Niedziela12.05.2024, 18:00
Spotkanie Fit-Morning Gredar Brzegu ze Słonecznym Stokiem Białystok jeszcze przed rozpoczęciem zapowiadało się na bardzo wyrównane i takie też w istocie było. Gospodarze pomimo zeszłotygodniowej porażki w Gliwicach z Piastem zaprezentowali się naprawdę dobrze, a ich celem był powrót na zwycięską ścieżkę. Goście natomiast szukali w Brzegu swoich pierwszych punktów w obecnym sezonie STATSCORE Futsal Ekstraklasy.
Sam mecz był interesującym widowiskiem, choć zdecydowanie większe emocje kibice zgromadzeni na hali przeżywali przed przerwą. Jako pierwsi do siatki trafili goście, konkretnie zrobił to w 6. minucie Michał Osypiuk. Drużyna z Brzegu nie pozostała jednak dłużna i już po 180 sekundach do wyrównania doprowadził Darius Nastai. Brzeżanie poszli za ciosem i w 17. minucie po trafieniu Kamila Kucharskiego objęli prowadzenie. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się rezultatem 2:1 dla gospodarzy, w samej końcówce swoją drugą tego dnia bramkę zdobył Osypiuk.
Druga połowa – choć także emocjonująca i obfitująca w sporo okazji do zdobycia bramki – nie przyniosła już kolejnych goli i oba zespoły finalnie musiały zadowolić się podziałem punktów. Rezultat ten sprawia, że goście z Białegostoku mogli wreszcie dopisać do swojego dorobku pierwszy w tym sezonie STATSCORE Futsal Ekstraklasy punkt. Gospodarze natomiast w dalszym ciągu są niepokonani na własnym parkiecie.
FIT-MORNING GREDAR BRZEG – MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK 2:2 (2:2)
Bramki: Darius Nastai 9’, Kamil Kucharski 17’ – Michał Osypiuk 6’, 20’
W starciu Constractu z Red Devils faworyt był doskonale znany i – jak pokazały wydarzenia na parkiecie – nie zawiódł. Zespół z Lubawy na dobrą sprawę losy meczu rozstrzygnął w 11 minut, bowiem w tym czasie strzelił 7 bramek, nie tracąc przy tym żadnej. Potem podopieczni Dawida Grubalskiego spuścili jednak nieco z tonu i finalnie wygrali „tylko” 9:1. Niekwestionowanym bohaterem okazał się zdobywca czterech goli – Sebastian Grubalski.
Kibice zgromadzeni na hali w Lubawie na pierwszą bramkę czekali nieco ponad minutę. Jako pierwszy golkipera gości pokonał Jakub Raszkowski. Losy meczu tak naprawdę rozstrzygnęły się pomiędzy 6. a 11. minutą, kiedy gospodarze aż sześciokrotnie trafiali do siatki rywali. Hat-tricka ustrzelił w tym czasie Sebastian Grubalski, a po jednym trafieniu dołożyli młodzieżowiec Kacper Sendlewski, Tomasz Kriezel, a także Pedrinho. Wynik 7:0 sprawiał, że w praktyce było już „pozamiatane”.
Po przerwie podopieczni Dawida Grubalskiego spuścili nieco z tonu, przez co mecz stracił nieco na jakości. Nie oznacza to jednak, że było nudno. Prowadzenie lubawian w 24. minucie podwyższył Sebastian Grubalski, zaliczając „karetę”, czyli 4 gole w jednym meczu. Kiedy w 28. minucie dziewiątą bramkę strzelił Bartłomiej Piórkowski wydawało się, że dwucyfrowy wynik jest nieunikniony. Stało się jednak inaczej – goście nie dość, że nie pozwolili sobie na stratę kolejnych bramek, w końcówce sami uzyskali trafienie honorowe, którego autorem był Patryk Laskowski. Finalnie Constract wygrał zatem 9:1 i – choć na chwilę – zasiadł w fotelu lidera. Zespół z Chojnic z zaledwie jednym „oczkiem” ugrzązł natomiast w strefie spadkowej.
CONSTRACT LUBAWA – RED DEVILS CHOJNICE 9:1 (7:0)
Bramki: Jakub Raszkowski 2’, Kacper Sendlewski 6’, Sebastian Grubalski 6’, 11’, 11’, 24’, Tomasz Kriezel 8’, Pedrinho 10’, Bartłomiej Piórkowski 28’ – Patryk Laskowski 35’
Autor: Paweł Staniszewski
Fot. Dominik Radzimiński