Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Spotkanie Rekordu Bielsko-Biała z Constractem Lubawa zdecydowanie było czymś więcej, niż meczem kolejki. Bo choć o mistrzostwie Polski i tak decydować będzie faza play-off, to starcie obu drużyn z pewnością może być kluczowe w późniejszym rozstawieniu na wyższych pozycjach. Faworytem wydawali się być Rekordziści, którzy od początku sezonu, wliczając w to wszystkie rozgrywki, notują wyłącznie zwycięstwa. Konstruktorzy zaś już dwukrotnie stracili punkty, co w szczególności po meczu z FC Toruń było zaskoczeniem.
Lepiej spotkanie rozpoczęli goście. Szczególnie aktywny był Pedrinho. Brazylijczyk, jakby podbudowany przedmeczowymi zapowiedziami, w których wskazywany był jako potencjalna gwiazda całego starcia, już po 30 sekundach miał na swoim koncie ustrzelony słupek oraz ręce Bartłomieja Nawrata.
Bielszczanie nie pozostali dłużni. Swoich sił w jednej akcji spróbowali Michał Marek, Michał Kubik oraz Sebastian Leszczak, ale za każdym razem na ich drodze stawali odpowiednio Adriano Lemos, Paweł Kaniewski i Grzegorz Okuniewski, wybijając lecącą do bramki piłkę.
Ładną akcję zaprezentował także Matheus Ferreira z prawej strony. Ładnym obrotem minał Jakuba Raszkowskiego, ale już oddany przez niego strzał trafił prosto w Okuniewskiego i na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0.
Ten zmienił się dopiero po bramce samobójczej Michała Kubik, który chcąc zablokować podanie z rzutu rożnego do Macieja Jankowskiego, skierował futsalówkę do bramki Nawrata. Odpowiedź przyszła jednak jeszcze przed przerwą, a stały fragment gry świetnie wykończył Sebastian Leszczak, uderzając silnie przy prawym słupku z okolicy 13. metra.
Po zmianie stron prowadzenie znów jednak objęli przyjezdni, a większą skuteczność zaprezentował już Pedrinho. Skrzydłowy wykorzystał zagapienie się Rekordu, oszukał Krzysztofa Iwanka i przepuszczając piłkę obok niego mógł cieszyć się z kolejnego gola w tym sezonie.
I nie był to koniec strzelania w wykonaniu Konstruktorów. Odbitą piłkę przez Iwanka po strzale Kacpra Sendlewskiego przejął Paweł Kaniewski, świetnie wchodząc przed Michała marka. Reprezentant Polski pierwszym kontaktem z piłką zagrał do Adriano, ten po obwodzie odegrał do Jankowskiego, który płaskim uderzeniem wpisał się na listę strzelców.
Rekordziści nie pozwolili jednak na więcej. Będący pod polem karnym Matheus Ferriera wycofał pikę do Pawła Budniaka, a ten świetnie zagrał wewnętrzną częścią stopy do Stefana Rakicia, który będąc przy słupku tylko dostawił nogę. Do remisu błyskawicznie doprowadził zaś… Sebastian Leszczak Pawłem Kaniewskim. Zawodnik Rekordu po otrzymaniu piłki od Krzysztofa Iwanka na lewym skrzydle wbił ją bowiem w pole karne, nabijając jednocześnie bezradnego Kaniewskiego.
A jakby komuś goli samobójczych było mało, to tego zdobył także Krzysztof Iwanek. Piłkę daleko wyrzucił Grzegorz Okuniewski, bramkarz Rekordu wyskoczył do złapania piłki, ale zamiast tego skierował ją głową do własnej siatki. Bielszczanie próbowali się jeszcze upomnieć o ewentualny faul swojego golkipera, ale tego arbitrzy się nie dopatrzyli.
Gospodarze próbowali jeszcze odrobić straty wycofując bramkarza, ale nic im to nie dało. Wynik podwyższył tylko Chano i lubawianie mogli cieszyć się z wygranej.
Constract zwyciężył zatem 5:3 i przybliżył się do pozycji lidera Futsal Ekstraklasy. Dla Konstruktorów była to jednocześnie pierwsza ligowa wygrana w Bielsku-Białej w historii. Rekordziści zaś po raz pierwszy w tym sezonie polegli, ale w tabeli wciąż znajdują się na 1. miejscu.
REKORD BIELSKO-BIAŁA – KS CONSTRACT LUBAWA 3:5 (1:1)
Bramki: Sebastian Leszczak 20, Stefan Rakić 27, Paweł Kaniewski 28 (s) – Michał Kubik 17 (s), Pedrinho 23, Maciej Jankowski 25, Krzysztof Iwanek 38 (s), Chano 40.
Fot. Paweł Jakubowski