Potknięcie Dremanu w Warszawie. Skromne zwycięstwo Rekordu

19.02.22Utworzono
/uploads/assets/4006/505A8498.JPG
Legia Warszawa po raz kolejny postawiła się Dremanowi Opole Komprachcice i wygrała z nim 5:1. W nieco skromniejszym stylu trzy punkty dopisał sobie Rekord Bielsko-Biała, który pokonał Red Devils Chojnice 2:1.

W meczu Rekord Bielsko-Biała z Red Devils Chojnice każdy inny rezultat, jak wysokie zwycięstwo Rekordzistów można było uznać za niespodziewany. I choć gospodarze mieli swoje okazje – blisko był chociażby Łukasz Biel, to chojniczanie dali poważny argument do tego, aby sprawić sensację.

W 11. minucie na listę strzelców wpisał się bowiem Kristian Medon, który wykorzystał zagranie piłki głową od Richarda Bacika i uderzył między nogami Bartłomieja Nawrata. Bielszczanom udało się jednak wyrównać jeszcze przed przerwą. Chojnicki mur zburzył Michał Marek, który w dość znany już dla siebie sposób zastawił się z futsalówką, zszedł z nią na prawą stronę i uderzył w samo okienko, bez szans dla Kevina Kollara.

Słowak mimo to rozgrywał świetne zawody, choć jak się później okazało, ot i tak było za mało na Rekord. Po zmianie stron piłkę od Stafana Rakicia otrzymał Artur Popławski, który wziął na siebie Oleha Nehelę, wyprzedził Ukraińca i uderzając ze środka lewą nogą pokonał golkipera Red Devils.

Przyjezdni nie byli już w stanie odpowiedzieć. W końcówce jeszcze czerwoną kartkę za drugą żółtą obejrzał Medon i pewnym już było, że bielszczanie nie wypuszczą prowadzenia.

Rekord wygrał 2:1, ale z pewnością należy pochwalić gości za to spotkanie, bo też wielu mogło się tu spodziewać jednostronnego spotkania. Czerwone Diabły pokazały jednak, że tak jak zagrali otwarty mecz z AZS-em UG, tak i potrafią zamknąć swoją defensywę w meczu z mistrzami Polski.


REKORD BIELSKO-BIAŁA – RED DEVILS CHOJNICE 2:1 (1:1)

Bramki: Michał Marek (17), Artur Popławski (26) – Kristian Medon (11).


Po wygranej Legii w Opolu przyjezdni mieli ogromną ochotę, aby się zrewanżować. I na papierze wszystko wyglądało dla nich dobrze. Dreman był po wygranej w Lęborku, Legia po przegranej w Lesznie, a i kadrowo lepiej to wyglądało, niż w poprzedniej kolejce.

Do rewanżu nie miał jednak zamiaru dopuścić grający trener warszawian, Mariusz Milewski, który już w 1. minucie po przejęciu piłki minął jednego z rywali i uderzył pod poprzeczkę z lewej nogi nie do obrony.

Na 2:0 podwyższył natomiast Grzegorz Och. Futsalówkę po szybkim wykonaniu autu z prawej strony przez Milewskiego przepuścił Mateusz Gliński, wprost na nadbiegającego Grzegorza Ocha. Ten przyjął ją, jednocześnie wystawiając sobie piłkę na strzał i przyjezdni kolejny raz mogli się przekonać, że w Legii na silne lewe nogi narzekać nie można narzekać.

Goście co prawda zdołali złapać kontakt po dwójkowej kontrze Krzysztofa Elsnera i Tomasza Luteckiego, którą wykończył ten drugi, ale na to dwukrotnie odpowiedział Mateusz Gliński – przed oraz po przerwie.

To w końcówce zmusiło Dreman do gry w przewadze, aby dać sobie jeszcze jakiekolwiek szanse na korzystny wynik. Ten uległ jednak zmianie na ich jeszcze większą niekorzyść. Bramkę po przejęciu piłki na własnej połowie wstrzelił bowiem do pustej bramki Michał Knajdrowski i było po meczu.

Legia wygrała 5:1, awansowała na 9. miejsce i znacznie oddaliła się od strefy spadkowej. Dreman natomiast zaliczył mocno nieplanowane potknięcie, co stawia ich teraz w trudnej sytuacji w kontekście walki o medale.


LEGIA WARSZAWA – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 5:1 (3:1)

Bramki: Mariusz Milewski (1), Grzegorz Och (7), Mateusz Gliński (16, 24), Michał Knajdrowski (38) – Tomasz Lutecki (9).


Autor: Łukasz Leski

Fot. Sławomir Jakubowski