Potknięcia faworytów

26.11.17Utworzono
/uploads/assets/595/futsalpiastt.jpg
Po wczorajszych spotkaniach sytuacja na dole tabeli mocno się zagmatwała, co jeszcze bardziej zmotywowało ekipy, które grały dzisiaj. Dość niespodziewanie – bo przecież miały trudnych rywali – trzy punkty zgarnęły drużyny z Gdańska i Pniew. Tym samym, chociaż na chwilę, zapewniły sobie spokój.

 

Akademicy na własnym terenie pokonali FC Toruń. W pierwszych minutach obie ekipy szukały swoich szans – gospodarze głównie w kontrach, u gości natomiast wyróżniali się Marcin Mikołajewicz, Sylwester Kieper czy też Tomasz Kriezel. Gdańszczanie starali się nie pozostawać dłużni – Tomasz Poźniak, Mateusz Cyman czy też Maciej Osłowski, ale bramkę w czternastej minucie zdobył Mikołaj Kreft. Wykorzystał błąd gości i dał prowadzenie akademikom. Próbowali natychmiast odpowiedzieć Krzysztof Elsner i Mikołajewicz, ale w pierwszej połowie gościom nie udało się pokonać Kacpra Sasiaka.

 

Druga odsłona rozpoczęła się fantastycznie dla gdańszczan. Po 10 sekundach gry po podaniu z prawej strony podwyższył wynik Cyman, ale na ripostę gości nie trzeba było długo czekać. Po kolejnych 74 sekundach sygnał do wzmożonego ataku swoim znakiem firmowym czyli strzałem z dystansu dał Michał Wojciechowski. Goście mieli okazje na wyrównanie, ale z bramki cieszyli się podopieczni Wojciecha Pawickiego. W 25. minucie ponownie Cyman – tym razem po rzucie rożnym – trafił do toruńskiej bramki. Goście jednak nie rezygnowali, po kolejnych 40 sekundach popularny „Miki” po koronkowej akcji wpisał się na listę strzelców.

 

Bardzo dobrze współpracował Osłowski z Cymanem, po drugiej stronie Mikołajewicz trafił w poprzeczkę. W kilku innych sytuacjach fantastycznie zachował się Sasiak, a w końcowych minutach pod bramką gdańszczan miało miejsce prawdziwe oblężenie – wszystko to zakończyło się ...czwartym golem dla AZS. Autorem był Pawicki, który popisał się precyzyjnym uderzeniem do pustej bramki.

 

AZS UG Gdańsk – FC Toruń 4:2 (1:0)

Bramki: Cyman 2 (21, 25), Kreft (14), Pawicki (40) – Wojciechowski (22), Mikołajewicz (26)

 

Do niespodzianki doszło także w Gliwicach. Bohaterem tego spotkania był Mateusz Kostecki – strzelec dwóch goli, ale uproszczeniem byłoby, gdyby na jego osobie kończyć wyróżnianie za ten mecz, gdyż goście – tak jak zresztą we wcześniejszych pojedynkach – jako drużyna zagrali dobrze. Nie przestraszyli się rywali i stwarzali zagrożenie pod bramką Michała Widucha. Aktywny był zwłaszcza grający trener Łukasz Frajtag, który w kilku próbach pogroził gospodarzom. Gliwiczanie również mieli swoje sytuacje, ale bardzo dobrze bronił Rafał Roj.

 

W drugiej połowie gospodarze zostali dwukrotnie skarceni. Już po dziewięciu sekundach gry trafił do siatki Kostecki. Ci, którzy liczyli, że strata ta podziała na gospodarzy jak zimny prysznic... musieli być mocno rozczarowani. Goście wyglądali na bardziej zdeterminowanych i w 32. minucie mogli się po raz drugi cieszyć. Gospodarzom nie pomogła nawet gra z wycofanym bramkarzem i niespodzianka stała się faktem. Drużyna z Wielkopolski wygrała trzeci w tym sezonie mecz – trzeci na wyjeździe.

 

Piast Gliwice – Red Dragons Pniewy 0:2 (0:0)

Bramki: Kostecki 2 (21, 32)

 

foto: piast.gliwice.pl