Powtórki ze scenariusza nie było

03.02.21Utworzono
/uploads/assets/3073/P1020490.JPG
Drugiej niespodzianki nie było. Polska przegrała w spotkaniu rewanżowym z Portugalią 0:3 i po dwóch meczach eliminacyjnych jej dorobek wynosi jeden punkt, który patrząc na nastroje przed wyjazdem do Mafry, z pewnością trzeba szanować.

Mimo ostatniego remisu Polaków, faworytem spotkania wciąż byli Portugalczycy.  Mistrzowie Europy nie mogli się jednak już czuć tak pewnie jak poprzednio. Tym bardziej, że gospodarzem spotkania byli Polacy, których zadaniem było sprawienie kolejnej niespodzianki, a tym samym zbliżenie się do Mistrzostw Europy w Holandii.


Plan, aby to zadanie wykonać był jednak podobny, do tego z Mafry. To do przyjezdnych należała inicjatywa, częściej utrzymywali się przy piłce, ale na nasze szczęście niewiele z tego wynikało, poza kilkoma niecelnymi uderzeniami.

 

Biało-czerwoni wychodzili bowiem z wysokim pressingiem, na połowie rywali, przez co ci byli zmuszeni do popełniania błędów w rozegraniu. Dzięki temu Polacy mogli odzyskiwać piłkę i tworzyć swoje krótkotrwające, ale momentami groźne sytuacje.


Po dziesięciu minutach gry poprzeczka poszła jednak w górę. Piąty faul zawodników Błażeja Korczyńskiego spowodował, że nasi musieli być wyjątkowo ostrożni w powstrzymywaniu ataków rywala. Każde kolejne przewinienie powodowałoby bowiem przedłużony rzut karny, a po ewentualnej stracie bramki, byłoby bardzo trudno o pozytwyny wynik z tak dobrą drużyną.


Czarny scenariusz, choć nie po faulu, spełnił się w 15. minucie. Wtedy to piłkę z lewej strony, dostał Cardinal, który obracając się do środka minął Michała Klausa i silnym strzałem z prawej nogi pokonał bezradnego w tej sytuacji Michała Kałużę.


Na przerwę nasi zawodnicy schodzili jednak z bagażem dwóch bramek. Wydawałoby się niegroźny strzał Andre Coelho, trafił bowiem w jednego z naszych obrońców, przez co piłka zmieniła swój tor lotu i myląc Michała Kałużę wpadła do siatki.


Po zmianie stron gra obu drużyn wyglądała niemalże tak samo, jak to miało miejsce w pierwszych minutach spotkania. Portugalia zaatakowała odważnie i niewiele brakowało, a na tablicy wyników mielibyśmy 0:3. 


Na szczęście Łukasza Błaszczyka, który zmienił w przerwie Michała Kałużę, futsalówka trafiła jedynie w słupek i biało-czerwoni wciąż mieli "jedynie" dwie bramki straty.


I o ile gra w obronie wciąż wyglądała nieźle, bo przyjezdni poza kilkoma sytuacjami, gdzie interweniować musiał Błaszczyk, nie stwarzali sobie tak wielu sytuacji, tak w ofensywie, aby poszukać gdzieś bramki kontaktowej czegoś brakowało.


Przycisnąć nieco rywali udało się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach, ale też nie były to okazje stuprocentowe, które mogłyby sprawić, że mielibyśmy jeszcze szanse na remis.


Jakby tego było mało w 34. minucie Polacy znów wykorzystali limit fauli i kolejny raz musieli wystrzegać się ostrej gry, aby nie dać sędziemu pretekstu do podyktowania przedłużonego rzutu karnego.


Aby zapobiec temu, a przy okazji zwiększyć szansę na zniwelowanie strat, trener Błażej Korczyński zdecydował się na grę brz bramkarza. I niewiele brakowało, a plan ten by się udał, ale po bombie Sebastiana Leszczaka z dystansu piłka huknęła w poprzeczkę i nadal mieliśmy 0:2.


Nadomiar złego w 37. minucie po faulu Krzysztofa Elsnera stało się to, czego można było się niestety spodziewać. Do przedłużonego rzutu karnego pewnie podszedł Cardinal i mimo dobrej dyspozycji naszego bramkarza, podwyższył na 3:0.


To ostatecznie zamknęło całe spotkanie. Polacy nie zdołali już odpowiedzieć choćby jednym trafieniem i po końcowej syrenie to Portugalia mogła dopisać sobie pierwsze trzy punkty w tych eliminacjach.


POLSKA - PORTUGALIA 0:3 (0:2)


Bramki: Cardinal (15, 37), Andre Coelho (20).


POLSKA: Kałuża (Błaszczyk) - Szypczyński, Kriezel, Klaus, Elsner - Madziąg, Grubalski, Wojciechowski, Łopuch, Piórkowski, Leszczak, Marek, Hoły.


PORTUGALIA: Hugo (Edu) - Cary, Cardinal, Matos, Ricardinho - Coelho, Angelo, Jesus, Cecilio, Erick, Varela, Brito, Pauleta.


Autor: Łukasz Leski