Rekord w mistrzowskiej koronie, Clearex obiera kurs na srebro

07.05.19Utworzono
/uploads/assets/1795/clearex-rekord44.jpg
24. kolejkę Futsal Ekstraklasy zakończyła prawdziwa futsalowa bitwa. Naprzeciw siebie stanęły dwa najbardziej utytułowanie kluby w Polsce i zafundowały kibicom ciekawe spotkanie, które w napięciu trzymało aż do końcowej syreny.

Ostatecznie Clearex Chorzów przegrał na własnym parkiecie z Rekordem Bielsko-Biała, który dzięki wygranej mógł świętować zdobycie kolejnego tytułu mistrza Polski. To zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo.


- W Chorzowie gra nam się zawsze ciężko - powiedział na gorąco trener Andrzej Szłapa. - W pierwszej odsłonie chcieliśmy zdominować rywala i prowadzić atak pozycyjny, ale szybko nacięliśmy się na kilka kontrataków i było groźnie pod naszą bramką. Po przerwie mieliśmy już mecze pod kontrolą, stworzyliśmy sporo okazji, ale nie sprzyjało nam szczęście. Pojawiła się obawa, że w końcówce może się to zemścić, jednak konsekwencją i dobrą grą w defensywie zagwarantowaliśmy sobie wygraną.


Chorzowianie w pierwszej połowie długo dotrzymywali kroku mistrzowi Polski, a po trafieniu Wadima Iwanowa wyszli nawet na prowadzenie. W drugiej odsłonie stroną dominującą byli już Rekordziści, którzy niemiłosiernie obijali momentami obramowanie bramki strzeżonej przez Rafała Krzyśkę.


- Pierwsza połowa kosztowała nas sporo sił i robiliśmy wszystko, żeby zejść na przerwę nie przegrywając. Ta sztuka nam się udała, ale po zmianie stron wyraźnie opadliśmy z sił. Trudno grać z takim klasowym rywalem, jak Rekord w takim tempie przez pełne 40 minut. Do samego końca walczyliśmy o korzystny wynik, czasem dopisywało nam szczęście, ale ostatecznie okazaliśmy się słabsi o jedną bramkę – ubolewał kapitan Clearexu, Szymon Łuszczek.


Gola na wagę upragnionego zwycięstwa zdobył w 38. minucie Paweł Budniak, po kapitalnym podaniu najlepszego obecnie pivota w Polsce – Michała Marka. Popularny „Magic” rozegrał świetne zawody i był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Sporo pracował w defensywie, gdzie zanotowała wiele skutecznych bloków i odbiorów.


- Cieszę się z tego zwycięstwa oraz obronionego mistrzostwa, ponieważ to fantastyczne uczucie. Na gola, którego udało nam się zdobyć w samej końcówce, pracowała ciężko i mozolnie, przez pełne 38 minut cała drużyna. To trafienie smakowało wybornie, bo utorowało nam drogę do tytułu. Takie momenty się zapamiętuje na całe życie – rzekł Budniak.


Clearex po porażce u siebie z Rekordem ma 3 punkty straty do ekipy FC Toruń, z którą zmierzy się na wyjeździe już w najbliższej kolejce. W grze o srebro i brąz nadal pozostają trzy zespoły, ponieważ ostatniego słowa nie powiedział jeszcze rewelacyjny beniaminek, Acana Orzeł Jelcz-Laskowice.


- Czeka nas już wkrótce mecz o srebrny medal. Jeżeli go nie wygramy to o wicemistrzostwie będziemy mogli jedynie pomarzyć. Co więcej nie będzie łatwo nawet stanąć na najniższym stopniu podium, bo Orzeł dotrzymuje nam kroku. W grupie mistrzowskiej w każdej potyczce trzeba dać z siebie wszystko. Do Torunia jedziemy po zwycięstwo – zdradził szkoleniowiec chorzowskiego zespołu, Mirosław Miozga.


Teraz w Bielsku-Białej podstawowi zawodnicy będą mogli liczyć na taryfę ulgową. Więcej szans na grę dostatnie młodzież, która w starciach z takimi rywalami, jak Acana Orzeł Jelcz-Laskowice, Gatta Zduńska Wola czy FC Toruń będzie nabierać doświadczenia.


- Na pewno zawodnicy, którzy grali do tej pory nieco mniej dostaną szansę, żeby się pokazać. Podstawowi zawodnicy narzekają coraz częściej na mikrourazy, więc będą mogli się trochę podleczyć. Ten sezon jest dla nas bardzo długi, bo już pod koniec sierpnia rozpoczęliśmy zmagania w UEFA Futsal Champions League – dodał trener Szłapa.

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdj. Rekord Bielsko-Biała