Podsumowanie 2. kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy

07.09.25Utworzono
/uploads/assets/6458/_DSC8212.jpg
Pierwszy weekend września za nami, a to oznacza, że druga seria spotkań FOGO Futsal Ekstraklasy 2025/26 również przeszła już do historii. Kto po dwóch kolejkach zasiada na tronie, a kto musi poprawić swoją grę w przyszłych tygodniach? Zapraszamy na podsumowanie.

Rekord Bielsko-Biała - FC Reiter Toruń 4:2 (0:0)

 

Na początek czekało na nas starcie w Bielsku, gdzie Rekord podejmował FC Reiter Toruń. Mecze tak doświadczonych drużyn zawsze budzą podziw, więc można było spodziewać się wyrównanej rywalizacji. Ziściło się, bo pierwsza połowa niestety nie przyniosła bramek, choć swoją okazję z przedłużonego rzutu karnego miał Remigiusz Spychalski. Po zmianie stron działo się zaś sporo. Gospodarze przełamali wzajemną niemoc strzelecką w 23. minucie, kiedy to z dystansu uderzył Martin Doša, a żeby uzyskać stuprocentową pewność, że gol zostanie zdobyty, stopę dołożył Michał Marek. Zawodnicy z Cygańskiego Lasu poczuli luz i strzelili kolejne dwa gole, a główne role odegrali Spellanzon i ponownie Doša. Następnie nadeszła odpowiedź gości - po strzale Spychalskiego piłka zrykoszetowała od przyklejonych do siebie Macieja Jankowskiego i Gustavo Henrique i wpadła do siatki. Chwilę później ponownie trzybramkowe prowadzenie gospodarzom dał Haraburda, a rezultat 4:2 ustalił bramkarz FC Reiter, Kevin Kollár. Rekord po dwóch kolejkach z kompletem punktów, natomiast torunianie na swoją pierwszą wygraną muszą jeszcze poczekać.

 

Bramki: Marek 23', Spellanzon 24', Doša 28', Haraburda 30' - Jankowski 30', Kollár 33'


Dreman Exlabesa Opole Komprachcice – GI Malepszy Leszno 1:6 (0:1)

 

W Komprachcicach Tygrysy pojedynkowały się z brązowymi medalistami z Leszna. Do przerwy – bardzo skromne prowadzenie leszczynian po golu głową Jakuba Kąkola. W drugiej części jednak gra Dremana Exlabesy posypała się. Stosunkowo szybko trafił Mateusz Lisowski i to w świetnym stylu, przerzucając chwilę wcześniej piłkę nad Dawidem Lachem, czego w następnej akcji nie powtórzył, a fatalnie skiksował. Wyręczyli go natomiast koledzy – Rajmund Siecla, a także Adrian Skrzypek. W międzyczasie z boiska wyleciał w wyniku czerwonej kartki Maksym Pautiak, a gdy było już niemal jasne, kto sięgnie po trzy punkty, bramkę honorową dla gospodarzy zdobył powracający do zespołu z Opola Komprachcic Vadym Ivanov. Ostatni gol padł nieco ponad minutę przed końcem, znów dzięki Lisowskiemu, który tak samo jak i Siecla, zanotował dublet. Leszczynianie pokazali tym spotkaniem, że zwycięstwo z Piastem tydzień wcześniej nie było przypadkowe i jeżeli wygrają w środę ze współliderującym z nimi Eurobusem, można to będzie uznać – nie uprzedzając oczywiście faktów - za wręcz wymarzony start sezonu. Opolanie natomiast muszą wyciągnąć wnioski, bo aktualnie są czerwoną latarnią ligi. 


Bramki: Ivanov 33' - Kąkol 9', Lisowski 22', 39', Siecla 27', 28', Skrzypek 28'


AZS UŚ Katowice – Ruch Chorzów 4:1 (2:0)

 

Pierwsze od dwóch sezonów Derby Górnego Śląska milej wspominać będą katowiczanie. W hali OS Szopienice pojawiła się spora grupa sympatyków Niebieskich, ale początek należał do podopiecznych Marcina Waniczka. Szybkie otwarcie Mrowca, a zaraz po nim już trzecie trafienie w tych rozgrywkach Tomasza Luteckiego. W końcówce pierwszej połowy Akademicy popełnili szósty faul akumulowany, ale upiekło im się, bowiem Łukasz Biel – w przeciwieństwie do spotkania z Constractem – nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego. Gościom udało się złapać kontakt w 28. minucie za sprawą Mariusza Segeta, ale AZS odskoczył ponownie na dwie bramki po trafieniu Łapy. Chorzowianom podcięła skrzydła czerwona kartka dla Michała Tkacza, po której wynik spotkania ustalił z dziesięciu metrów Dominik Wilk. To już drugi mecz z rzędu, kiedy AZS zdobywa cztery gole.

 

Bramki: Mrowiec 3', Lutecki 4', Lapa 34', Wilk 39' - Seget 28'


Red Dragons Pniewy – JAXAN Śląsk Wrocław 2:2 (0:1)

 

Śląsk mógł się podobać w starciu z siedmiokrotnymi mistrzami Polski i nie zamierzał tanio skóry sprzedawać w swoim pierwszym meczu wyjazdowym w FOGO Futsal Ekstraklasie. W Pniewach zaczęło się dla Trójkolorowych świetnie – mierzony strzał Liona Ribeiro z 10. minuty zatrzepotał w siatce. Udało się prowadzenie dotrzymać do przerwy, natomiast po zmianie stron Czerwone Smoki pokazały, że potrafią odrobić lekcje, a egzekutorem stał się Mateusz Kostecki, który zdobył swojego premierowego gola w tej kampanii z rzutu karnego. Radość nie trwała jednak długo, bo blisko po tym do siatki trafił Moen, dając ponowne prowadzenie, ale Red Dragons znowu poszli na wymianę ciosów i doprowadzili do remisu za sprawą Victora Delgado. Hiszpan precyzyjnie uderzył piłkę w polu karnym, ta jeszcze odbiła się od poprzeczki i tak pierwszy remis w tym sezonie stał się faktem. Dla beniaminka z Wrocławia był to jednak moment szczególny – to pierwsze, historyczne oczko w najwyższej klasie rozgrywkowej WKS-u.

 

Bramki: Kostecki 21’, Delgado 26’ – Ribeiro 10’, Moen 24’


Texom Eurobus Przemyśl – We-Met FC Gmina Sierakowice 6:1 (5:0)

 

We-Met dobrze rozpoczął zmagania – zwyciężył z Dremanem 4:2, lecz w Przemyślu czekała zupełnie inna przeprawa. Eurobus mocno wzmocniony kadrowo nie dał cienia szans przyjezdnym i już po pierwszej połowie prowadził 5:0. Od początku widać było, że gracze trenera Vanildo Neto kontrolują przebieg rywalizacji i potwierdzili to również na samym starcie drugiej części spotkania, dokładając szóstego gola. Na otarcie łez w końcówce trafił nowy kapitan We-Metu, Brayan Mera, ale to nie przełożyło się oczywiście na lepszą lokatę w tabeli. Choć przed startem drugiej serii spotkań futsaliści z Sierakowic byli wiceliderami, tak teraz w tych okolicach stawki zadomowił się Eurobus. Tylko dwa gole stracone to bardzo dobry rezultat i dobrze świadczy o golkiperach drużyny z Przemyśla, gdzie jak wiemy na pozycji bramkarza jest bardzo duża rywalizacja. Swoją dobrą formę potwierdza Artem Fareniuk. Ukrainiec nie jest co prawda liderem klasyfikacji strzelców, ale jako jedyny z zespołu Texom Eurobusu Przemyśl ma na swoim koncie dwa trafienia.

 

Bramki: Fareniuk 2’, Diniz 4’, Pikkarainen 8’, Santana 11’, Abakshyn 17’ Jaroslawski 22’ (sam.) – Mera 37’


Piast Gliwice – BSF ABJ Powiat Bochnia 5:2 (2:0)

 

Gliwiczanie po porażce w Lesznie nie mogli sobie pozwolić na kolejne potknięcie. Mimo wszystko, mając na uwadze ostatni mecz w Gliwicach przeciwko BSF ABJ Powiat Bochnia w poprzednim sezonie, można było spodziewać się ciekawego widowiska. Dobrze rozpoczęli mistrzowie Polski – już w 3. minucie dogranie Viniego Lanzy wykorzystał Micuim, który w każdym z ostatnich trzech spotkań znajdywał drogę do bramki. Potem nastał niestety pewien impas, który przełamał ten, który zawinił przy jednej z bramek dla GI Malepszy, a więc Bruno Graça. Vini Lanza nie poprzestał na asyście i wpisał się na listę strzelców w 23. minucie. Z kolei w ostatnich dziesięciu minutach futsaliści obu ekip wymieniali się i strzelali raz jedni, raz drudzy. Ostatecznie zakończyło się na 5:2, ale warto zapamiętać to, co w 33. minucie zrobił specjalista od ładnych bramek z Bochni, a więc Wojciech Przybył. Gol palce lizać i całkowicie zasłużenie otrzymał nominację do TOP5 bramek drugiej serii spotkań.

 

Bramki: Micuim 3’, Graça 19’, Teixeira 23’, Dill 31’, Bertoline 39’ – Doroszkiewicz 30’, Przybył 33’


Widzew Łódź – Legia Warszawa 4:7 (1:5)

 

Polski klasyk to samowyzwalacz emocji i to bez dwóch zdań. Od początku ta rywalizacja nosiła w sobie ogromny ładunek emocjonalny, ale to Legioniści zdecydowanie lepiej rozegrali pierwszą połowę. Duża w tym zasługa zawodnika Widzewa, Kristiana Medonia, który już w 9. minucie wyleciał z boiska za niesportowe zachowanie wobec Oskara Szczepańskiego. To pozwoliło jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła przyjezdnym, a w szczególności fińskiemu pivotowi Legii, Ericowi Sylli, który w pierwszej części dwukrotnie pokonał bramkarza gospodarzy. Z kolei występ MVP meczu telewizyjnego w Świeciu, czyli Tomasza Warszawskiego, można odbierać ambiwalentnie. 25-latek co prawda popisał się świetnym strzałem przez całe boisko, ale od razu po zmianie stron wpakował się w rywala i obejrzał czerwoną kartkę. Swoje miejsce między słupkami zajął Michał Sobków i goście nie pożałowali, bo to rezerwowy golkiper stołecznego zespołu ustalił wynik na 4:7 w ostatniej minucie spotkania. Tym samym futsaliści Widzewa i Legii wyrównali rekord bramkowy z meczu Ruch – Constract z pierwszej kolejki (11 bramek).

 

Bramki: Marton 13’, Rybitskyi 21’, Ortuño 34’, Bačo 38’ – Lutai 3’, Sylla 7’, 10’, Tkachenko 11’, Warszawski 17’, Zmiivskyi 37’, Sobków 40’


Constract Lubawa – Futsal Świecie 2:3 (0:2)

 

Na sam koniec pozostał nam pojedynek, po którego prześledzeniu przebiegu można powiedzieć, że był to „crème de la crème” tej serii spotkań! Konstruktorzy po wygranej z beniaminkiem z Chorzowa po pierwszej kolejce byli liderami, a przed własną publicznością w niedzielny wieczór przyszło im się mierzyć z niedalekim rywalem ze Świecia, również nową twarzą w lidze. Pantery już z Legią pokazały, że w tym sezonie mogą być dla pozostałych drużyn niezwykle niewygodnym przeciwnikiem. W Lubawie podopieczni trenera Marcina Mikołajewicza zaczęli świetnie – w 31. sekundzie w efektowny sposób, bo strzałem piętą, pokonał Guttę nowy nabytek, Matheus Inácio. Pivot wykorzystał w pierwszej połowie także jeden z dwóch przedłużonych rzutów karnych (gdyby wykorzystał oba, miałby hat-tricka, co w tych rozgrywkach jak na razie udało się tylko Łukaszowi Bielowi) i po pierwszych dwudziestu minutach można było przecierać oczy ze zdumienia. Jeszcze większy szok ogarnął sympatyków wicemistrzów Polski, kiedy na początku drugiej części spotkania drugą żółtą kartkę zobaczył Adriano, a pod koniec gry w przewadze podwyższył Oliver Zaręba. Było już 0:3 i sygnał był jasny – Constract musiał się obudzić. Srebrni medaliści starali się jak mogli, by wrócić z dalekiej podróży, ale stać ich było wyłącznie na dwa gole, które zdobyli Bruno Cintra i Matheus Dener. Tym samym Futsal Świecie, tak jak i beniaminek z Wrocławia, również zdobył swoje pierwsze, historyczne punkty, ale w przeciwieństwie do Śląska – w liczbie aż trzech. Ten dzień z pewnością na długo zapadnie w pamięć drużynie Świeckich Panter.

 

Bramki: Cintra 25', Dener 38' - Inácio 1', 19', Zaręba 23'


Fot. Kamil Szóstek | Constract Lubawa