Pomarańczowo-Czarna systematyczność i powrót Mikołajewicza

04.12.19Utworzono
/uploads/assets/2101/75388490_3553215268037131_8287645383434174464_n.jpg
Ekipa FC KJ Toruń powoli odrabia ligowe zaległości i pnie się w górę tabeli. Pomarańczowo-Czarni przegrali do tej pory tylko jedno spotkanie i przez wielu fachowców są wymieniani w gronie kandydatów do zdobycia medalu. Początek sezonu nie był jednak zbyt udany dla wicemistrza kraju. Przełożone mecze, seria remisów, absencja Marcina Mikołajewicza – z takimi problemami musiał zmagać się trener Łukasz Żebrowski.

- W sumie mieliśmy przełożone 4 spotkanie i długo musieliśmy czekać na swój inauguracyjny mecz. Do sezonu byliśmy przygotowani optymalnie, ale nic nie zastąpi regularnego grania, spotkań o stawkę. Do tego wszystkiego doszedł mój wyjazd na mistrzostwa Europy z kadrą do lat 19 i kontuzja Mikołajewicza. Brakowało nam na początku systematyczności, ale z potyczki na potyczkę nasza gra wygląda lepiej, więc jestem dobrej myśli – powiedział Łukasz Żebrowski, szkoleniowiec FC KJ Toruń.

 

Pierwszej porażki w obecnej kampanii torunianie doznali w Jelczu-Laskowicach. Drużyna Acany Orła bezlitośnie wypunktowała w drugiej odsłonie FC KJ, nie tracą przy tym żadnego gola. Natomiast tydzień wcześniej Tomasz Kriezel i spółka wygrali niespodziewanie aż 4:0 w Zduńskiej Woli z mocną Gattą.

 

- Liga w tym sezonie jest niezwykle ciekawa, a cała stawka jest dosyć wyrównana. Jeżeli faworyzowany zespół nie podejdzie do meczu w 100 procentach skoncentrowany to niespodzianka często wisi w powietrzu. Nikt, nikomu nie odda punktów za darmo. Zagraliśmy świetne zawody w Zduńskiej Woli, gdzie wyglądaliśmy dobrze w ofensywie i defensywie, ale chwilę później nie zdobyliśmy nawet gola na Dolnym Śląsku. Źle preznetowaliśmy się w ataku pozycyjnym, czyli w tym elemencie, nad którym ostatnio najwięcej pracujemy - dodał toruński trener.

 

Marcin Mikołajewicz wrócił na parkiet przed tygodniem w starciu z Piastem Gliwice. Wielokrotny król strzelców Futsal Ekstraklasy okrasił swój występ na Górnym Śląsku zdobyciem gola. Snajper z Grodu Kopernik przez kilka długich tygodni dochodził do siebie po ciężkim urazie stawu skokowego.

 

- Jeszcze nigdy nie miałem po żadnej kontuzji tak długiego rozbratu z parkietem. Pamiętam, że kiedyś, w Pogoni nie grałem przez tydzień. Futsalowy głód już był u mnie ogromny, jednak cały czas jestem poddawany rehabilitacji, a z pełnym obciążeniem trenuję od niedawna. Cieszę się, że udało mi się zagrać przez kilka minut z Piastem i jeszcze zdobyć gola. W dodatku sięgnęliśmy w Gliwicach po pełną pulę, więc trudno nie być zadowolonym. Nadal staw skokowy trochę daje o sobie znać, musze korzystać z medykamentów, ale idzie ku lepszemu – oznajmił Marcin Mikołajewicz, snajper Pomarańczowo-Czarnych.

 

Trener Żebrowski przynajmniej w teorii nie powinien mieć problemów z obsadą bramki. W niezłej formie znajduje się Kamil Naparło, a na treningach ponownie zaczął się pojawiać doświadczony Nicolae Neagu. W zanadrzu jest jeszcze młody i zdolny – Mateusz Iwański, który zbiera cenne doświadczenie w elicie.

 

- Nie do końca wygląda to tak różowo. Nicolae Neagu nie trenuje z nami regularnie, ponieważ pracuje jako trener bramkarzy w Elanie Toruń, która występuje w II lidze. Dla mnie systematyczność i praca na treningach jest niezwykle ważna. Na całe szczęście Kamil Naparło znajduje się w dobrej dyspozycji i jest jak na razie pewniakiem w naszej bramce. Mateusz Iwański cały czas się rozwija, ciężko pracuje na zajęciach, a wkrótce będzie mógł nieco więcej pograć w II lidze kujawsko-pomorskiej – zakończył Żebrowski.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdjęcie: FC KJ Toruń