Plusy wygrały z minusami

04.12.19Utworzono
/uploads/assets/2100/leszczak90.jpg
Z optymizmem po meczach reprezentacji Polski przystąpią zespoły Futsal Ekstraklasy do 11. kolejki rozgrywek. Biało-czerwoni w wielu elementach dwóch spotkań z Serbią wypadli korzystnie.

Za co możemy pochwalić kadrowiczów Błażeja Korczyńskiego?

 

Za zwycięstwo w pierwszym meczu. Była to historyczna, pierwsza, wygrana z Serbią. Odniesiona w szczególnych okolicznościach: nasza reprezentacja wszystkie gole strzeliła w ostatnich siedmiu minutach. Pokazała, że pod względem kondycyjnym wytrzymała mecz (tego samego nie mógł powiedzieć po spotkaniu trener Serbów). W futsalu jedna minuta może zmienić bardzo dużo - i z taką świadomością grał nasz zespół: do końca.

 

Mecze z Serbami potwierdziły, że mamy w kadrze indywidualności. W wygranym pierwszym spotkaniu Michał Kubik zrobił swoje: zagrał jeden na jednego i oddał strzał. Piłka trochę szczęśliwie wpadła do siatki, ale szczęście sprzyja lepszym. A czwarta bramka Michała Marka jest tego najlepszym dowodem: jego "odejście" z piłką od pilnującego go rywala - klasa światowa.

 

W dwóch meczach Polacy strzelili siedem goli. Nie możemy narzekać. Sytuacji było oczywiście dużo więcej, ale siedem bramek w dwóch spotkaniach z wymagającym rywalem to dobry prognostyk na przyszłość. Przy stałych fragmentach gry był jakiś pomysł - z wykonaniem bywało rozmaicie, jednak widać, że na zgrupowaniach kadra nie próżnuje.

 

A minusy? Porażka w drugim meczu, pięć goli straconych w tym spotkaniu - do tej pory podopieczni Błażeja Korczyńskiego znacznie lepiej wypadali w obronie, niż w ataku. Wczoraj pojawiły się problemy w defensywie, ale przecież rywal nie należał do słabych. Bardziej niepokoi fakt, że niektórzy nasi ofensywnie usposobieni zawodnicy ciągle jeszcze potrzebują indywidualnych korepetycji z gry w obronie. To zadanie dla szkoleniowca.

 

Przed nami powrót do ligi - czekamy na piękne indywidualne zagrania. I na gole strzelane z ataku pozycyjnego - nie z kontry.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Łączy nas piłka