Pierwszy dzień mistrzostw i od razu niespodzianka!

19.01.22Utworzono
/uploads/assets/3922/holland_v_ukraine_-euro_futsal.jpeg
Pierwszy dzień Mistrzostw Europy w Holandii nie zawiódł. Mogliśmy obejrzeć interesujące spotkanie Portugalii, którym zdołali się postawić Serbowie, ale i doświadczyć pierwszej niespodzianki, którą w starciu z Ukrainą sprawili Holendrzy.

Choć faworytem inauguracyjnego starcia UEFA Futsal EURO byli Portugalczycy, niemal pewne wydawało się, że zwycięstwo przeciwko Serbom nie przyjdzie im łatwo. Tak też w istocie było – niżej notowana ekipa z Bałkanów bardzo mocno postraszyła faworyta, ale finalnie to obecni mistrzowie świata i Europy pokazali ogromną klasę, odwracając losy meczu i dopisując do swojego dorobku niezwykle cenne w kontekście awansu do dalszych gier punkty.

 

Dość nieoczekiwanie od samego początku meczu inicjatywę przejęli Serbowie. Zespół z Bałkanów postanowił zacząć niezwykle ofensywnie i bardzo szybko otrzymał za to nagrodę. Już po nieco ponad minucie arbiter prowadzący to spotkanie podyktował rzut karny, którego pewnym egzekutorem okazał się Marko Prsić, zdobywając tym samym pierwszego gola podczas holenderskiego turnieju. Warto dodać, że przewinienie wywalczył Stefan Rakić, a więc gracz Rekordu Bielsko-Biała.

 

Obrońcy tytułu wydawali się nieco oszołomieni takim obrotem spraw, a po siedmiu minutach – pisząc kolokwialnie – znaleźli się na deskach. Właśnie wtedy Prsić ustrzelił dublet, a potencjalna sensacja zaczęła przybierać coraz bardziej realne kształty.

 

Portugalczycy – jak na obrońców tytułu i jedną z najlepszych drużyn na świecie – pokazali ogromną klasę i jeszcze przed przerwą zdołali wyrównać. Sygnał do natarcia dał w jedenastej minucie spotkania Pauleta, a na niecałe dwie minuty przed przerwą rezultat wyrównał Pany Varela. Do szatni oba zespoły zeszły zatem przy wyniku remisowym, a mecz niejako rozpoczynał się od początku.

 

Po zmianie stron ewidentnie było widać, że Portugalczycy najgorsze mają już za sobą. Zespół prowadzony przez Jorge Braza najwyraźniej zdołał zapomnieć o słabym początku tego spotkania, ukierunkowując się na jeden cel – zwycięstwo i zdobycie trzech punktów. Obrońcy tytułu błyskawicznie swoje postanowienia przekuli także w czyny. W dwudziestej szóstej minucie – w odstępie kilkudziesięciu sekund – do siatki rywali trafiali Afonso Jesus oraz Tomas Paco, dając swojemu zespołowi dwubramkowe prowadzenie.

 

W dalszej fazie meczu Portugalczycy spokojnie kontrolowali poczynania na parkiecie. Serbom nie można odmówić ambicji i woli walki, ale nie byli oni w stanie wytrzymać tempa narzuconego przez bardziej utytułowanego rywala i finalnie musieli pogodzić się z porażką.

 

Zwycięstwo z Serbią sprawia, że obecni mistrzowie świata i Europy znaleźli się na najlepszej drodze do awansu do ćwierćfinału. Podopieczni Jorge Braza promocję do dalszych gier będą mogli wywalczyć już w niedzielę, gdy o godzinie 17.30 zmierzą się z gospodarzami turnieju – Holandią. Wcześniej, bo o 14.30, Serbowie zmierzą się z reprezentacją Ukrainy.


SERBIA – PORTUGALIA 2:4 (2:2)

 

Bramki: Marko Prsic (2 k., 7) – Pauleta (11), Pany Varela (19), Afonso Jesus (26), Tomas Paco (26).


Holendrzy – gospodarze turnieju, mający ambicje, aby zamieszać nieco na Mistrzostwach Europy. Problem w tym, że gospodarze zostali niedawno pozbawieni wsparcia własnej publiczności, a w starciu z Ukrainą dodatkowo już na samym początku stracili bramkę, autorstwa Mykhailo Zvarycha.

 

Fakt ten nie mógł jednak dziwić. Nasi wschodni sąsiedzi mierzą w awans do ćwierćfinału, a wygrana bardzo by ich do tego przybliżyła – ich bezpośredni rywal w grze o prawdopodobnie 2. miejsce, reprezentacja Serbii przegrała bowiem z Portugalią 2:4.

 

Zwycięstwo z Holendrami leżało zresztą niejako w obowiązku Ukraińców. I trudno, aby było inaczej, kiedy rywalizuje się z najniżej sklasyfikowana drużyną całych mistrzostw.

 

Gracze z Niderlandów nie mieli jednak zamiaru się poddawać. Mimo szybko straconej bramki gospodarze nie dali rywalom pójść za ciosem, a i sami potrafili stworzyć sobie groźne sytuacje. Dobrą okazję do wyrównania miał np. Mohamed Attaibi, ale górą w pojedynku z nim był bramkarz. Jeszcze bliżej był Karim Mossaoui, ale i tu trochę zabrakło, przez co piłka obiła jedynie słupek.

 

Udało się dopiero po przerwie, gdy ładną asystą popisał się Manuel Kuijk. Golkiper Holendrów podszedł z piłką w okolice środkowej linii boiska, zagrał na głowę Oulida Saadouniego, a temu nie pozostało nic innego jak pokonać Kyrylo Tsypuna. A skoro udało się zremisować, to dlaczego i nie objąć prowadzenia? To zadanie udało się wypełnic gospodarzom niecałe dwie minuty później, gdy po zamieszaniu w okolicy pola karnego na listę strzelców, uderzając podcinką nad leżącym bramkarzem, wpisał się Attaibi.

 

Taki obrót spraw musiał mocno zaskoczyć Ukraińców, którzy chyba się nie spodziewali, że mogą przegrywać, a tym bardziej dwoma bramkami. A tak się stało w 30. minucie gry, gdy piękną bramką, przypominającą nieco trafienie Michała Marka z meczu z Constractem Lubawa zdobył Said Bouzambou.

 

I gdy wydawało się, że takim rezultatem zakończy się całe spotkanie, gracze ze wschodu Europy postanowili nieco podnieść ciśnienie kibicom obu drużyn zdobywając bramkę kontaktową na dokładnie trzy minuty przed końcem.

 

Do remisu, mimo przewagi liczebnej nie udało się jednak doprowadzić. Holandia wygrała 3:2 i sprawiając niemałą niespodziankę pomogli i sobie, ale i Serbom, którzy przegrali w pierwszym meczu.


HOLANDIA – UKRAINA 3:2 (0:1)

 

Bramki: Oulid Saadouni (22), Mohamed Attaibi (24), Said Bouzambou (30) – Mykhailo Zvarych (1), Petro Shoturma (38).


Autor: Paweł Staniszewski, Łukasz Leski

Fot. UEFA Futsal EURO