Słaba pierwsza połowa, druga wspaniała

04.11.23Utworzono
/uploads/assets/5394/R6__1463.jpg
Sobotni pojedynek miał dosyć zaskakujący przebieg. Jagiellonia długo prowadziła po bramce samobójczej. Leszczynianie jeszcze w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie, a w drugiej przypieczętowali zwycięstwo.

Leszczynianie - jedna z czołowych drużyn, kontra białostoczanie - aktualnie najsłabsza w lidze. Można było się spodziewać, że faworyci od razu przystąpią do ataku i ostudzą zapędy rywali. Tymczasem Ci poruszali się bardzo dobrze po parkiecie, utrudniając odebranie piłki.

 

Zawodnicy Jagielloni prawdopodobnie wyciągnęli wnioski z poprzednich pojedynków, albo bardzo dobrze przygotowali się do tego meczu, bo długo utrzymywali się przy piłce, wprowadzając dużo frustracji. Oczywiście gospodarze raz po raz dochodzili do sytuacji bramkowych, jednak strzały były zbyt słabe, albo niedokładne. Przyjezdni zaczęli szukać rozwiązań taktycznych i w miarę możliwości wprowadzali lotnego bramkarza, zwiększając swoje szanse w ataku.

 

Długo kibice czekali na gola i niestety nie mogli być z niego zadowoleni. Piłkę pomiędzy słupkami co prawda umieścił ich zawodnik, ale to oznaczało samobójcze trafienie. Wyrównać mógł Jose Tangarife, ale z bardzo bliskiej odległości nie zdołał pokonać Ulmana. Dokonał tego za to Jakub Kąkol, który w pewien sposób zrehabilitował się A poprzednią samobójczą bramkę. Wynik mógł być zdecydowanie inny, ale dobrze dostępu do swojej świątyni bronił Kamil Ulman. Bramkarz na końcu drugiej połowy podczas dobitki sfaulował Tangarife, za co sędziowie podyktowali krótki rzut karny. Wykorzystał go Rajmund Siecla.

 

Rozmowa w szatni dobrze zrobiła miejscowym, którzy poprawili niektóre elementy co od razu przełożyło się na grę. Przyniosło również najważniejszy efekt, czyli bramkę. Ta padła w dosyć nieoczekiwany sposób. Piłkę uderzoną przez Daniela Gallego Garcię przepuścił pod nogami Malyshko.

 

Kamil Ulman w 24. minucie w swoim polu karnym sfaulował wychodzącego na pozycję Oleksandra Kolesnykova. Reakcja sędziów była natychmiastowa – krótki rzut karny. Tym razem jego egzekutorem został Jakub Kąkol, ale bramkarz wyczuł jego intencje.

 

Futsaliści z Leszna zaczęli się rozkręcać. Kreowali coraz to więcej akcji, które stwarzały realne zagrożenie. Po jednym takim zamieszaniu na połowie przeciwników, piłka znalazła się w bramce, a gol samobójczy został zapisany na koncie Kamila Ulmana. Na 5:1 podwyższył Albert Betowski wykorzystując fakt, że rywale grali z lotnym bramkarzem.

 

Goście nic nie robili sobie z fakty, że mieli na swoim koncie pięć akumulowanych przewinień. Wręcz przeciwnie, przejęli piłkę na połowie leszczynian i pomknęli na ich bramkę. Kozlova pokonał Jakub Kozłowski.

 

Na siedem minut do końca, trener Tomasz Trznadel zdecydował się grać z przewagą w polu. Umiejętne prowadzenie piłki, duża liczba podań powodowały, że minuty mijały, a to sprzyjało miejscowej drużynie. Głodny bramek był Daniel Gallego Garcia, który wykonał rajd prawą stroną. Ten futsalista z piłką przy nodze jest nie do zatrzymania.

 

Gra toczyła się falami. Jagiellonia kreowała akcje, w tym tą z 37. minuty kiedy to na liście strzelców zapisał się Mateusz Łabieniec. Chwilę później szósty faul w drużynie gości skutkował podyktowaniem przedłużonego rzutu karnego. Wynik się nie zmienił, bo Oleksandr Kolesnykov posłał piłkę nad poprzeczkę.

 

Trener Trznadel w ostatnich minutach postawił na młodych zawodników i to oni byli bohaterami ostatniej akcji. Fryderyk Maciejewski podawał z prawej strony, do wbiegającego Jakuba Kąkola, a ten doświadczony futsalista wiedział jak się w takiej sytuacji zachować. Wynik ustanowił wywołany do tablicy Fryderyk Maciejewski, który wykorzystał przedłużony rzut karny podyktowany za nadprogramowy faul.


GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 8:3 (2:1)

Bramki: Jakub Kąkol 18, 40, Rajmund Siecla 20 (k), Daniel Gallego 21, 36, Kamil Ulman 25 (s), Albert Betowski 27, Fryderyk Maciejewski 40 - Jakub Kąkol 14 (s), Jakub Kozłowski 30, Mateusz Łabieniec 37.