TOP6 – dwie porażki z MOKS Słonecznym Stokiem Białystok, przegrana z Red Devils Chojnice, czy też remis z AZS-em UŚ Katowice, to aż 10 straconych punktów, które pozwoliłby się zrównać z Clearexem i być może przez dłuższy czas pozostać w walce o kluczowe pozycje.
- Uważam że pozycja w lidze, którą zajęliśmy jest zasłużona. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i pod koniec sezonu mieliśmy szansę nawet na czwarte miejsce, ale myślę, że już wtedy zabrakło nam sił i szerokości na ławce rezerwowych – mówi Mykola Morozow, były zawodnik Acany Orła i nowy trener tego zespołu.
Wiemy już, że poza kosmetycznymi zmianami Acanę Orła nie czekają zbyt duże zmiany kadrowe. Jakiej drużyny powinniśmy się zatem spodziewać w przyszłym sezonie?
- Jestem bardzo zadowolony, że większość chłopaków zostaje w drużynie. Trener Chus wykonał tutaj kawał dobrej roboty i oczywiście będę chciał kontynuować jego pracę w podobnym kierunku – kończy Morozow.
Autor: Łukasz Leski
Fot. Jarosław Frąckowiak