Rosja czy Portugalia?

05.02.22Utworzono
/uploads/assets/3962/_AN_3880_1.jpg
Po wczorajszych półfinałach wiemy już, że złoto mistrzostw Europy powędruje do Rosji lub Portugalii. Kto będzie górą? Obrońcy trofeum z Półwyspu Iberyjskiego? A może gracze ze wschodu, dla których byłoby to powtórzenie sukcesu sprzed 23 lat?

Jako pierwsza awans do finału wywalczyła reprezentacja Rosji, która pokonała Ukrainę 3:2.  

– To był bardzo trudny i intensywny mecz, ponieważ wynik był nieznany do ostatniej sekundy – mówił Artem Niyazov, reprezentant Rosji.

I rzeczywiście tak było, bo choć Rosjanie dwukrotnie prowadzili różnica dwóch goli, to Ukraińcy za każdym razem potrafili złapać kontakt. Niewiele zresztą brakowało, aby w 39. minucie doprowadzili i do remisu, ale rzut karny Shoturmy obronił Artem Nijazow.

- Wciąż jestem w emocjach po tym niesamowitym meczu. To było dla nas marzenie, aby znaleźć się tutaj w półfinale. Myślę, że ostatecznie mieliśmy trochę pecha. Jestem naprawdę dumny z naszego zespołu – ocenił Yevgen Siryi, reprezentant Ukrainy.

Dziewięciokrotni medaliści mistrzostw Europy w finale zmierzą się obrońcami tytułu, Portugalią, która zadanie miała o wiele trudniejsze, a jakby tego było jeszcze dodatkowo jeszcze sobie podniosła poprzeczkę. W starciu z Hiszpanami to siedmiokrotni mistrzowie Starego Kontynentu prowadzili bowiem już 2:0. Starty jednak udało się odrobić i to z nadwyżką. Główną rolę w tym sukcesie postanowił odegrać zaś zaledwie 20-letni Zicky Te, autor dwóch goli, w tym tego decydującego w 39. minucie na 3:2.

- Jesteśmy rozczarowani. Myślę, że zagraliśmy świetną pierwszą połowę. Może w drugiej połowie, mając przewagę, nie graliśmy tak, jak w pierwszej. Byliśmy bardziej skoncentrowani na obronie niż na ataku – stwierdził po meczu Sergio Lozano, reprezentant Hiszpanii.

- Nie mógłbym być bardziej zadowolony z moich dwóch goli, a przede wszystkim ze zwycięstwa, które pozwoliło nam awansować do finału. Występ przeciwko drużynie takiej jak Hiszpania daje nam ogromną pewność. Zawsze świetnie strzela się bramki, ale najważniejsza jest drużyna. Wszyscy bardzo ciężko pracowaliśmy na ten wynik i to mnie cieszy. W tego rodzaju meczach płacisz karę za każdy błąd, który popełnisz i tak było ponownie z nami w pierwszej połowie. Po raz kolejny pokazaliśmy jednak naszą jedność jako drużyna i wolę wygrywania – ocenił Zicky Te.

- To było wyjątkowe móc doświadczyć postawy mojego zespołu w drugiej połowie. To było wyjątkowe być dzisiaj trenerem. Byłem bardzo spokojny przez pierwsze dwadzieścia minut i praktycznie nie powiedziałem ani słowa w drugiej połowie, ponieważ nie musiałem. Spojrzałem w oczy tym czternastu zawodnikom i zobaczyłem, że każdy z nich wierzył, że to może się zdarzyć, że możemy odzyskać siły i pokonać Hiszpanię – mówił Jorge Braz, selekcjoner Portugalczyków.

Spotkanie finałowe zaplanowano na 6 lutego o godzinie 17.30. Ewentualna wygrana Rosjan oznaczałaby dla nich drugie mistrzostwo Europy w historii. Ostatni i jedyny raz taki sukces udało im się osiągnąć w 1999 roku w Hiszpanii. Wtedy też zresztą w grupie pokonali Portugalię 3:1, a bramki strzelała legenda rosyjskiego futsalu, śp. Konstantin Eremenko.

Zadanie nie będzie jednak łatwe, bo o ile Rosjanie mają w swoim dorobku aż jedenaście krążków zdobytych w sumie na mistrzostwach Europy oraz świata, tak Portugalczycy zaczynają powoli odrabiać do nich straty pod tym względem. Po zdobyciu złota na poprzednim EURO, niedawno dokonali tego samego na litewskim mundialu. Chęć obronienia trofeum będzie zatem ogromna, tym bardziej że ostatni raz dokonali tego Hiszpanie w 2012 roku, gdy sięgnęli po czwarty wtedy złoty medal z rzędu.

Trzy godziny wcześniej rozegrany zostanie natomiast mecz o 3. miejsce. Zdecydowanym faworytem będą Hiszpanie, którzy jako jedyni w historii z każdego EURO przywożą medal, a i ich ambicje po porażce z Portugalią będą z pewnością mocno podrażnione.

Ukraina zatem może wygrać, ale też na pewno jej kibice nie powinni być rozczarowani, gdyby tego zadania nie udało się wykonać. Szansa jest jednak ogromna, bo obecna drużyna Ukrainy może przełamać tym samym niekorzystną passę. Za każdym razem bowiem, gdy nasi sąsiedzi ze wschodu dochodzili do strefy medalowej, to ostatni decydujący mecz przegrywali. Tak było w finałach w 2001 oraz 2003 roku oraz w meczu o brąz w 2005 roku. W pierwszym z tych spotkań grali zresztą z Hiszpanami, którzy wygrali po dogrywce 2:1.

Oba spotkania będzie można obejrzeć na sport.tvp.pl.  


Autor: Łukasz Leski

Fot. André Sanano/FPF