Po remisie Czechów z Portugalią 3:3 pewnym było, że nie będziemy mogli już liczyć na dwa remisy w najbliższym dwuemczu. Takie rezultaty dwałaby nam bowiem awans do Mistrzostw Europy. I choć nadal mogą dać, to nie są już tego gwarancją. Tak by było tylko wtedy, gdyby Czesi przegrali oba mecze.
Sprawą otwartą pozostawało zatem czy zawodnicy Tomáša Neumanna w rewanżu znowu zdobędą punkty, czy też tym razem, to Portugalia planowo zwycięży.
Gdyby okazało się, że wygrają ci pierwsi, mielibyśmy spory problem. Zakładając bowiem, że Portugalczycy zdobędą komplet punktów z Norwegią, awansu mogłyby nam nie dać nawet cztery punkty wywalczone w kolejnym dwumeczu. Jak to możliwe? Każda z drużyn miałaby wtedy bowiem po 11 punktów i do gry wkroczyłby bilans bramkowy, który obecnie mamy najgorszy w tym gronie.
Możemy zatem się cieszyć, że tym razem zakończyło zwycięstwem Portugalii. W Pradze oraz Opolu zagramy dzięki temu prawdziwy baraż o być albo nie być na Mistrzostwach Europy. Będą się liczyć nie tylko punkty, ale i bramki, szczególnie te zdobyte na wyjeździe.
Najlepszym scenariuszem dla nas są dwa zwycięstwa lub zwycięstwo i remis. W przypadku jednak wygranej i porażki lub dwóch remisów zadecyduje wynik dwumeczu. Jeśli ten będzie remisowy do gry wkroczą bramki zdobyte na wyjeździe (tak jak to ma miejsce chociażby w przypadku piłkarskiej Ligi Mistrzów). A i jeśli tu będzie remis wkroczy bilans bramkowy, który awansu nam niestety nie daje.
Zapowiada się zatem wyjątkowo gorąca pierwsza połowa kwietnia. Czy ze szczęśliwym zakończeniem dla nas?
Autor: Łukasz Leski
Fot. futsal.fotbal.cz