Pokaz siły Pomarańczowo-Czarnych w Zduńskiej Woli

19.11.19Utworzono
/uploads/assets/2072/69931274_3516904308334894_1748568850779078656_n.jpg
Nie byli faworytem ekspertów oraz bukmacherów, ale pewnie pokonali faworyzowaną Gattę i rozpoczęli marsz w górę tabeli. Ekipa FC Toruń rozegrała w Zduńskiej Woli swój najlepszy mecz w obecnej kampanii i zasłużenie sięgnęła po komplet punktów. Zespół Łukasza Żebrowskiego imponował na parkiecie dojrzałością, determinacją oraz grą w defensywie, umiejętnie eliminując największe atuty rywala.

- Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, ale przy stanie 1:0 przecierałem oczy ze zdumienia, że nie wykorzystaliśmy tylu klarownych sytuacji. W Zduńskiej Woli rzadko komu uchodzi to na sucho. Na całe szczęście zdobyliśmy bramkę do szatni, ale wynik cały czas był niebezpieczny. Wiedziałem, że nadejdzie taki moment, kiedy Gatta odżyje, ale dzięki determinacji i dobrej postawie naszego golkipera udało nam się przetrwać ten chwilowy napór bez straty gola – powiedział Łukasz Żebrowski.

 

Po końcowej syrenie komplementował grę rywala szkoleniowiec Gatty, Marcin Stanisławski. Kocury niezwykle rzadko przegrywają mecze przed własną publicznością. A takiej indolencji strzeleckiej miejscowych nie pamiętają najstarsi kibice odziani w biało-czarne barwy.

 

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio i z kim nie zdobyliśmy u siebie gola. Chyba trochę wykrakałem, że w końcu może przyjść taki mecz, że nie będzie wychodziło nam praktycznie nic. Mam nadzieję, że nie znajdziemy się teraz w jakimś małym dołku. Muszę przyznać szczerze, że rywal na niewiele nam pozwolił. Żaden z naszych zawodników nie błyszczał na parkiecie, nie potrafiliśmy przejąć kontroli na boisku i stąd wynikały nasze problemy – zdradził Marcin Stanisławski.

 

Bohaterem spotkanie został okrzyknięty Mateusz Waszak. który trzykrotnie znalazł receptę na pokonanie Dariusza Słowińskiego. 25-latek ma dzisiaj pewne miejsce w podstawowym składzie, a w obecnej kampanii może się już pochwalić siedmioma zdobytymi bramkami. Z jego ciągłych postępów cieszy się trener Pomarańczowo-Czarnych.

 

- Naszą największą siłą jest kolektyw. W zespole panuje dobra atmosfera, a Mateusz dobrze się w nim czuje i ciągle się rozwija. Można to dostrzec gołym okiem, chociażby po suchych statystykach. Dzisiaj po sześciu rozegranych meczach ma już prawie tyle strzelonych goli, co przez cały poprzedni sezon. Waszak jest dobrze poukładanym i inteligentnym zawodnikiem. Dba o siebie i widać ciągle u niego chęć do nauki – dodał trener Żebrowski.

 

Dobre zawody rozegrał między słupkami Kamil Naparło. Doświadczony golkiper obronił w ciągu 40. minut 18 strzałów, a momentami po jego spektakularnych interwencjach ręce same składały się do oklasków. Debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył, w końcówce spotkania z Gattą, Konrad Jekiełek.

 

- Cieszę się, że mogłem zagrać przez chwilę w tak ważnym meczu. Wierzę, że trener coraz częściej będzie korzystał z moich usług. Mamy bardzo dobry zespół, który stać na na walkę o najwyższe cele. Trener Żebrowski sporą wagę przykłada do taktyki oraz przygotowania fizycznego. W każdym spotkaniu musimy być gotowi do walki przez pełne 40 minut – stwierdził Konrad Jekiełek, 19-letni zawodnik zespołu z Grodu Kopernika.

 

W najbliższej kolejce torunian czeka potyczka u siebie z Acaną Orłem. Nadal pod dużym znakiem zapytania stoi występ Marcin Mikołajewicz, który cały czas dochodzi do siebie po bolesnej kontuzji stawu skokowego. Wielokrotny król strzelców Futsal Ekstraklasy może wrócić na parkiet dopiero w pierwszej połowie grudnia.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdjęcie: FC KJ Toruń