Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Piast rozpoczął spotkanie stosując wysoki pressing. Już w pierwszej minucie spotkania gospodarze otworzyli wynik meczu. Dasaiev zagrał piłkę na lewą stronę, a po lekkim zamieszaniu obok bramki strzeżonej przez Błaszczyka, Varela wpakował piłkę do siatki.
Gospodarze wciąż utrzymywali się przy piłce. Już w drugiej minucie Miguel Pegacha podwyższył wynik, precyzyjnie uderzając na bramkę rywala. Na następne trafienia nie trzeba było długo czekać. Dill przejął piłkę blisko bramki Red Dragons Pniewy i futsalówka ponownie wpadła do siatki.
W dziesiątej minucie, swój dublet skompletował Dill. Po dwójkowej akcji wspomnianego Brazylijczyka oraz Lazzarettiego, Piast zdobył kolejnego gola w tym spotkaniu i podwyższył prowadzenie na 4:0.
W trzynastej minucie goście popełnili piąte przewinienie, dlatego musieli grać ostrożniej, aby nie doprowadzić do przedłużonego rzutu karnego dla Piasta. Chwilę później Dill zaliczył hat-tricka.
Piast wciąż się nie zatrzymywał, a w piętnastej minucie bramkę zdobył Bruno Graca. Tempo gry nieco opadło, a rezultat do końca pierwszej połowy pozostał niezmienny.
Drugą odsłonę spotkania otworzył Lazzaretti, który zdobył bramkę po podaniu Dilla. Piast objął prowadzenie na 7:0. Poprzez wysoką przewagę Piasta, mecz nieco się uspokoił. Wciąż jednak widoczna była przewaga gospodarzy.
Piast przeprowadzał szereg ataków. Wielokrotnie gości ratował jednak słupek. Czerwone Smoki wciąż nie potrafiły przebić się przez defensywę gospodarzy. W końcówce spotkania, po podaniu Dasaieva, czwartą bramkę na swoim koncie zanotował Dill.
Red Dragons Pniewy nie doczekały się bramki honorowej, a Piast odniósł najwyższe zwycięstwo do tej pory, w tym sezonie. Gospodarze zwyciężyli aż 8:0.
PIAST GLIWICE - RED DRAGONS PNIEWY 8:0 (6:0)
Bramki: Edgar Varela 1, Miguel Pegacha 2, Carlos Eduardo Santos 4, 10, 13, 39, Bruno Graca 15, Vinicius Lazzaretti 23
Fot. Robert Neumann