Przyśpieszona bitwa

23.10.20Utworzono
/uploads/assets/2665/120996221_4425692437471943_4075446903872981972_o.jpg
Mieli spotkać się ze sobą 11 listopada. Los jednak chciał, że zmierzą się już dziś w samo południe w nSport+. I tak jak zawsze tej rywalizacji towarzyszyła walka o podium, tak też i tym razem bez tego się nie obędzie. Spotkanie Clearexu Chorzów z Acaną Orłem Jelcz-Laskowice zapowiada się niesamowicie ciekawie.

Nieprawdą byłoby gdyby powiedzieć, że spotkania tego miało nie być. W końcu oba zespoły prędzej czy później musiałyby się ze sobą spotkać. Faktem jest jednak, że w Clearex zamiast gości z Jelcza-Laskowic, miał dziś podejmować tych z Torunia. Jelczanie zaś, zamiast do Chorzowa, mieli udać się do Komprachcic na mecz z Dremanem.  

 

Traf chciał, że zarówno ekipę z Torunia, jak i Komprachcic dopadł jednak koronawirus, a to automatycznie doprowadziło do przyśpieszonego spotkania Clearexu z Acaną Orłem.

 

Odzyskać oręż

 

Faworytem spotkania, patrząc na ostatnie wyniki są oczywiście gospodarze. Zawodnicy Rafała Krzyśki nie przegrali jeszcze żadnego spotkania i jak na razie są na dobrej drodze do jedenastego medalu mistrzostw Polski.

 

Tak dobrych wyników nie byłoby z pewnością gdyby nie żelazna defensywa, która z przymrużeniem oka, zaczęła działać od drugiej połowy meczu z Gattą Active Zduńska Wola. Wtedy to grającego trenera zmienił Mateusz Bednarczyk, który tak dobrze zadomowił się między słupkami, że jako jedyny spośród wszystkich golkiperów STATSCORE Futsal Ekstraklasy został nominowany do tytułu Zawodnika Września. To też m.in. dzięki jego skutecznym interwencjom Clearex ma najniższą średnią w lidze pod względem straconych bramek na mecz – 1.28.

 

Skutecznej defensywy chorzowianom zazdroszczą zapewne na Dolnym Śląsku. Można wręcz powiedzieć, że obie drużyny zamieniły się pod tym względem miejscami. W zeszłym sezonie zawodnicy Chusa Lopeza tracili zaledwie 1.88 bramki na mecz, co dawało im tylko minimalnie gorszy wynik od pierwszego pod tym względem Rekordu Bielsko-Biała (1.83). Dziś jest to aż 3.25, co można porównać do wyniku Clearexu z zeszłego sezonu – 2.83.

 

Czy po tym spotkaniu będziemy mogli powiedzieć, że Orły wracają na dobrą drogę, aby odzyskać tytuł jednej z najlepszych defensyw w lidze? Zadanie wydaje się niesamowicie trudne, bo też gospodarze po swojej stronie mają dwa wilki, a więc Sebastiana Leszczaka i Mikołaja Zastawnika, którzy są wiecznie wygłodniali kolejnych bramek.

 

Nieoczekiwany bohater?

 

Dorównać im kroku postara się Arkadiusz Szypczyński, który strzelając w tym sezonie już dziewięć bramek, nie tylko pobił swój wynik z zeszłego sezonu, ale i doszedł do magicznej granicy pięćdziesięciu trafień na najwyższym poziomie rozgrywkowym. W całym zespole Orłów nie ma skuteczniejszego zawodnika od niego, choć to wcale nie on musi być osobą, która może poprowadzić jelczan do ewentualnego zwycięstwa.

 

W poprzednim sezonie najskuteczniejszym strzelcem w starciach Clearex – Acana Orzeł był bowiem Mykola Morozow, który zdobył w sumie cztery bramki, co było zresztą ponad połową jego dorobku bramkowego w minionych rozgrywkach. Znamienne, że w krótkiej historii meczów obu zespołów Orzeł zdobywał punkty tylko wtedy, gdy Morozow wpisywał się na listę strzelców.

 

Gdyby ten wyczyn udało się powtórzyć i tym razem, jelczanie wyraźnie zbliżyliby się do podium, a przy okazji wyrobili bezpieczną przewagę nad strefą spadkową.

 

Historyczna ucieczka

 

Zapobiec będą chcieli temu oczywiście chorzowianie, którzy nie tylko gonią Rekord Bielsko-Biała w ligowej tabeli, ale i bronią się przed ich atakiem w tabeli wszech czasów. Aktualnie ich przewaga wynosi dwadzieścia punktów, ale jej topnienie jest mocno zauważalne - od sezonu 2016/17 Rekordziści odrobili aż 86 punktów. Jeśli chorzowianie chcą więc dalej dzierżyć tytuł najlepszej drużyny w historii, będą musieli realnie włączyć się do walki o mistrzostwo Polski.

 

Początek spotkania już dziś o godzinie 12.00 na antenie nSport+.


Autor: Łukasz Leski