Piątek22.11.2024, 20:00
Sobota23.11.2024, 16:00
Sobota23.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 16:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Niedziela24.11.2024, 18:00
Mecz dla Gatty zaczął się pechowo, bo szybko samobójcze trafienie zanotował Tomasz Sztaba. Na trafienie Artura Popławskiego odpowiedział Krzysztof Elsner, ale potem goście popełnili błędy w obronie i rekordziści dwa razy "rozklepali" rywali - zrobiło się 4:1.
1:4 na parkiecie aktualnego mistrza i lidera tabeli to fatalny wynik, ale Gatta nie złożyła broni. Michał Marciniak zaskoczył Bartłomieja Nawrata strzałem zza pola karnego, Elsner wykorzystał sam na sam - i było tylko 4:3. Ale minęło pół minuty i Bernardo znalazł się przed pustą bramką Gatty, co oczywiście wykorzystał. 5:3 do przerwy.
Spodziewaliśmy się wielu bramek, ale osiem goli już do przerwy zrobiło na nas wrażenie.
Po przerwie Alex Viana wyszedł do sytuacji sam na sam, ładnie minął bramkarza rywali i było 6:3. Ale potem Gatta pięknie "rozklepała" przeciwników - co wykończył Daniel Krawczyk. I 6:4. Gattę dobił Popławski strzałem z własnego pola karnego do pustej bramki przeciwników.
W tabeli Rekord umocnił się na prowadzeniu, wciąż nie stracił nawet punktu. Gatta przegrała, ale pokazała się z dobrej strony - cztery gole na boisku tak trudnego rywala i malutki cień szansy do końca na punkt: zduńskowolanie mogą wracać do domu z podniesioną głową.
Rekord Bielsko-Biała - Gatta Zduńska Wola 7:4 (5:3)
Tekst: Krzysztof Dziedzic
Zdj. Rekord Bielsko-Biała