Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Polska chwalona, ale już w drodze do domu

04.02.18Utworzono
/uploads/assets/741/pzpn01.jpg
Nie udało się naszej reprezentacji awansować do ćwierćfinałów Mistrzostw Europy. Biało – czerwoni po dwóch spotkaniach musieli pakować walizki, zadecydowało o tym spotkanie Rosja – Kazachstan, w którym żadna z drużyn nie pokusiła się o zwycięstwo. Nam do awansu potrzebna była wysoka wygrana Kazachów.

Co ciekawe, na pomeczowej konferencji po sobotnim meczu trener Kazachów, Cacau chwalił biało – czerwonych. - Jest to coraz lepsza drużyna, robi stałe postępy – mówił trener najlepszej drużyny grupy B. Na nic się to jednak zdało, nasi zawodnicy wiedzieli już w tym momencie że więcej na słoweńskim parkiecie nie zagrają. Zresztą pochwał płynących pod adresem naszej ekipy było dużo więcej. Na wielkie brawa zasłużyli także nasi kibice. Przyjechali na turniej z różnych stron Polski, a także z zagranicy. Niemal wszyscy ubrani w reprezentacyjne barwy, z fantazją wspierający reprezentację Błażeja Korczyńskego. - Chciałem podziękować kibicom za wsparcie, byli bardzo słyszalni i byli dla nas w trudnych momentach kolejnym zawodnikiem – mówił po turnieju trener Korczyński. Ostatecznie nie wystarczyło to jednak do awansu

 

Można żałować pierwszej połowy meczu z Kazachstanem, jak również kilku sytuacji w meczu z Rosją – można było w ten sposób pokusić się zapewne o większy dorobek punktowy. Gdybanie teraz jednak nie ma już większego sensu. - Poznaliśmy smak wielkiego turnieju, teraz trzeba wyciągnąć wnioski i pokusić się o kolejny postęp. Tak, by móc powalczyć o awans na mistrzostwa świata – mówili po turnieju nasi zawodnicy. Najbliższy turniej rangi mistrzowskiej to właśnie mundial za dwa lata. Wkrótce powinniśmy poznać szczegóły odnośnie eliminacji, jak i turnieju finałowego.

 

Wracając jeszcze do ME, to sam turniej, co zresztą przyznawali nasi kadrowicze, nie zrobił na nich większego wrażenia. - Nie było widać tego wow, tych reklam, tego ciśnienia. Pomimo, że Słowenia ma korzenie futsalowe – mówili zawodnicy. W samej jednak Ljubljanie nie ma żadnego klubu futsalowego i same zainteresowanie turniejem, co zupełnie naturalne, nie jest również takie duże. Jedynie mecze z udziałem gospodarzy są w stanie wypełnić halę do ostatniego miejsca. Pod tym względem na pewno cieszy fakt, że gospodarze zostali w grze. W sobotni wieczór sprawili największą sensację turnieju, wyprawiając do domu pewnych swego Włochów. W niedzielny wieczór poznamy czwartą drużynę, także obok Rumunii i Polski, która pożegna się z turniejem: Hiszpania czy Francja.