Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Setka Rekordu, hat-trick Krawczyka, pierwszy taki remis i przełamanie Torunia

19.12.20Utworzono
/uploads/assets/2894/BTSREKORD.png
Cztery mecze i 31 goli! Choć nie wszyscy strzelali w sobotę o godzinie 18, to było na czym oko zawiesić. Szczególnie duże emocje do samego końca były w Toruniu, gdzie miejscowy FC Reiter po raz pierwszy wygrał w tym sezonie u siebie.

Miłe złego początki

 

Osiemnaście sekund. Tyle czasu minęło od pierwszej do drugiej bramki Alexa Viany w meczu z Red Dragons Pniewy. Oba trafienia, a szczególnie to drugie mogło być sporym szokiem dla gospodarzy, którzy do czasu otwarcia wyniku grali wyrównane spotkanie z aktualnym mistrzem Polski i trudno było zakładać, że w tak błyskawicznym czasie będą mieli dwie bramki straty.

 

I choć pniewianie potrafili jeszcze złapać kontakt, dzięki bramce Bartłomieja Gładyszewskiego, to do szatni schodzili z tą samą stratą, bo też wynik do przerwy na 3:1 ustalił Jani Korpela.

 

Drugie dwadzieścia minut nie przyniosło nam podobnie zaciętego widowiska. Rekordziści najpierw po bramce Kamila Surmiaka zaznaczyli swoją przewagę, a całe spotkanie zamknęli Artur Popławski i Michał Marek.

 

Odrabiać straty próbował jeszcze Mateusz Kostecki, ale zaraz odpowiedzieli mu Jan Janovsky, Alex Viana i kolejny raz Marek, przez co spotkanie zakończyło się wynikiem 9:2, a tym samym bielszczanie zakończyli rundę jesienną na 1. miejscu, przy okazji przekraczając granicę 100 zdobytych bramek w sezonie.

 

Kocury wracają do domu ze świątecznymi prezentami

 

Jeśli ktoś przed tym spotkaniem poszedł jeszcze zaparzyć sobie herbaty i włączył mecz w 2. minucie, mógł się mocno zdziwić.

 

Przez ten czas Gatta Zduńska Wola potrafiła bowiem przegrywać z P.A Novą Gliwice 0:1, aby następnie w błyskawicznym czasie, za sprawą trafień Michała Marciniaka odwrócić wynik o 180 stopni.

 

To co najlepsze było jednak dopiero przed nami. Obie drużyny grały bowiem bardzo otwarcie, a to wpłynęło na kolejne zdobycze bramkowe dla każdej ze stron, co do przerwy przyniosło nam wynik 4:3 dla przyjezdnych.

 

Po zmianie stron strzelali już jednak tylko goście, którzy zrobili sobie prawdziwy trening strzelecki. Dwie bramki Krawczyka, oraz trafienia Sztaby, Sobalczyka, Steglińskiego i Olczaka sprawiły, że Kocury ustrzeliły dwucyfrówkę, a cały rok zakończyły zwycięstwem 10:3.

 

Im strzelać nie kazano…

 

W pierwszej połowie długo przewagę w posiadaniu piłki miał Dreman. Po sześciu faulach gości stanął przed szansą na gola z przedłużonego rzutu karnego, ale bramkarz wilanowian Kamil Wójcik obronił strzał Marcina Grzywy. Poza tą sytuacją bliżej zdobycia bramki był AZS UW, jednak ani sytuacja sam na sam, ani strzał piętą z kilku metrów nie przyniosły powodzenia - Dremana ratowała też poprzeczka i słupek.

 

Po przerwie sytuacji do gola też nie brakowało - ale to odróżnia bardzo dobrych futsalistów od dobrych: że ci pierwsi częściej skutecznie kończą akcje... Zwłaszcza goście będą dłuuuugo pamiętać sytuację z 36 minuty - czyli swoją kontrę po błędzie Aleksandra Grigorescu z Dremana...

 

Skończyło się pierwszym w tym sezonie STATSCORE Futsal Ekstraklasy remisem 0:0. AZS UW utrzymał dwupunktową przewagę nad strefą spadkową, którą otwiera właśnie Dreman.

 

Wreszcie wygrali u siebie

 

Torunianie szybko objęli prowadzenie, a w 9 minucie Marcin Mrówczyński "na ślizgu" wykorzystał bardzo dobre zagranie na wolne pole Michała Wojciechowskiego, trafił na 2:0 - i wydawało się, że torunianie odniosą pewne pierwsze zwycięstwo we własnej hali. Ale w 15 minucie Jose Gutierrez wykorzystał dalekie podanie i strzelił kontaktowego gola dla Gredaru. Szybko po bardzo ładnej akcji odpowiedział Marcin Mikołajewicz (bramkarz Krzysztof Iwanek zabrał daleką piłkę do Mrówczyńskiego, ten z powietrza zagrał do Mikołajewicza, a ten także z powietrza uderzył pod poprzeczkę - brawo panowie; akcja - palce lizać).

 

Było 3:1, ale po przerwie i rzucie rożnym dla gości Maksymilian Lewandowski nieszczęśliwie przeciął zagranie, piłka zaskoczyła Iwanka i było 3:2. A w 34 minucie goście po kontrze Dawida Witka - który zaimponował dynamiką - i jego podaniu, wyrównał Jan Rojek. Radość gości z remisu trwała jednak tylko 35 sekund: po kontrze Wojciechowski trafił na 4:3 dla FC Reiter Toruń.

 

W końcówce goście wycofali bramkarza, ale nic to im nie dało. Skończyło się 4:3 dla FC Reiter - torunianie wygrali pierwszy mecz w tym sezonie u siebie.

 

Dół

RED DRAGONS PNIEWY – REKORD BIELSKO-BIAŁA 2:9 (1:3)

 

Bramki: Bartłomiej Gładyszewski (11), Mateusz Kostecki (31) – Alex Viana (7, 7, 36), Jani Korpela (17), Kamil Surmiak (21), Artur Popławski (29), Michał Marek (30, 39), Jan Janovsky (34).


P.A. NOVA GLIWICE – GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA 3:10 (3:4)

 

Bramki: Łukasz Borkowski (1), Maciej Małek (12), Wojciech Kędziora (16) – Michał Marciniak (1, 2), Daniel Krawczyk (10, 29, 36), Mateusz Olczak (12), Tomasz Sztaba (30), Igor Sobalczyk (34), Jakub Stegliński (35), Mateusz Olczak (39).


DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE – AZS UW WILANÓW 0:0 


FC REITER TORUŃ – FIT-MORNING GREDAR FUTSAL BRZEG 4:3 (3:1)

 

Bramki: Marcin Mikołajewicz (3, 16), Marcin Mrówczyński (9), Michał Wojciechowski (34)  – Jose Pepo (15),  Maksymilian Lewandowski (24 s.), Jan Rojek (34).


Autor: Krzysztof Dziedzic oraz Łukasz Leski

Fot. Rekord Bielsko-Biała