Przełamanie Smoków. Niespodzianka w Lęborku

17.10.21Utworzono
/uploads/assets/3739/242966785_4694712170562571_5030195032646190838_n.jpg
Red Dragons Pniewy z premierowym zwycięstwem w tym sezonie. Czerwone Smoki pokonały Red Devils Chojnice, dzięki czemu uciekły ze strefy spadkowej. Do niespodzianki doszło natomiast na Pomorzu, gdzie Clearex Chorzów dopiero w ostatniej minucie uratował remis z Teamem Lębork.

Spotkanie w Chojnicach było niesamowicie ważnym meczem dla Red Dragons Pniewy. Gracze Łukasza Frajtaga po pięciu kolejkach mieli na sowim koncie zaledwie jeden punkt i ewentualna porażka z Red Devils mogła sprawić, że ich strata do bezpiecznej strefy będzie wynosić nawet ponad trzy oczka.

Z tego powodu nie mogło dziwić szybkie ruszenie pniewian do ataku, co na pierwszą bramkę przerodziło się już w 2. minucie, gdy wynik spotkania otworzył Mateusz Kostecki.

Na tym jednak się nie skończyło. Na 2:0 podwyższył najlepszy strzelec pniewian w tym sezonie, Mykyta Storozhuk, a chwilę potem chojniczanie wykorzystali limit fauli i przez niemalże 10 minut musieli uważać, aby nie doprowadzić do przedłużonego rzutu karnego.

Do tego jednak doszło… aż czterokrotnie, ale na Sebastiana Kartuszyńskiego nie było mocnych. Ani Kostecki, ani Strozhuk, ani Pautiak, ani Błaszyk nie byli w stanie pokonać golkipera chojniczan.

Jakby tego było mało gospodarze w międzyczasie postawili na grę w przewadze co pozwoliło im zmniejszyć straty… ale tylko przerwy.

Po niej bowiem przyjezdni ponownie objęli dwubramkowe prowadzenie, a na listę strzelców znów wpisał się znów Storozhuk.

To jednak nie powstrzymało miejscowych. Na 2:3 strzelił Patryk Laskowski, a co jeszcze ważniejsze w kontekście dalszej gry – chojniczanie nie grali już tak ostro. To w końcowym rozrachunku ostateczne nie dało im wymiernej korzyści. Mimo gry w przewadze, pniewianie nie dali sobie wbić wyrównującej bramki, a tym samym odnieśli premierowe zwycięstwo w tym sezonie, dzięki czemu uciekli ze strefy spadkowej.

RED DEVILS CHOJNICE – RED DRAGONS PNIOEWY 2:3 (1:2)

Bramki: Mateusz Kostecki (2), Mykyta Storozhuk (9, 23) – Robert Świtoń (14), Patryk Laskowski (27).

W Lęborku faworytem, co naturalne byli przyjezdni. Chorzowianie jednak nie potrafili zdominować zawodników Wojciecha Pięty, a co więcej mogli nawet jako pierwsi stracić bramkę. Znakomitej sytuacji nie wykorzystał jednak Yvaaldo Gomes, który po położeniu na ziemię Rafała Krzyśki fatalnie przestrzelił obok lewego słupka.

Jak to jednak mówią – co się odwlecze, to nie uciecze. Kiedy bowiem sędzia wskazał na rzut karny dla Teamu, do piłki podszedł najlepszy strzelec graczy z Pomorza, Davidson Silva i pewnym płaskim strzałem w lewy róg dał swojej drużynie prowadzenie 1:0.

Clearex nie potrafił na to odpowiedzieć, a co więcej po ładnej wcince Dominika Laskowskiego ich starta wynosiła już dwa trafienia.

Udało się dopiero po błędzie Jacka Burglina, który niepewnym wybiciem podał wprost pod nogi Szymona Łuszczka, a ten nie miał innego wyboru jak skierować piłkę do pustej siatki.

Gracze Andrzeja Szłapy mogli nawet wyrównać, ale przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał Przemysław Dewucki i do przerwy na tablicy wyników mieliśmy 2:1.

Sztuka tam im się udała jednak po przerwie za sprawa gola Krzysztofa Salisza. I choć Ślązacy od tego momentu absolutnie dominowali, to i tak musieli do końca gonić wynik. Po przekroczeniu limitu fauli przedłużony rzut karny wykorzystał bowiem Gomes, przez co Clearex był zmuszony do postawienia na grę w przewadze.

To na ich szczęście przyniosło im bramkę, i co warte zaznaczenia – bardzo ładną, autorstwa Dewuckiego w samo okienko, która ostatecznie pozwoliła im wywieźć z Lęborka remis.

TEAM LĘBORK – CLEAREX CHORZÓW 3:3 (2:1)

Bramki: Davidson Silva (6 k.), Dominik Laskowski (17), Yvaaldo Gomes (39) – Szymon Łuszczek (20), Krzysztof Salisz (24), Przemysław Dewucki (40).


Autor: Łukasz Leski

Fot. B. Barański / Red Dragons Pniewy