Po zwycięstwo i przejście do historii

25.01.22Utworzono
/uploads/assets/3937/wojciechowskiii.jpg
Bukmacherzy dają nam większe szanse, ale niewiele większe. Dziś reprezentacja Polski zagra w finałach mistrzostw Europy ze Słowacją i będzie lekkim faworytem. - Słowacy przegrali pierwsze spotkanie i nie mogą pozwolić sobie na kolejną porażkę. Dla obu ekip będzie to więc mecz o wszystko - stwierdził bramkarz Michał Kałuża.

Początek meczu o 20.30 - transmisja w TVP Sport.

 

O czym myśleli nasi futsaliści po porażce 1:3 z Chorwacją? O obronie. W pierwszej połowie stracili aż trzy gole i to zaważyło na losach spotkania. Dziś sytuacja nie może się powtórzyć. Dlaczego, choć apetyty na zepchnięcie Słowaków do obrony i ustawienie meczu dwoma-trzema golami są ogromne, to należy spodziewać się, że spotkanie przynajmniej na początku będzie przypominało trochę partię szachów: czyli ostrożność, ostrożność i jeszcze raz ostrożność.

 

- Rozłożyliśmy rywala na czynniki pierwsze. Pozostaje przełożyć to na parkiet - mówił dla Łączy Nas Piłka selekcjoner naszej kadry, Błażej Korczyński.

 

W takiej sytuacji pole do popisu będą miały indywidualności. Trzeba im dostarczyć piłkę na skrzydło (aby w razie straty miał jeszcze kto asekurować) i liczyć na umiejętności w grze jeden na jednego. Czyli na pojedynki, w których - jeżeli zabezpieczymy się przed kontrą - można wiele zyskać, a mało stracić.

 

W polskim zespole jest kilka indywidualności, zdolnych do gry jeden na jednego. A u Słowaków? - Na pewno bardzo silnym punktem w składzie naszych południowych sąsiadów jest Tomas Drahovsky - mówi Michał Marek w rozmowie z dziennikarzem portalu Łączy Nas Piłka. - Musimy zwrócić na niego szczególną uwagę, bo to motor napędowy tej drużyny.

 

Dziś nasi reprezentanci mogą przejść do wspaniałej historii: jako pierwsi, którzy wygrali mecz w finałach mistrzostw Europy. Jednak trzeba to powtarzać aż do przesady: muszą być czujni. - Nie możemy pozwolić sobie na podobne błędy, jak te w meczu z Chorwatami. Musimy zachować pełną koncentrację do samego końca każdej akcji. Jeżeli zagramy jeszcze agresywniej w pressingu i będziemy skuteczniejsi w wykończeniu akcji, zwyciężymy i pozostaniemy w grze o wyjście z grupy - kończy Michał Marek.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Łączy nas piłka