Przyczajone Tygrysy na tropie zwycięstwa

18.03.23Utworzono
/uploads/assets/4903/R6__2372.jpg
Z czym może kojarzyć się ostatni mecz pomiędzy GI Malepszy Arth Soft Leszno, a Dremanem Opole Komprachcice? Zdecydowanie z futsalowym rollercoasterem zakończonym remisem 6:6. Dzisiejszy mecz rewanżowy zaczął się spokojnie, ale akcja rozkręcała się jak w najlepszym filmie.

Pierwsze sekundy sobotniego meczu były raczej spokojne jednak nie oznaczały one faktu, że obie drużyny nie sprawdziły refleksu bramkarza przeciwników. Pierwsze strzały oddał między innymi Rajmund Siecla, który w tym meczu założył opaskę kapitana. Ta rola przypadła mu w obliczu kontuzji Jakuba Molickiego. Z groźną kontrą wyszli leszczynianie, jednak kończący tę akcję, Yaroslav Zmiivskyi nie trafił w światło bramki.

 

Szansę na otwarcie wyniku spotkania miał Marcin Grzywa. Zawodnik dobrze spisujący się w ostatnich meczach, tym razem musiał uznać wyższość Orfeusza Jarożka. Trzeba przyznać, że bramkarz gości miał pracowity wieczór. Jego interwencja pozwoliła zachować czyste konto po strzale Soboty.

 

W 10. miunucie stało się to na co wszyscy, miejscowi kibice czekali. Podanie Kucharskiego trafiło prosto pod nogi Szypczyńskiego, a ten grając tyłem do bramki, obrócił się z piłką i następnie umieścił ją pomiędzy słupkami, dając prowadzenie swojej drużynie. Kolejna bramka zasługuje na jeszcze większe wyróżnienie. Z rzutu wolnego piłkę potężnie i nie do obrony kopnął Makowski. Strzał nie dość, że miał ogromną siłę to zaskoczył całą defensywę łącznie z bramkarzem. 

 

Leszczynianie złapali oddech po akcji z 17. minuty. Rzut rożny wykonywał Solecki, który przelobował piłkę prosto do stojącego po drugiej stronie Kąkola. Ten oddał strzał, który wpadł pod nogi Kucharskiego. Jego interwencja na nieszczęście opolan zakończyła się przypadkową stratą bramki.

 

Przysłowiową bramkę do szatni trafiły Tygrysy. Sobota wypatrzył w polu karnym Bryana Nicolasa Parra, który doskonale wiedział jak zachować się w tej sytuacji.

 

Natomiast bramkę tuż po przerwie zdobył najskuteczniejszy zawodnik leszczynian, Yvaaldo Gomes. Strzał tym cenniejszy, że pozwalał zachować dystans do rywali. Gol ten miał też skutki w późniejszych akcjach. Podopieczni trenera Trznadla coraz groźniej zaczęli atakować rywali.

 

Duet Bryan Nicolas Parra – Waldemar Sobota dał kibicom zgromadzonym w hali w Komprachcicach powody do radości, powiększając wynik na 4:2. Radość nie trwała długo. Dominik Solecki posłał potężne uderzenie, nie do obrony przez Dawida Lacha. W tej sytuacji trzeba zwrócić uwagę jednak na moment, który miał miejsce chwilę wcześniej. Wtedy to mając na plecach dwóch rywali, świetnie przy piłce utrzymał się Robert Świtoń. 

 

Po zamieszaniu w polu karnym, czerwoną kartę obejrzał Douglas. To konsekwencja obrony ręką przez tego futsalistę. Sędzia poddyktował rzut karny, do którego podszedł Vadym Ivanov. Zawodnik jednak dosyć wyraźnie przestrzelił, posyłając piłkę wysoko ponad poprzeczką. Na palcach dwóch rąk można policzyć ile szans na wyrównanie wyniku mieli leszczynianie. Gośnie, jednak nie mogli przedrzeć się przez defensywę przeciwników.

 

Na dwie minuty do końca trener Tomasz Trznadel wprowadził lotnego bramkarza, upatrując w tym rozwiązaniu taktycznym szansy na zmianę losów spotkania. Ostateczny cios zawodnicy Dremanu zadali strzelając efektowną bramkę. Długie podanie Lacha trafiło prosto do Tomasza Czecha, a ten bez problemu pokonał Jarożka. 


DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE – GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO 5:3 (3:1)

Bramki: Arkadiusz Szypczyński 10, Damian Makowski 11, Bryan Nicolas Parra 20, Waldemar Sobota 29, Tomasz Czech 39 – Kamil Kucharski (s) 17, Yvaaldo Gomes 22, Dominik Solecki 30