Pawicki: Stawiam na futsal, a nie szachy

11.03.18Utworzono
/uploads/assets/865/AZS UG Gdańsk.jpg
"Emocje pewne jak w Gdańsku". Podopieczni Wojciecha Pawickiego, swoimi występami stworzyli nowe powiedzenie w futsalowym słowniku.

Podczas 17. kolejki Futsal Ekstraklasy, AZS UG Gdańsk przegrywał w 14. minucie z Red Dragons Pniewy już 0:3, by ostatecznie "tylko" zremisować 4:4.


- Ten mecz można ocenić dwojako - uważa trener AZS UG Gdańsk, Wojciech Pawicki. - W pierwszej połowie mieliśmy znacznie klarowniejsze sytuacje, a przegrywaliśmy już 0:3. Na szczęście udało się doprowadzić do remisu, a można nawet powiedzieć, że w końcówce byliśmy bliscy wygrania spotkania.

 

To kolejny mecz gdańszczan w którym emocje sięgają sufitu, powodując w nim pęknięcia. Wcześniej akademicy prowadzili z AZS UŚ Katowice 5:1, by przegrać 5:6, tracąc trzy bramki w sześciu ostatnich minutach. Jeszcze wcześniej przegrali z Pogonią 04' Szczecin - także 5:6, tracąc dwa gole w ostatniej minucie.

 

- Myślę, że po spotkaniu z Pniewami już nikt nie powinien się z nas śmiać, że znów bardzo pechowo przegrywamy mecze. Teraz wreszcie odwróciliśmy przebieg spotkania - mówi Pawicki. - Zespół nie raz mnie zaskakiwał i wciąż mnie zaskakuje. Wiele rzeczy siedzi w naszych głowach. Zauważyłem, że lepiej prezentujemy się na wyjazdach. Zastanawiam się, z czego to wynika. Może fakt, że przed meczem mamy nocleg i dodatkowy czas na analizę spotkania, gdzie możemy skupić się na najbliższym zadaniu?

 

Pewne jest jedno, zespół z Gdańska jest nie tylko gwarantem emocji, ale także sporej iliczby bramek.

 

- Stawiamy na futsal, a nie szachy. Strzelamy dużo goli, ale wciąż tracimy ich zbyt wiele (najwięcej w lidze - dop. red.). Dla nas nie jest to chluba, bo wolałbym wygrać mecz 1:0, niż przegrać 5:6 - ocenia szkoleniowiec.

 

Z pewnością tego zdania nie podzieli większość fanów futsalu. Niewiele jest tak pięknych rzeczy, jak 11 bramek w wyrównanym meczu.

 

Tekst: Marcin Dworzyński

Fot. AZS UG Gdańsk